Długie życie, długa opowieść.

Część 1

Pan Stanisław Grąbczewski był drugą, po pani dr Eugenii Rukoyżo, osobą, o której historię prosili mieszkańcy Ożarowa.

Czytelnicy Wirtualnego Muzeum w znacznej mierze zawdzięczają ten wpis panu Józefowi Kiljańskiemu (1929-2019) z Duchnic. Ten prawnik z wykształcenia, rolnik i ogrodnik z praktyki i historyk z zamiłowania, pozostawił po sobie przebogaty zbiór opracowań historycznych, biografii, zapisów wspomnień, relacji z różnych wydarzeń dotyczących Pruszkowa, Ożarowa i okolic.

Poznał również pana pułkownika Stanisława Grąbczewskiego, kilkakrotnie odwiedzał go (15 miesięcy przed jego śmiercią) w Domu Wojskowego Emeryta na Pirenejskiej 5 na Bemowie.

Owocem tych spotkań jest ponad 50. stronicowa opowieść o życiu Stanisława, którą pozostawił w maszynopisie. Nosi ona tytuł: „Ułan – pancerniak. Opowieść o majorze Stanisławie Grąbczewskim”. Stała się ona podstawą do pięknej mowy pożegnalnej pułkownika Grąbczewskiego wygłoszonej przez pana Józefa Kiljańskiego na cmentarzu w Żbikowie w dniu pogrzebu 27 listopada 1991 roku.

Dzięki uprzejmości i zaangażowaniu pana Jarosława Hilchera, który przyjaźnił się z panem Grąbczewskim oraz jego siostry pani Aleksandry Grasewicz, Wirtualne Muzeum otrzymało film z tej smutnej uroczystości i wiele innych cennych materiałów, zdjęć i pamiątek. Tradycyjnie też zebrano możliwie jak najwięcej innych informacji.

Rodzina Stanisława Konstantego Grąbczewskiego

Rodzicami Stanisława Grąbczewskiego byli: pracownik umysłowy, handlowy Aleksander (1877- 1935)  i Stanisława Onuszkiewicz (1870-?) . Pobrali się w Warszawie w kościele św. Krzyża w 1900 roku. Świadkami pary młodej był brat Aleksandra, księgarz i wydawca (w Łodzi, do 1948 roku)  Feliks Grąbczewski (1879-1950) oraz Teofil Onuszkiewicz, ojciec Stanisławy (matka Waleria Właszczuk).

01-slub-rodzicow-Stanislawa-1900-

Metryka ślubu rodziców Stanisława Grąbczewskiego – Aleksandra i Stanisławy z Onuszkiewiczów,

01a-Stanislawa-Grabczewska-matka-StanislawaStanisława z Onuszkiewiczów Grąbczewska (1867-1953), matka ppłk Stanisława Grąbczewskiego . Zdjęcie wykonane w atelier Stanisława Bogackiego przy Krakowskim Przedmieściu 7 w Warszawie, właściciel atelier przy ul. Krakowskie Przedmieście 7 w latach [1896-1920]. Fotograf Cesarskiego Towarzystwa Racjonalnego Polowania oraz Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów. Również pod linkiem. Zdjęcie z pamiątek Jarosława Hilchera.

 Ojciec Stanisława Grąbczewskiego, Aleksander chciał zostać ogrodnikiem. Był to ówcześnie bardzo poważany zawód. Pobierał nauki i odbył praktyki szkółkarsko-sadownicze w założonym w 1848 roku i dalej rozwijanym przez braci Zakładzie Ogrodniczym Bracia Hoser położonym w Alejach Jerozolimskich między Marszałkowską, Żurawią i Leopoldyny czyli obecnie ulicą Emilii Plater. Tam poznał na kursach Aleksandra Girdwoynia, założyciela w 1898 roku Zakładu Pomologicznego  w Ołtarzewie oraz Romana Zarzyckiego prowadzącego również zakład ogrodniczy w Ołtarzewie.

02-ksi-adresowa-handlu-Zarzycki-R-1929

Zakłady ogrodnicze Romana Zarzyckiego i Aleksandra Girdwoynia w Księdze Adresowej Przemysłu, Handlu i Finansów z 1929 roku. Zakład ogrodniczy Romana Zarzyckiego od co najmniej 1926 roku corocznie pojawiał się w ogólnopolskim  wydaniu tej księgi.

Aleksander Grąbczewski rolnikiem-ogrodnikiem nie został lecz hurtownikiem win ale przyjaźnie pozostały i niewykluczone, że wpłynęły na decyzje o osiedleniu się w Ożarowie, szczególnie po ślubie syna z córką Romana Zarzyckiego.

Aleksander pracował w branży winiarskiej w firmie, która po rejestracji w 1929 roku nosiła nazwę Spółka Akcyjna „Piwnice Hotelu Europejskiego”. Zajmowała się hurtową sprzedażą win francuskich i węgierskiego tokaju.

03-hoteleuropejskixx30l

Hotel Europejski w latach 30. XX w. Zdjęcie z bloga.

