Część trzecia
Część druga zakończyła się ślubem Kazimierza Słomińskiego z Janiną Sobocińską.
Mogłeś o tym przeczytać we wpisie Rodzina Słomińskich – część 2.
Początek sagi rodziny Słomińskich znajdziesz natomiast we wpisie Rodzina Słomińskich – część 1.
Syn Janusz Słomiński
Pod koniec 1950 roku urodził się syn Kazimierza i Janiny, Janusz, jedyne ich dziecko.
Kilkuletni Janusz Słomiński z rodzicami.
Janusz Słomiński
Janusz Słomiński z mamą Janiną
Janusz Słomiński z tatą Kazimierzem
Janusz Słomiński z rodzicami w Parku Ołtarzewskim
21 lipca 1955 roku przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Janina Słomińska z synem Januszem.
Dla wszystkich mieszkańców Ożarowa ogromną atrakcją w 50. latach było kibicowanie polskim kolarzom szosowym Wyścigu Pokoju przejeżdżającym przez miasto w ramach etapu Warszawa – Łódź. W 1952 roku zaczął starty w wyścigu Stanisław Królak aby w 1956 roku zostać pierwszym polskim zwycięzcą Wyścigu Pokoju.
Start Wyścigu Pokoju na Szosie Poznańskiej. Lata pięćdziesiąte XX wieku.
Kazimierz Słomiński pracował w Szkole Podstawowej nr 1 w Ożarowie. Uczył różnych przedmiotów, w tym muzyki i śpiewu. Wkrótce został kierownikiem szkoły.
Czyn społeczny w Szkole Podstawowej nr 1. W środku stoi Kazimierz Słomiński. Rok 1955.
Kazimierz Słomiński (stoi po prawej) z uczniami przed szkołą. Rok 1958.
Kazimierz Słomiński w drzwiach szkoły przemawia do rodziców i uczniów – gdy został kierownikiem szkoły.
Konferencja kierowników szkół w Pruszkowie.
W wieku 7 lat Janusz Słomiński rozpoczął naukę w Szkole Podstawowej nr 1.
Rok 1957. Janusz Słomiński jako uczeń 1 klasy.
Janusz Słomiński jako uczeń 1 klasy w masce osła. Nad nim stoi Kazimierz Słomiński. Rok 1957.
I tak jeden budynek połączył pracę ojca Kazimierza i naukę syna Janusza.
Janusz Słomiński przed głównym wejściem do szkoły nr 1 w Ożarowie
I Komunia św. Janusza. 1959 rok.
Pochód pierwszomajowy na ulicy Poznańskiej przy ogrodzeniu dworu i parku Reicherów. Współcześnie fragment parku dworskiego jest Parkiem Miejskim (ofiarowany przez właścicieli) i jest nieogrodzony.
Pochód pierwszomajowy na ulicy Strażackiej
Rok 1961. Pochód pierwszomajowy na ulicy Poznańskiej przy ogrodzeniu parku przy dworze Reicherów. Na pierwszej linii od lewej: Kazimierze Słomiński, uczeń Urbaniak, uczennica Popczykówna i uczeń Janusz Słomiński.
Dorosłe życie Janusza Słomińskiego
Janusz Słomiński urodził się w 1950 r. w Warszawie i jak miał 2 lata mama przeprowadziła się do taty do Ożarowa. Można więc powiedzieć, że jest chłopakiem z Powiśla. Ukończył Szkołę Podstawową nr 1 w Ożarowie, Liceum Ogólnokształcące w Błoniu i Pomaturalne Studium Łączności w Warszawie gdzie uzyskał tytuł technika elektronika. Następnie ukończył studia magisterskie na Wydziale Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW na kierunku matematyki. W okresie pisania pracy magisterskiej ze względu na specyficzną sytuację z jego służbą wojskową (zmiana kategorii zdrowia z D na A) studiował też na Wydziale Elektroniki PW zaliczając 1 rok studiów. Po przeniesieniu do rezerwy rozpoczął pracę zawodową. W Ożarowie mieszkał do 1983 r.