Hotel Europejski w Warszawie

Kwintesencję Europejskiego stanowi oczywiście hotel. Swoje miejsce od zawsze miały tu jednak powierzchnie biurowe czy butikowe. Pokoje były wykorzystywane na potrzeby m.in. galerii sztuki. Wystarczy wspomnieć „Salon Odrzuconych” Aleksandra Krywulta, gdzie wystawiano prace m.in. Józefa Chełmońskiego. Z kolei Antoni Piotrowski, Adam Chmielowski i Stanisław Witkiewicz mieli tu swoje pracownie. Butiki to także kontynuacja długiej tradycji. W 1857 r. Hotel Europejski wzbudził sensację, ponieważ prócz pokoi zaoferował gościom dostęp do lokali usługowych – księgarni, kwiaciarni, salonu fryzjerskiego. W pewnym momencie w piwnicach hotelu był skład wina, gdzie można było kupić francuskie czy włoskie trunki z etykietą

Hotelu Europejskiego. To również tu pojawił się salon Fiata, który wprowadził nowy dla Polski format prezentowania samochodów.

Na fali inwestowania w nieruchomości podwarszawskie Aleksander kupił w Ożarowie przy ulicy Kolejowej 4 działki. Stał się też właścicielem domu w Ołtarzewie, który pełnił rolę letniej siedziby zwanej wtedy wilegiaturą (urlop spędzony na wsi). Nie mamy informacji, co stało się z zakupionymi działkami.

Aleksander Grąbczewski mieszkał z rodziną na pierwszym piętrze kamienicy na rogu Alei Róż i Alej Ujazdowskich w Warszawie. Z żoną Stanisławą miał trzech synów: urodzonego w 1901 roku Stanisława, 3 lata młodszego Tadeusza oraz 5 lat młodszego Aleksandra.

Bracia uczyli się konnej jazdy, bo taka była moda – były trasy wyznaczone w Łazienkach Królewskich, był pas przeznaczony do konnej jazdy w Alejach Ujazdowskich. Stanisław ćwiczył na maneżu przy Litewskiej w miejscu dzisiejszego Teatru Syrena.

Stanisława rodzice przeznaczyli do stanu wojskowego. Nauczył się jeździć konno u wuja Wiktora Grąbczewskiego w Dobrzelinie koło Żychlina. Tam też pobierał nauki od prywatnych nauczycieli wraz z synem wuja Edwardem (ojciec wychowywał go sam) a do Warszawy jeździł do Gimnazjum Rontalera na Polnej i zaliczał przedmioty jako ekstern.

Wiktor Grąbczewski (1863-1924), artysta Opery Warszawskiej
żona Wanda z domu Wichrowska (1868-1945)
syn mgr inż. Edward (1900-1960)
Cmentarz Stare Powązki kwatera 29,
W latach 1902-03 uczyła się śpiewu u prof. Wiktora Grąbczewskiego w Warszawie Maria Joanna Laura Trąmpczyńska (1875 – 1967), artystka, znakomita śpiewaczka i solistka operowa, występująca pod pseudonimem scenicznym Maria d’Otto.

W 1914 roku wybuchła I wojna światowa. Na terenie Królestwa Polskiego, pod zaborem rosyjskim i austriackim działała tajna organizacja Polska Organizacja Wojskowa POW. Stanisław próbuje wejść w szeregi tej organizacji ale jest po prostu za młody.

Jak Stanisław Grąbczewski stał się żołnierzem II Rzeczpospolitej?

11 listopada 1918 roku Stanisław ucieka z domu na Plac Trzech Krzyży i dołącza do grupy młodych ludzi rozbrajających Niemców, zdobywa karabin Mauser z ładownicami . Grupę przejmuje i organizuje porucznik Polskiej Siły Zbrojnej (nazywanej pierwszą Armią Niepodległości), który sformowany oddział ochotników poprowadził do pilnowania baraków poniemieckich w Zegrzu (koleją Karczew-Jabłonna a dalej pieszo do Zegrza). Oprócz służby wartowniczej, porucznik zorganizował dla młodych ludzi naukę i ćwiczenia podstawowych żołnierskich umiejętności.

Jak Stanisław Grąbczewski został kawalerzystą?

Rodzice dla Stanisława i wuj Wiktor dla syna Edwarda marzą o karierze wojskowej. Chcą aby zostali kawalerzystami.

Stanisław i Edward wstępują w Siedlcach do formującego się 2 Pułku Ułanów nazwanego później 2 Pułkiem Ułanów Grochowskich im. Gen Józefa Dwernickiego.

Ciekawie o białych ułanach  2 Pułku Ułanów z rodowodem od Powstania Listopadowego w 1830 roku piszą na stronie Stowarzyszenia Ułanów Grochowskich   

04-Stanisław-Grabczewski-mundur-2-Pułku

Podchorąży Stanisław Grąbczewski w mundurze 2 Pułku Ułanów Grochowskich. Zdjęcie z portalu www.dobroni.pl blogera Artura Żylkowskiego 

Trafiają do 4 szwadronu tworzonego przez dowborczyka (z I Korpusu Polskiego w Rosji)  rotmistrza  Kazimierza Żelisławskiego w Siedlcach.

Odbywają intensywne i męczące szkolenie w zakresie dosiadania i prowadzenia konia, jego pielęgnacji i karmienia, musztry. Zakwaterowani są w carskich, siedleckich koszarach w izbach po 60. żołnierzy. Robiono też wypady w najbliższej okolicy zajętej wtedy przez Niemców. 5 grudnia 1918 roku szwadron Żelisławskiego zdobył konie i broń rozbrajając bez strat własnych szwadron niemieckich „Huzarów Śmierci” w Rożkach pod Mordami ok. 20 km na północny-wschód od Siedlec.

Dopiero na przełomie stycznia i lutego 1919 roku Stanisław i Edward z czwartym szwadronem wyruszają w pole, w kierunku Janowa Podlaskiego, gdyż w rejonie Białej Podlaskiej gen Antoni Listowski . tworzy ugrupowanie, które ma wyruszyć na wschód po ustąpieniu Niemców. Szwadron Żelisławskiego wraz z 2 Pułkiem Ułanów wchodzi do tego ugrupowania – Grupy Operacyjnej „Podlasie” – od kwietnia przemianowanej na „Poleską”.

Stanisław Grąbczewski tak wspomina teren walk: „Czym było ówczesne Polesie – nie wszyscy już wiedzą. Była to rozległa kraina, obszar bagien, moczarów, rozlewisk, prawie bez dróg i kolei, mało zaludniona i dzika, pełna zwierzyny i ptactwa, o ludności żyjącej w sposób prawie pierwotny, z nielicznymi wioskami i rzadkimi miastami. W zimie przez Polesie można było jakoś tam wędrować, w lecie raczej łódką. Wtedy, w lutym roku 1919 mróz skuwał ziemię, zaspy piętrzyły się na drogach, utrudniając marsz, a poniszczone mosty i mostki stanowiły osobne utrudnienie. Polesie to kraj niczyj i zewsząd czyhało niebezpieczeństwo. 2 Pułk Ułanów był w szpicy ugrupowania gen A. Listowskiego, któremu przypadł „zaszczyt i honor” rozpoczęcia regularnych działań na wschodzie. O tydzień wyprzedził inną regularną jednostkę – dywizję Litewsko-Białoruska  generała Wacława Iwaszkiewicza-Rudoszańskiego , którego transporty Niemcy (zmuszeni naciskami aliantów) musieli przepuścić pod Słonim przez Białystok i Wołkowysk”.

Szwadron walczył kolejno z Niemcami, Ukraińcami i Rosjanami. Rozpoczynała się wojna polsko-bolszewicka. 6 lutego 1919 roku został zdobyty Brześcia, 8 lutego węzeł kolejowy w Żabince nad Muchawcem, 9 lutego Kobryń, gdzie oddział zdobywa (bez walki, gdyż w Kobryniu stacjonowały oddziały „białych” Rosjan, którzy się poddali) 1000 karabinów, 10 lutego wzięcie do niewoli sztabu atamana Semena Petlury. Pod Żabinką szwadron pod dowództwem Kazimierza Żelisławskiego spotyka oddział ochotników pod wodzą rotmistrza Jerzego Dąbrowskiego, słynnego zabijaki.

Sława jego dokonań w Okolicach Wilna dotarła i na Polesie. Jego oddział urósł do tysiąca ochotników, wśród których było wielu później sławnych ludzi, jak StanisławJózef Cat- Mackiewiczowie, późniejszy ksiądz i prałat watykański, współzałożyciel Polskiego Instytutu Historycznego w Rzymie Walerian Meysztowicz, czy książę Eustachy Sapieha, późniejszy minister spraw zagranicznych.

Stanisław Grąbczewski otrzymuje awans na starszego ułana. 17 lutego walczył z bolszewikami pod Antopolem, w marcu w Pińsku .

Stanisław Grąbczewski  wspomina głód jaki panował na Kresach. Opowiada: „Po wielkiej wojnie (I wojna światowa), po upadku gospodarki, po przejściu okupacji niemieckiej całe kresy wschodnie umierały z głodu. Ludność z wiosną żywiła się lebiodą, korą drzew, korzonkami, przy czym perz był szczególnie ceniony. Nasz żołnierz walczący na wschodzie też wtedy głodował. […] wspomina Wielki Piątek 15 kwietnia 1919 roku kiedy na cały dzień musiała mu wystarczyć żuta skórka ze słoniny a dla kolegów z oddziału ugotował zebrany  na łące szczaw – bez żadnych dodatków”.

W kolejnych walkach zdobywają Janów Poleski, miejsce męczeńskiej śmierci świętego Andrzeja Boboli.

Stanisław Grąbczewski zapamiętał niezwykłą sytuację z Janowa Poleskiego. Poczta polowa dostarczyła paczkę żywnościową, zawierającą tort od Semadeniego. To była paczka urodzinowa dla Edwarda Grąbczewskiego, nieobecnego w tym dniu w jednostce. Zjadł pół tortu …i miał to wypominane przez Edwarda do końca życia.