Janusz Słomiński w okresie studiów
Swoją pracę zawodową wspomina tak:
„Pracę zawodową rozpocząłem w 1977 roku w Fabryce Kabli w Ożarowie. Na początku uważałem to za porażkę życiową bo nie udało mi się zatrudnić w Katedrze Statystyki SGPIS. Czas pokazał jednak, że opatrzność czuwała nade mną. To była dobra decyzja.
W Fabryce Kabli czułem się jak ryba w wodzie. Szkoła techniczna dała mi możliwość szybkiego poznania zakładu i jego wyrobów. Język programowania Fortran, którego nauczono mnie na studiach pozwolił na szybkie opanowanie innego języka programowania Cobol. Skończyłem też kurs projektowania systemów informatycznych. Praca w Fabryce Kabli była okazją do zapoznania się z produkcją przemysłową i techniką – w Fabryce Kabli były tak jakby 2 zakłady: jego stara – przedwojenna część i nowa tzw. hala francuska, wybudowana przez francuską firmę, gdzie zainstalowane były najnowocześniejsze wówczas w Europie maszyny. Obie części były w swoim rodzaju fascynujące.
Pracowałem jako informatyk z 3 jeszcze osobami. Udało nam się uruchomić komputerowy system płac dla pracowników umysłowych i gospodarkę materiałową na hali francuskiej. Napisaliśmy też programy pozwalające naliczać kary umowne za przetrzymywanie przez różne firmy bębnów po kablach. Dochody z tych kar właściwie pokrywały nasze wynagrodzenia. W roku 1978 przewodniczący ZMS w fabryce namówił mnie na start w wyborach do Rady Narodowej. Twierdził, że mam szansą zostać Radnym bo nazwisko Słomiński jest znane w Ożarowie, z uwagi na ojca, który pracował w szkole i był lubiany. Tak się stało – zostałem wybrany Radnym w wieku 28 lat a byłem bezpartyjny. Znalazło to odzwierciedlenie w przydzieleniu mnie do pracy w Komisji Ładu i Porządku Publicznego – czyli takiej komisji gdzie mówiąc językiem dzisiejszym nic nie można było sobie załatwić i co najwyżej dostać w nos. W czasie pracy w Fabryce Kabli rozpocząłem też studia wieczorowe na kierunku informatycznym Wydziału Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW. Studia rozpocząłem od 3 roku , bo miałem zaliczone przedmioty matematyczne. Uczyłem się trochę z racji doskonalenia się w zawodzie, trochę z racji tęsknoty za Warszawą, trochę z powodu dodatkowego miesięcznego urlopu na naukę. Uczestnictwo w Sesjach Rady Narodowej i pracach Komisji, to była kolejna nauka. Nauczyłem się jak funkcjonuje administracja. Znałem wszystkie osoby decyzyjne w Gminie, przynajmniej z widzenia no i wiedziałem, co dzieje się w mieście, w którym mieszkałem.
W Radzie Narodowej w Ożarowie wówczas był silna reprezentacja PSL i przy grach interesów partyjnych pomiędzy PZPR i PSL można było przemycić do realizacji ciekawe inicjatywy. Jedna taka się udała.
Legitymacja radnego w latach 1978-1982 Janusza Słomińskiego
Rodzice , głównie ojciec, nie byli zadowoleni z mojej funkcji Radnego a ojciec twierdził, że praca w przemyśle to siedzenia na bombie zegarowej. No i miał rację. Ze względu na studia zmiana pracy miała sens i kiedy pojawiła się możliwość zatrudnienia w prestiżowym zakładzie w Warszawie – Centrum Projektowania i Zastosowań Informatyki (CPIZI ) w Warszawie, skorzystałem z takiej możliwości.