Stanisław Grąbczewski na froncie wojny polsko-bolszewickiej doświadczył też prześladowania ze strony kaprala Pluty. Ostatnią karą w konflikcie daną Stanisławowi przez kaprala był wyjazd do Brześcia na leczenie koni zarażonych parchem. Przez wiele dni trzeba było smarować jeden bok konia dziegciem, potem zmienić bok i tak do skutku. To mało satysfakcjonujące zajęcie doprowadziło do zastosowania przez Stanisława i jednego z kolegów ułanów nagrody w postaci tzw. „polskiego urlopu”. Wyruszyli w drogę do Warszawy jako konwojent i aresztowany. Udało się uniknąć zatrzymania przez żandarmerię. Spędzili kilka dni w domu. Służąca Wikcia zajęła się odwszeniem bielizny i munduru, ojciec sprezentował nowiutki mundur kawalerzysty, według zatwierdzonego wzoru uszyty u krawca Goldberga na rogu Nowego Światu i Smolnej (u którego ubierał się podobno sam Marszałek). Wracają do jednostki i nawet nie dostają kary, bo wrócili do walki – na front.

Pod koniec roku 1919 Stanisław Grąbczewski zostaje awansowany do stopnia starszego ułana.

Również wtedy przełożeni kierują go na zunifikowany (dla kawalerii i piechoty) kurs w szkole podchorążych w Warszawie. Siedziba szkoły mieściła się w Alejach Ujazdowskich na piętrze budynku będącego współcześnie Urzędem Rady Ministrów.

Stanisław Grąbczewski ukończył kurs w czerwcu 1920 roku. Przy nominacji na stopień podchorążego musiał zobowiązać się do uzupełnienia matury, do której nie przystąpił w szkole, gdyż uciekł do wojska.

Szkolenia były uciążliwe ale był to też okres, kiedy mógł spotykać się z Gienią Zarzycką, która uczęszczała na pensję na Emilii Plater i mieszkała w Warszawie.

To mogło być Państwowe Gimnazjum Żeńskie im. Klementyny z Tańskich Hoffmanowej utworzone w 1919 roku (obecne IX LO im. Klementyny Hoffmanowej).

Stanisław spotykał się z Gienią (którą znał z wypraw na weekendy do Ołtarzewa z rodzicami), ilekroć dostał przepustkę.

Zawsze spotykali się z przyzwoitką, którą była starsza siostra cioteczna Eugenii a potem zatrudniona przez Zarzyckich szwaczka lub bieliźniarka (z którą się zaprzyjaźnili na wiele lat, nawet po jej wyjeździe do Australii utrzymywali kontakt). Chodzili do cukierni, na obiady, do kina.

05-Eugenia-Maria-Zarzycka-ur-1901-JH

Eugenia Maria Zarzycka ur. w 1901 roku w Ołtarzewie. Zdjęcie z pamiątek Jarosława Hilchera.

Stanisław opowiedział panu Józefowi Kiljańskiemu kulisy jednej z takich randek.

Józef Kiljański zanotował: „Gienia przybyła do siedziby Szkoły Podchorążych z prośbą o kilkugodzinną przepustkę, dyżurujący wezwał Stanisława i uzależnił przepustkę od stawienia się przed nim po 5 minutach w uporządkowanym mundurze – po obcięciu guzików przy bluzie Stanisława.

Stanisław poradził sobie przyczepiając guziki na zapałki i dla pewności spinając bluzę agrafką.

Młodzi poszli do kina na wyprodukowany w Niemczech niemy film historyczny Aleksandra Korda (Sándor Korda) „Tragedia w domu Habsburgów” ze swoja żoną (ślub w 1921 r.) Marią Corda (1898–1976  Antónia Farkas) w roli 17. letniej kochanki arcyksięcia, Marii Vetsera.

20 czerwca odbyło się uroczyste zakończenie kursu podchorążackiego.

Warto tu przytoczyć zapisaną przez pana Józefa Kiljańskiego relację Stanisława Grąbczewskiego z tej uroczystości.

Zakończenie kursu w szkole podchorążych w Warszawie 20 czerwca 1920 roku

Cała szkoła już od dłuższego czasu szykowała się do uroczystości zamknięcia kursu. Ktoś wpadł na pomysł, żeby zaprosić Naczelnego Wodza i kierownictwo Ministerstwa Spraw Wojskowych. Do Belwederu poszła delegacja, wyłuszczyli prośbę w adiutanturze i odczekawszy, dowiedzieli się, że Marszałek z zaproszenia skorzysta. Boże drogi! Sensacja! Dopiero teraz przygotowania ruszyły z kopyta.

Początkowo miała to być zwykła, może trochę lepsza żołnierska kolacja, teraz poczuwano się do czegoś lepszego. Wśród podchorążaków sporo było takich, którzy pochodzili z rodzin zamożnych – z arystokracji, ziemiaństwa, zamożnego mieszczaństwa, wolnych zawodów. Uzbierano niebagatelna sumę, rozdzielono role, wyznaczono zadania.

Koledzy zamieszkujący w stolicy przynosili z domu najpotrzebniejsze rzeczy. Pamięta, że z mieszkania księstwa Woronieckich na Placu Trzech Krzyży przytaszczono długi, czerwony chodnik, którym wyłożono schody od wejścia aż do sali jadalnej. Inni dostarczyli dywanów i kilimów, zastawę, szkło, patery i tp. Sala udekorowana była bardzo pomysłowo piramidkami zestawionymi z lanc, szabli i końskich rzędów. Bardzo efektowne. Zamówiono też dodatkowe dania i zakąski z restauracji „Simon i Stecki”, mieszczącej się na Krakowskim Przedmieściu 38 przy Karowej, koło redakcji „Kuriera”. Karmiono tam zawsze dobrze i niedrogo. Jakoż i teraz sałatki, śledziki, ryby, mięsa i wędliny – to były pyszności. O przyzwoite wina zatroszczy się starszy pan Grąbczewski. Stół prezentował się nadzwyczaj okazale i goście dopisali, bo gdy w ministerstwie dowiedzieli się, że na kolacji będzie Marszałek, zjawiło się mnóstwo generałów.

Punktualnie o wyznaczonej godzinie, a była to piąta po południu dnia 20 czerwca, zjawił się Piłsudski, przychodząc pieszo z pobliskiego Belwederu, witany przy wejściu fanfarą wykonaną przez trębaczy w historycznych strojach, z czasów Powstania Listopadowego. Potem poprowadzono go na górę i usadzono za stołem, przy nim zaś komendanta  Szkoły i prymusów poszczególnych kompanii. Następnie miały miejsce różne oficjalne – powiedzmy – formalności i wreszcie przemówił On.

Piłsudski bodaj nigdy nie mówił z kartki, przemówienie było improwizowane i poświęcone cnocie żołnierskiej. Rozpoczął od powitania żołnierzy dwóch rodzajów broni – piechoty i kawalerii i natychmiast podkreślił, że jedna z najcenniejszych cnót żołnierza jest jego przywiązanie do tej broni, w której przyszło mu służyć, umiłowanie barwy, przywiązanie do pułku. Elewi opuszczający szkołę muszą wiedzieć, że jako podchorążowie mają stworzyć niejako złoty most nad przepaścią oddzielającą żołnierzy od oficera. Ich zadaniem jest tę przepaść wyrównać, a w tym celu muszą wszystkie myśli i trudy  poświęcić koledze – żołnierzowi. I na zakończenie swych wywodów Marszałek przypomniał słynne słowa Napoleona: „Niewiele wart jest ten żołnierz, który w tornistrze nie nosi buławy marszałkowskiej”.

Marszałek zasiedział się długo, do godziny 21, czuł się tu dobrze i swobodnie, był ożywiony a nawet wesoły. Dużo rozmawiał, śmiał się. Mój rozmówca i wielu jego kolegów Piłsudskiego widziało po raz pierwszy i byli urzeczeni.

Pytam, jakie wrażenie wynosiło się  przy zetknięciu z tym człowiekiem. Pan major bez wahania mówi: „Po pierwsze wzbudzał respekt, to było dominujące wrażenie. A po drugie – wtedy, w przeciwieństwie do późniejszych lat, Marszałek pomimo męskiej szorstkości, ujmował uprzejmym sposobem bycia. Po prostu czuło się kindersztubę.

Później po latach pan major Grąbczewski będzie się stykał z marszałkiem wielokrotnie, niemal na co dzień i będzie obserwował stopniową przemianę jego osobowości, ale to już zupełnie inna historia.

Wtedy na zakończenie promocji podchorążacy chwycili Marszałka na ramiona i zanieśli do samego Belwederu aż pod drzwi wejściowe. Uderza ten entuzjazm dla Marszałka u jego młodych podkomendnych, z których wielu pochodziło z rodzin kultywujących endecką, nieprzychylną mu orientację polityczną. Uroczystość zakończenia kursu warszawskiej Szkoły Podchorążych jest odnotowana w szczegółowej „Kronice życia Józefa Piłsudskiego” zestawionej przez Wacława Jędrzejewicza”.

Po promocji podchorążowie dostali 6 dni urlopu. Po nich Stanisław Grąbczewski zgłosił się po przydział do pułku.

Stanisław Grąbczewski w 2 Pułku Ułanów Wielkopolskich, potem 16 Pułku Ułanów Wielkopolskich

Stanisław Grąbczewski dostał przydział do 2 Pułku Ułanów Wielkopolskich stacjonujących w Bydgoszczy. Pułk po unifikacji stał się 16 Pułkiem Ułanów Wielkopolskich.

06-Odznaka_16_puł

Honorowa odznaka 16 Pułku Ułanów Wielkopolskich
Do końca życia Stanisław Grąbczewski będzie nosił w klapie miniaturkę odznaki pułkowej – pokryty beżową emalią maltański krzyżyk 16 Pułku Ułanów Wielkopolskich.