W CPIZI pracowałem w pracowni, która specjalizowała się w stosowaniu informatyki w Poligrafii i współpracowała z Domem Słowa Polskiego przy systemie ,,fotoskładu”. Doświadczenia z pracy w Fabryce Kabli bardzo mi się przydały. Zostałem przeszkolony w Moskwie w programowaniu na komputer SM – odpowiednik amerykańskiego komputera PDP -11. Kurs był w języku rosyjskim, egzamin komisyjny przed portretem Lenina, – jest co wspominać. Później pisałem bardzo trudne programy, które usprawniały pracę w drukarni drukującej gazety, książki techniką fotoskładu. Ta technika polegała na rozplanowaniu komputerowym drukowanego tekstu – do tego służył minikomputer SM a następnie na współpracy tego komputera z urządzeniami naświetlającymi tekst na specjalna kliszę, która służyła do druku. W tej pracy bardzo dobrze zarabiałem, chyba ponad 2 razy więcej niż w Fabryce Kabli. Praca w CPIZI nie uchroniła mnie jednak przed wpływami politycznymi. Nadal byłem Radnym w Ożarowie a w pracy spotkałem się z osobami prowadzącymi działalność uważaną wtedy za antypaństwową. Koleżanka, której biurko sąsiadowało z przodu z moim należała do KOR-u. Oczywiście wtedy o tym nie wiedziałem, ale gdybym był bardziej inteligentny, to bym wtedy to wiedział. Na biurku zawsze miała odpowiednią prasę i pracowała intelektualnie nade mną tak, że ja też wkrótce regularnie czytałem Paryska Kulturę i nie tylko. Takich osób w CPIZI było więcej. Powiem – nawet bardzo dużo. Nazwisk nie będę wymieniał bo te osoby może sobie tego nie życzą a niektórych nazwisk już nie pamiętam. Ówczesne kierownictwo CPIZI wprowadziło nawet legitymacje, które przy wchodzeniu do Zakładu były sprawdzane po to, aby ograniczyć przepływ ludzi.
W pracy wykupione mieliśmy obiady w restauracji Salus, która była w pobliżu Placu Zbawiciela. Oprócz pracowników CPIZI obiady jedli tam artyści teatru Syrena i spora grupa tzw. bohemy okolic Placu Zbawiciela. Atmosfera na obiadach świadczyła, że wysiłki towarzysza Gierka i jego następców w umacnianiu przewodniej roli partii w Narodzie odnosiły marny skutek. Później w pobliżu restauracji na ul. Mokotowskiej była Siedziba NSZZ „Solidarność” Regionu Mazowsze. W konsekwencji otoczenie, w którym przebywałem ,,wykuwało mnie na element antysocjalistyczny”. Z tego okresu mam dużą kolekcję znaczków związkowych, w tym również znaczków politycznych oraz prasę, którą zamierzam przekazać do Muzeum ponieważ papier coraz bardzie staje się kruchy. Jakoś nie mam na to czasu. W kolekcji znaczków miałem pierwszy znaczek związkowy z początków strajku w stoczni. Była na nim flaga polska na literze l . Dostałem go właśnie od tej koleżanki, która miała biurko przy moim. Ona wzięła urlop w pracy i pojechała wspierać strajk w Gdańsku. To był najcenniejszy znaczek w mojej kolekcji – niestety zaginął a może się zawieruszył.
Kolekcja znaczków Janusza Słomińskiego
Stan wojenny zastał mnie w CPIZI, sporo osób z pracy wtedy zniknęło – chodziły słuchy, że siedzą. Moja koleżanki z pracy też zniknęła – miałem wtedy 2 biurka w pracy do dyspozycji. Represji uniknąłem może dlatego, że nie tak bardzo angażowałem się w działalność związkową bo przecież studiowałem, musiałem się uczyć. W konsekwencji ukończyłem 2-gi kierunek studiów i dostałem 2-gi dyplom magisterski. Ponadto do pracy i z pracy jeździłem pociągiem a praca zawodowa była trudna.
Stan Wojenny doprowadził CPIZI do upadku. Wojsko, które przejęło wówczas nadzór nad szeregiem zakładów nie dbało o postęp techniczny. W rezultacie prace przy fotoskładzie ograniczono i w konsekwencji zaniechano, dotyczyło też innych zastosowań informatyki cywilnej. Sytuacje pogłębiał też problem z zakupem sprzętu komputerowego i w dostępie do literatury fachowej.