07-sztandar-16-pulku-ulanow-wielkopolskich-im-gen-dyw-gustawa-orlicz-dreszera-z-bydgoszczy328duzy 08-sztandar-16-pulku-ulanow-wielkopolskich-im-gen-dyw-gustawa-orlicz-dreszera-z-bydgoszczy329duzy

Sztandar 16 Pułku Ułanów Wielkopolskich z 1919 roku.

Zawołanie: „Biały sztandar, wzniosłe czyny

 Żegnany przez rodzinę i Gienię jedzie pociągiem do nowego pułku. Pułk ma dobrą opinię, Podoficerowie z doświadczeniem zdobytym na zachodzie, porządek, dyscyplina, kompetencje i karność.

Krótko jest dowódcą twierdzy Fordon na przedmieściach Bydgoszczy. Wtedy też odwiedza go ojciec, Aleksander Grąbczewski, który dostaje pozwolenie na stołowanie się z synem w kasynie oficerskim. W podziękowaniu zaprasza oficerów do najlepszego ówcześnie lokalu Adalberta Twardowskiego przy ulicy Długiej 56 w Bydgoszczy na wykwintną kolację ze wspaniałymi winami, których jest znawcą i koneserem.

Dostał też zadanie doprowadzenia 100 koni na front i mimo toczących się potyczek i dużego zagrożenia, wypełnił misje.

Na początku sierpnia 1920 roku Stanisław Grąbczewski zostaje czasowo przeniesiony do zapasowego 215 pułku ułanów w Poznaniu. Może z tamtego czasu pochodzi poniższe zdjęcie.

09-15-Pulk-Ulanow-Wielkopolskich-orkiestra-JH

Zdjęcie orkiestry wojskowej 1 Pułku Ułanów Wielkopolskich przemianowanego później na 15 Pułk Ułanów Wielkopolskich z roku 1920. Według słów pana Grąbczewskiego większość orkiestr wojskowych II RP używała białych, a raczej siwych koni. Historyczne zdjęcia orkiestr wojskowych II RP obejrzysz pod linkiem a ogólnie o orkiestrach wojskowych przeczytasz pod linkiem. Zdjęcie z pamiątek Jarosława Hilchera.

W związku z sytuacją otrzymuje jednak rozkaz stawienia się na froncie w swoim pułku. Szuka go 4 doby nim zamelduje się u rotmistrza Ignacego Mielżyńskiego, hrabiego.

Najtrudniejsze były dwa ostatnie miesiące wojny polsko-bolszewickiej. Stanisław Grąbczewski dowodzi plutonem. Po „cudzie nad Wisłą” 15 sierpnia 1920 roku wojska polskie ścigają wycofującego się nieprzyjaciela. Pułk Stanisława uczestniczy w bojach z dwudywizyjnym korpusem jazdy nieprzyjacielskiej Gaja chana.

Gaj- chan, wytworny sztabowiec carski miał wojsko, które było zbiorem dzikich żołdaków. Dopuszczali się nieludzkich przestępstw i zbrodni na naszych ziemiach. Uchodząc z naszego kraju trzy razy byli w blokadzie niestety nie udało się ich zlikwidować, z dziką determinacją walczyli, przerywali blokady i w końcu schronili się na terytorium Prus Wschodnich.

Po bitwie nad Niemnem odbywał się niesłychanie wprost forsowny pościg za nieprzyjacielem, podchorąży Grąbczewski był zawsze w rozjazdach, podjazdach, zawsze w służbie. Koniec wojny 18 października 1920 roku zastał go na rozpoznaniu na przedmieściach białoruskiego Mińska. Wysłany specjalnie samochodem z Pułku  oficer dopędził go oznajmiając, że o północy ma nastąpić zawieszenie broni.

 Potem Stanisław Grąbczewski kilka zimowych miesięcy spędził na pograniczu litewskim bo armia była utrzymywana w gotowości do wojny z Litwinami Następnie został odkomenderowany do Sztabu Generalnego.

Do tej zmiany doszło dzięki ojcu, któremu w liście pożalił się na swój los, na bezczynność i pominięcie w przyznaniu Krzyża Walecznych. Ojciec był członkiem Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego i będąc codziennie w restauracji WTW na Foksal 19 zaprzyjaźnił się z sierżantem z biura Sztabu Generalnego. Poprosił go o pomoc w wyciągnięciu syna z pogranicza litewskiego.

Wkrótce podchorąży Grąbczewski został odkomenderowany do Sztabu Generalnego, który mieścił się w nieistniejącym dzisiaj Pałacu Saskim na Placu Zwycięstwa.

10-5000-marek-polskich-1920-JH

11-5000-marek-polskich-1920-JH

Marka polska. Pierwsza waluta II RP. Egzemplarz zachowany przez Stanisława Grąbczewskiego. Z pamiątek Jarosława Hilchera.

 

Otrzymuje awans na podporucznika, zamawia patent oficerski na pergaminie, podobnie jak patent swojego stryjecznego dziadka gen Bronisława Grąbczewskiego.