Po 3 latach pracy w CPIZI przeniosłem się do Centrali ZUS gdzie pracowałem też jako informatyk. Miałem szczęście bo tam informatyka rozwijała się. Musiało tak być – bo nie byłaby możliwa kwartalna waloryzacja świadczeń emerytalno-rentowych i wydruk decyzji waloryzacyjnych bez udziału informatyki (waloryzacja odbywała się na początku co 3 miesiące ze względu na inflację). W centrali ZUS był porządny komputer IBM, ZUS wypłacał wtedy również świadczenia wojskowe i milicyjne – opóźnienia w wypłacie tych świadczeń zmiotły by każdą władzę nawet siedzącą w czołgach. Wojskowi, którzy rządzili wtedy w ZUS informatyką zdawali sobie z tego sprawę i dbali o informatykę.
W pracy w Centrali ZUS stopniowo awansowałem. Przechodziłem różne szkolenia w programowaniu – również za granicą: w Anglii, Austrii, Niemczech. Specjalizowałem się w pisaniu oprogramowania na duże komputery. Pisałem coraz trudniejsze i bardziej odpowiedzialne programy. Uważam, że był taki okres i to dość długi kiedy należałem do elity informatycznej ZUS-u. Pracę miałem bardzo odpowiedzialną , ale okropnie stresującą – było to jednak docenione odpowiednim wynagrodzeniem. Nie zarabiałem już 40 $ na miesiąc (jak w okresie pracy w Fabryce Kabli ) tylko dużo więcej a zmiany polityczne umożliwiały wyjazdy turystyczne na Zachód Europy. Korzystałem z tego faktu.
Na 7 lat przed przejściem na emeryturę w pracy powierzono mi inne obowiązki. Nie pisałem już programów tylko zająłem się współpracą ZUS z firmami komputerowymi świadczącymi dla ZUS-u różne prace. Ta praca też była odpowiedzialna i trzeba było mieć dużą wiedzę o instytucji. Moja praca miała już inny charakter – częste spotkania w GUS, MF ustalenia między Departamentami Centrali ZUS oraz częste delegacje do różnych firm świadczących usługi informatyczna dla Zakładu. Przy okazji można było podróżować po Polsce.
Od 4 lat jestem na emeryturze. Z koleżeństwem w ZUS mam dobre relacje, pracę miło wspominam, ale wszystko kiedyś się kończy. Powiem krótko SZKODA.
Okres emerytury ma jednak też swoje plusy dodatnie jakby powiedział to pewien gawędziarz ludowy z Gdański i powoli to doceniam. Dużo jeszcze pamiętam z pracy i zawsze jestem gotowy do niej wrócić gdyby wypłata mojej emerytury była zagrożona.
Na emeryturze kontynuuję moje zainteresowania podróżami, w tym również zagranicznymi”.
Janusz Słomiński ma córkę, jedynaczkę Małgorzatę.
Małgorzata Słomińska na huśtawkach przy Posterunku MO w 1989 roku
Działka
W 1956 roku Kazimierz Słomiński kupił od gminy działkę w Ołtarzewie na rogu ulic Poznańskiej i Stanisława Kierbedzia. Była to, według przepisów, działka rolna gdyż miała powierzchnie ponad pół hektara. Był obowiązek jej uprawy z sankcją wywłaszczenia w przypadku zaniechania tejże uprawy. Kupno tej działki wprowadziło duże zmiany w rodzinie Słomińskich. Kazimierz nadal pracował w Szkole Podstawowej nr 1 w Ożarowie, był jej kierownikiem a Janina zrezygnowała z pracy zawodowej, przekwalifikowała się na rolniczkę, zajmowała się domem i uprawami na działce. Tylko zimą dla znajomych szyła różne ubrania.
Kazimierz pracował na działce po zakończeniu pracy w szkole i przez całe wakacje.
Finalnie państwo Słomińscy działkę sprzedali m.in. z powodu możliwych problemów przy emeryturze przy tej dwoistości zawodowej (Taki był PRL).
Ciekawa jest historia związana z tym, i przyległymi, kawałkiem ziemi. Były to pola niemieckiego osadnika pana Karola Wilda. Po drugiej stronie ulicy Kierbedzia, frontem do Poznańskiej stał jego budynek mieszkalny, piekarnia i zabudowania gospodarcze. Rodzina Wilde po wybuchu II wojny światowej i rozpoczęciu okupacji Polski wpisała się na volkslistę a pan Karol Wilde prowadził w Ołtarzewie młodzieżową szkołę Hitler-Jugend. Jeszcze w czasie okupacji rodzina wyjechała do Niemiec a ziemia i gospodarstwo przejęła gmina i sprzedawała ją. Małą część kupił Kazimierz Słomiński.
Ziemią tą był zainteresowany również Komitet Budowy Szkoły w Ołtarzewie, która od 1945 roku funkcjonowała w budynku mieszkalnym Karola Wilda. Zachowało się podanie z propozycją zamiany działki nr 204 pana Kazimierza Słomińskiego.
Współcześnie na byłej działce Kazimerza i Janiny Słomińskich stoi sklep hydrauliczny, jest stacja paliw i stoją dwa domy mieszkalne.
Kazimierz Słomiński zmarł w 1982 roku w wieku 78 lat i został pochowany na cmentarzu w Ołtarzewie. Do śmierci swojej mamy w 2003 roku Janusz dwa razy w tygodniu przyjeżdżał do Ożarowa i zostawał na noc w starym mieszkaniu przy Kolejowej. Janina Słomińska została pochowana na Cmentarzu Bródnowskim.
Działalność społeczna Kazimierza Słomińskiego w Ożarowie
Zaangażowanie społeczne Kazimierza Słomińskiego wymaga osobnego opisania.
Trzy główne pola jego działania, to uporządkowanie Cmentarza Wojennego w Ołtarzewie, rozbudowa Szkoły Podstawowej nr 1 i przebudowa przystanku PKP Ożarów Mazowiecki wraz z dworcem. Kolejność według czasu działania Kazimierza Słomińskiego.
1. Uporządkowanie Cmentarza Wojennego w Ołtarzewie
W dniach od 8 do 13 września 1939 roku na polach wokół Ożarowa, Ołtarzewa, Umiastowa, Helenowa, Pilaszkowa toczyły się zacięte boje wojsk niemieckich i polskich nazwane później „Bitwą Ołtarzewską”. W wyniku ataku niemieckiej 4 Dywizji Pancernej od strony Nadarzyna i Okęcia na Warszawę, armia „Łódź” straciła kontakt z dowodzącym generałem Juliuszem Rómmlem już po pierwszym bombardowaniu stolicy. Jej nowy dowódca generał Wiktor Thommée pozbierał rozrzucone i porzucone wojsko i w ciężkich i krwawych bojach w okolicach Ołtarzewa, Ożarowa, Umiastowa próbował przebić się do Warszawy. Ostatecznie zmienił rozkaz i resztki armii „Łódź” doprowadził do Modlina, by od 13 do 29 września bohatersko bronić twierdzy.
Żołnierze i oficerowie oddali swoje życie w zaciętych i bohaterskich walkach. Nie poddali się mimo niedostatecznej łączności, braku wsparcia artylerii, gdy skończyła się amunicja artyleryjska i informacji o położeniu oddziałów.
Na cmentarzu w Pilaszkowie pochowano 240 a na wojennym cmentarzu w Ołtarzewie 996 żołnierzy wojny obronnej 1939 roku.
We wrześniu 1939 roku pochowano ich tam, gdzie zginęli; na polach, w sadach, w rowach przydrożnych i ogrodach, często w zbiorowych mogiłach.
Towarzystwo Miłośników Ołtarzewa ofiarowało działki przy Parku Ołtarzewskim z przeznaczeniem na cmentarz wojenny (i cywilny).
Przeniesiono na cmentarz szczątki żołnierzy nie dokonując (prawdopodobnie) identyfikacji. Wszystkie mogiły otrzymały małe brzozowe krzyże a pośrodku postawiono 12. metrowy brzozowy krzyż. Po wojnie Kazimierz Słomiński włączył się aktywnie w prace TMO i Gminy porządkujące cmentarz.
Zamówiono w Ołtarzewie betonowe krzyże i gdy były wykonane w 80% zapadła decyzja, że tam nie ma być krzyży tylko płyty. Wiązało się to z faktem uczynienia z komunisty Mariana Buczka, pochowanego na tym cmentarzu, bohaterem Bitwy Ołtarzewskiej. Krzyże jednak postawiono gdyż były już zapłacone. Wtedy też dokonano ekshumacji i identyfikacji żołnierzy. Zidentyfikowano 124 osoby.