Bronisław Grąbczewski (1855-1926) ur. 15 I 1855 w Kownatowie, pow. telszewski, zm. 28 II 1926 w Warszawie, polski topograf, etnograf, podróżnik i odkrywca w służbie rosyjskiej, generał lejtnant armii Imperium Rosyjskiego, badacz Azji Środkowej, kierował ekspedycjami naukowymi w Hindukuszu, Kaszgarii, Tybecie, Afganistanie i Pamirze, autor książek: Kaszgaria. Kraj i ludzie. Podróż do Azji Środkowej (1924); Przez Pamiry i Hindukusz do źródeł rzeki Indus (1925); W pustyniach Raskemu i Tybetu (1925); Wspomnienia myśliwskie (1925)

Syn Ludwika Grąbczewskiego, powstańca i zesłańca. W 1866 został wraz z matką Emilią wysiedlony z rodzinnego majątku Krepszty w ziemi kowieńskiej (obecnie wioska Krėpštai na Litwie) do Warszawy. Pochowany na Starych Powązkach w kwaterze nr 212.

Uzyskana pewna niezależność finansowa pozwala Stanisławowi Grąbczewskiemu na ślub z wybranką swojego serca Eugenią Marią Zarzycką. Ślub w asyście wojskowej odbył się w 1921 roku w kościele św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży w Warszawie.

12-Eugenia-i-Stanislaw-Grabczewscy-1921-JH

Podporucznik Stanisław Grąbczewski z żoną Eugenią z domu Zarzycką w 1921 roku. Zdjęcie z pamiątek Jarosława Hilchera.

Nowożeńcy zamieszkali początkowo w Ołtarzewie w domu rodziców Eugenii.

Dom i gospodarstwo Zarzyckich tak wspomina pani Ola Grasewicz, której rodzina mieszkała niedaleko: „Gospodarstwo teścia Stanisława Grąbczewskiego, Romana Zarzyckiego było wzorowe, przyjeżdżali studenci i pracownicy naukowi z SGGW na pokazy, przyjeżdżali praktykanci, miał zadbany staw, bukszpany były przycinane fantazyjnie, np. na kształt żółwia, w ogrodzie był zegar słoneczny a dom był zbudowany na wzór dworku Chopina w Żelazowej Woli. Jeżdżono bryczką, był też powóz, który po wojnie nie używany niszczał w kolejnych latach. W gospodarstwie hodowano głównie drzewka owocowe, warzywa i kwiaty”.

Roman Zarzycki (1868-1955), syn Marcelego i Antoniny Kulińskiej ożenił się w 1896 roku z Anną Korsak (1870-1935), córką Karola i Zofii Waszkiewicz.

Małżeństwo miało troje dzieci: bliźniaki urodzone w maju 1897 roku – Tadeusza Tomira Zarzyckiego (1897-1967), Zofię Joannę Zarzycką (1897-1955) oraz urodzoną w 1901 roku Eugenię Marię Zarzycką (1901-1977).

Stanisław i Eugenia Grąbczewscy szybko dorobili się własnego mieszkania na Żoliborzu, przy ulicy ks. Felińskiego.

Stanisław Grąbczewski został adiutantem gen Józefa Rybaka, pierwszego zastępcy szefa Sztabu Generalnego i pełnił tę funkcję do 1924 roku, praktycznie przez 4 lata.

W 1922 roku Stanisław Grąbczewski zostaje awansowany do stopnia porucznika WP.

Mimo burzliwych początków znajomości służbowej, zaprzyjaźnił się z generałem, który został ojcem chrzestnym jedynego dziecka Stanisława i Gieni, córki Barbary, urodzonej w 1924 roku.

Generał dywizji Józef Rybak był też świadkiem na ślubie siostry Gieni Zofii Joanny Zarzyckiej ur. w 1897 roku z Bolesławem Kapuścińskim (1897-1977) w kościele w Żbikowie w 1924 roku. Na dole dokumentu widnieje podpis generała Józefa Rybaka.

Bolesław Kapuściński, inżynier rolnik pochodził z parafii Lubień Kujawski a pracował jako agronom w Białowieży. Ślubu udzielał ks. prałat Tadeusz Damian Czechowski, proboszcz w latach  1916-1928 parafii w Żbikowie.

13-036-037-slub-Zofii-Joanny-Zarzyckiej-swiadek-gen-Rybak

Metryka ślubu Zofii Joanny Zarzyckiej i Bolesława Kapuścińskiego z 1924 roku w kościele w Żbikowie ze strony www.genetyka.genealodzy.pl

Porucznik Stanisław Grąbczewski w trakcie pracy w Sztabie Generalnym miał styczność z wieloma osobistościami w państwie polskim, w rządzie, w wojsku. Przez dłuższy czas codziennie widywał się z Marszałkiem Piłsudskim, nim ten wyprowadził się do Belwederu.

Z czterech lat pracy w Sztabie Generalnym jako adiutant gen Józefa Rybaka kilka epizodów zapadło Stanisławowi głęboko w pamięć.