Polecamy:
- wpis WMOM Cmentarz wojenny 1939 w Ołtarzewie
- opracowanie Józefa Kiljańskiego (mieszkaniec Duchnic) zamieszczone w Przeglądzie Pruszkowskim nr 1, str. 47-94, 2009 rok„ „Wrześniowe boje w rejonie Ożarowa-Ołtarzewa”
- książkę Stefana Lewandowskiego i Piotra Matusaka „Bitwa Ołtarzewska we wrześniu 1939 roku”
Organizacja Cmentarza Wojennego w Ołtarzewie
2. Rozbudowa Szkoły Podstawowej nr 1 w Ożarowie
Szkoła Powszechna w Ożarowie, w której od 1937 roku uczył Kazimierz Słomiński powstała w 1922 roku, najpierw w wynajmowanych pomieszczeniach w domach prywatnych, a od 1930 roku w budynku przeznaczonym tylko na szkołę.
Uczniów wciąż przybywało. Mimo utworzenia w 1956 roku szkoły podstawowej przy Fabryce Kabli, uczniowie nie mieścili się w klasach. Wiązało się to też z tym, że uczyło się wielu dorosłych, którym wojna i okupacja przerwały naukę.
Do szkoły chodzili też przerośnięci uczniowie, czasem mający po 25 lat. Co jakiś czas do szkoły przychodził milicjant, brał delikwentów do gabinetu kierownika i paskiem lał ich po gołych tyłkach.
Kazimierz Słomiński został kierownikiem Szkoły Podstawowej nr 1. Wspólnie z rodzicami i innymi osobami zaangażował się bardzo w rozbudowę szkoły.
W tle Szkoła Podstawowa nr 1 w latach pięćdziesiątych, przed rozbudową.
Główne wejście do szkoły było od strony północnej. Gabinet kierownika szkoły mieścił się na pierwszym piętrze a jego okna wychodziły na ulicę Szkolną. Przed szkołą były trawniki i dalej boisko. Było sporo przestrzeni nie wykorzystanej, generalnie były wertepy i resztki armaty.
W 1962 roku oddano do użytku dobudowaną część do szkoły (równoległą do ulicy Szkolnej) i salę gimnastyczną (zbudowaną równolegle do starego budynku szkoły).
W czasie kopania znaleziono urny popielicowe, których kilka postawiono w szkole w gablocie w gabinecie kierownika szkoły. Urn było dużo, większość zabrali archeolodzy. Był wał ziemny i w nim tkwiły, jak rodzynki te urny.
Za czasów Kazimierza Słomińskiego woźnym w szkole był pan Dróżdż.
Jak szkołę rozbudowano władze oświatowe przysłały nowego kierownika. Stało się tak, gdyż Kazimierz Słomiński nie był partyjny. Nowy kierownik Antoni Mańkowski został przeniesiony z Czerwińska. Wraz z żoną Elżbietą dostali nawet mieszkanie w blokach przy ulicy Kolejowej. Pan Mańkowski nosił mało pochlebną ksywę Buc. Gdy zostawił żonę z córkami i wyjechał do USA, Elżbieta Mańkowska została kierownikiem Szkoły.
Kazimierz Słomiński po zmianie kierownika pozostał nauczycielem w szkole. Uczył muzyki, geografii, fizyki. Przeszedł na emeryturę około 1976 roku.
3. Modernizacja dworca i przystanku PKP w Ożarowie Mazowieckim
Stacja kolejowa
Ożarów już w 1902 roku znalazł się na trasie kolei łączącej Warszawę z Łowiczem. Generalnie można powiedzieć, że przez Ożarów przebiega fragment linii (II Paneuropejskiego Korytarza Transportowego Zachód – Wschód ) łączącej Berlin z Moskwą.
Budynek dworca wybudowano w 1931 roku i jest on obiektem pod opieką konserwatora.
W czasach Kazimierza Słomińskiego był budynek dworca i dwa tory ułożone wprost na ziemi. Wsiadanie do pociągu było utrudnione (stopnie były wysoko) a nawet dla niektórych wręcz niemożliwe.
Budynek dworca był nieduży, na piętrze znajdowało się mieszkanie zawiadowcy stacji.
Kilkoro znanych w Ożarowie społeczników postanowiło powalczyć o zmiany dotyczące przystanku PKP Ożarów.
Do tych osób należał pan Pytkowski, Dorota i Aleksy (zwany Leszkiem) Szamowscy oraz pan Kazimierz Słomiński.
Działania trwały długo a zadania zostały podzielone na dwa etapy:
Etap pierwszy to:
- Budowa wyższego peronu
- Rozbudowa budynku stacyjnego
- Budowa kładki nadziemnej prowadzącej na peron
Etap drugi to:
- Budowa poczekalni na peronie
- Przedłużenie peronu
- Budowa drugiej części kładki prowadzącej na drugą stronę torów
Dzięki staraniom ożarowskich społeczników wszystkie te działania zostały zrealizowane.
W poczekalni był piec ogrzewany węglem.
Współczesne zdjęcie budynku dworca PKP z dobudowaną częścią, w której są obecnie kasy biletowe
Współczesne (16.12.2020 r.) zdjęcie peronu z wiatą i poczekalnią (nieczynną)
Zawiadowcą stacji w Ożarowie po wojnie był pan Czesław Wójcik (1923-1984). Mieszkał z żoną Jadwigą (1925-1997) i dziećmi w starym budynku dworca – mieszkanie było na górze Był niski, gruby, z małym, charakterystycznym wąsikiem, został pochowany w Ołtarzewie (grób na prawo od kaplicy).
4. Biblioteka
Kazimierz Słomiński prowadził również społecznie bibliotekę w Ożarowie. Znajdą Państwo o tym informacje we wpisie „Początki Biblioteki w Ożarowie„.
Pożegnanie Słomińskich z Ożarowem
Ciekawostka – dwie linie Słomińskich
Stryjeczny dziadek Janusza Słomińskiego (brat dziadka) wykształcił się na lekarza. Służył w wojsku carskim w Finlandii w artylerii nadbrzeżnej (pobór był na 20 lat). W czasie wojny rosyjsko-japońskiej (luty 1904-wrzesień 1905) został przeniesiony na okręt i wziął udział w bitwie morskiej pod Cuszimą, która odbyła się 27-28 maja 1905 roku. Ocalał i został wzięty do niewoli przez zwycięskich Japończyków. Pomógł oficerowi rosyjskiemu, który w trakcie bitwy stracił rękę.
Po roku zostali uwolnieni z niewoli. Stryjeczny dziadek miał uszkodzony słuch. Oficer doradził symulowanie całkowitej utraty słuchu przed wojskową komisją w Rosji. Tak się stało, stryjeczny dziadek dostał rentę i zwolnienie z wojska.
Wrócił na gospodarstwo w Rębowie, mając 35 lat i wysoką rentę. Rodzina uratowanego rosyjskiego oficera po 2 latach dowiedziała się, gdzie on mieszka i przez notariusza w Płocku przekazała dużą sumę pieniędzy w dwóch ratach. Za uzyskane pieniądze stryjeczny dziadek postawił wiatrak, który przynosił spory dochód rodzinie. Pieniądze zostały też zainwestowane w naukę w Berlinie na lekarza Teodora Słomińskiego (ur. ok. 1924 r.). Po studiach wrócił on do Polski i został lekarzem w Wyszogrodzie. W 1994 roku został odznaczony Medalem Gloria Medicinae, najwyższym medycznym odznaczeniem.
I są dwie linie Słomińskich: od lekarza i od dziadka Janusza Słomińskiego ze strony ojca.
W Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu można obejrzeć gospodarstwo rodziny Jana i Stanisławy Koprów z Rębowa składające się z chałupy, kurnika, spichlerza, obory i wiatraka. Zdjęcia dostępne też na profilu FB Skansenu.
Dzięki temu możemy zobaczyć jak wyglądało gospodarstwo w Rębowie, rodzinnej wsi Kazimierza Słomińskiego.
Opracowanie powstało dzięki szczegółowej opowieści Janusza, syna Kazimierza Słomińskiego, dzięki opowieściom jego ojca Kazimierza, dzięki albumowi zdjęć opisującymi obrazami życie rodziny Słomińskich, dzięki dokumentom, wspomnieniom kolegów i poszukiwaniom w Internecie.