Do takich należy zawiadomienie Józefa Piłsudskiego 16 grudnia 1922 roku o zabójstwie w „Zachęcie” prezydenta Gabriela Narutowicza.

Tak opisał to tragiczne zdarzenie: „Marszałek siedział wtedy zgarbiony za biurkiem i przyjął meldunek nieporuszony, w milczeniu, z jakby kamiennym spokojem. Ten spokój trwał długo, więcej niż minutę i w końcu powiedział szeptem dość niezrozumiałym – bo w ogóle mówił w sposób charakterystyczny, głucho, jakby w wąsy i otoczenie często nie rozumiało jego słów – „Tak, bawią się Polacy…”. A potem się ocknął i natychmiast kazał przyprowadzić do siebie generała Władysława Sikorskiego, co było niezrozumiałe, bo Sikorski to był jego wieczny antagonista i wróg. Sikorski był u siebie w domu, na mieście, leżał chory, z gorączką, miał grypę. W niecałe pół godziny już się meldował Marszałkowi. Zamknęli się zaraz w gabinecie i Sikorski wyszedł z niego jako … premier rządu. W obliczu groźnej dla państwa sytuacji, wobec możliwej wojny domowej, marszałek rządy nad Polską powierzył swemu znienawidzonemu rywalowi”.

Dalej opisuje, że marszałek wydał dyspozycję aby ciało zastrzelonego prezydenta było eskortowane przez szwadron honorowy. Ciało prezydenta położono na siedzeniu czarnego lando Marszałka a ułani jechali z przodu i za autem z lancami przy udach.

Generał Rybak został w trybie pilnym odwołany z Paryża. Józef Piłsudski, który po wyborze prezydenta Narutowicza opuścił Belweder i przeniósł się na Koszykową, zdecydował o przeniesieniu się do siedziby Sztabu Generalnego. Stanisław Grąbczewski dopilnował ściągnięcia łóżka z pościelą, potem przeniosła się pani marszałkowa z córkami a wezwani zduni rozebrali piec i w to miejsce ustawili kuchnię aby pani marszałkowa mogła przygotowywać posiłki dla rodziny.

Generał Rybak po konferencji z Marszałkiem oznajmił swemu adiutantowi i całej kancelarii: „No, chłopcy, teraz nie ma godzin urzędowania, pracujemy na okrągło. Pan Marszałek jest teraz szefem sztabu a ja jego zastępcą”.

Stanisław Grąbczewski pamiętał i mniej tragiczne chwile. Taką była wizyta w czerwcu 1923 roku rumuńskiej pary królewskiej. Ferdynarda I i jego żony Marii.

Stanisław Grąbczewski został przydzielony jako jeden z 15 adiutantów do towarzystwa królowej Marii. Para królewska zamieszkała w Łazienkach Królewskich, a królowa -wspaniała amazonka – zażywała przejażdżek konnych w Parku, który na ten czas był opróżniany i zamykany.

14-Rumuńska-para-królewska-1923

Przed wejściem do Pałacu Łazienkowskiego. Od lewej siedzą: prezydentowa Maria Wojciechowska, król Rumunii Ferdynand I, prezydent Stanisław Wojciechowski, królowa Maria, marszałek Józef Piłsudski. Zdjęcie ze strony.

 Porucznik Grąbczewski towarzyszył królowej w czasie tych konnych przejażdżek.

wizycie pary królewskiej Rumunii Ferdynarda I i Marii możesz przeczytać w pracy Aleksandra Smolińskiego „Zamach, którego nie było: przyczynek do historii wizyty rumuńskiej pary królewskiej w Polsce w czerwcu 1923 roku”, Przegląd Historyczno-Wojskowy 14(65)/1 (243), 195-206, 2013.

Ciekawostką jest opis manewrów wojskowych, które odbyły się w okolicach Rembertowa i Wesołej, a w których wzięła udział królowa oraz opis wymyślonego stroju (nie naruszającego obowiązującego protokołu dyplomatycznego ) dla premiera Wincentego Witosa,.

Na zakończenie wizyty Stanisław Grąbczewski (jak wielu innych oficerów)  został udekorowany orderem Korony Rumuńskiej V klasy. Rum CR 5

1_15-Coroana_Romaniei_cl_V_panglica_VM_avers

Order Korona Rumunii, którym został udekorowany porucznik Stanisław Grąbczewski. W roczniku oficerskim oznaczony Rum CR 5.

Po czterech latach adiutantury Stanisław Grąbczewski wraca do swojego 16 Pułku Ułanów Wielkopolskich. Wpada w rytm służby garnizonowej: ćwiczenia, awanse, obchody święta pułkowego, manewry, pokazy jeździeckie i inne zajęcia garnizonowe.

16-1930-por-Grabczewski-16-puw

Rocznik oficerski 1930 roku

Wpis dotyczący historii życia ppłk Stanisława Konstantego Grąbczewskiego został ukończony. Ze względu na obszerność materiałów wpis został podzielony na części.

Przejdź do części drugiej.

 

Powiązane zdjęcia:

Dodaj komentarz