Długie życie, długa opowieść.

Część 2

Jak porucznik Stanisław Grąbczewski został pancerniakiem?

Około 1927 roku porucznik Grąbczewski został wezwany do Warszawy, gdzie zaproponowano mu kurs prowadzenia pojazdów samochodowych. Nasz kawalerzysta, jak sam wyznał, nie miał prawa jazdy, nie próbował nigdy prowadzić samochodu, nie interesował się silnikami samochodowymi – nie okazał zainteresowania propozycją.

Był jednak świadom zmian jakie zachodziły w wojsku polskim. Coraz częściej mówiło się o mechanizacji wojska, tak robiły państwa zachodnie.

W 1920 powstała w Warszawie Oficerska Szkoła Czołgów i Samochodów. Ośrodek ten kształcił kilkudziesięciu oficerów – specjalistów dla potrzeb broni pancernej i służby samochodowej.

W 1927 roku w Warszawie rozpoczęła działalność Szkoła Podoficerów Zawodowych Czołgów i Samochodów Pancernych.

Po namyśle Stanisław Grąbczewski zdecydował się na szkolenie. Było ono wspierane działalnością  Francuskiej Misji Wojskowej w Polsce, powołanej po zakończeniu I wojny światowej. Zachwycił się pokazem francuskich instruktorów jazdy czołgiem po twardej nawierzchni. W 1928 ukończył Szkołę Czołgów i Samochodów. Stał się pasjonatem nowej specjalności wojskowej.

W 1930 roku zostaje przeniesiony do 3 Pułku Pancernego w Modlinie, gdzie ukończył przeszkolenie aplikacyjne.

16a-legitymacja-Stanislawa-Grabczewskiego-przeniesienia

Z legitymacji służbowej: Jednostka macierzysta 16 Pułk Ułanów Wielkopolskich, jednostka służbowa: 6 Szwadron Samochodów Pancernych. Zmiany: 14.10.1930 Żurawica przeniesiony do 2 Dyonu Samochodów Pancernych, 1931 rok przeniesiony do 2 Batalionu Pancernego. Z pamiątek Jarosława Hilchera.

Ciekawostka
Rozkazy przeniesienia porucznika Stanisława Grąbczewskiego podpisywał ppłk Koczwara, dowódca 2 Pułku Pancernego. Pułkownik Józef Koczwara wizytował również jednostkę służb pancernych, którą szkolił Stanisław Grąbczewski. Młodzi żołnierze byli przez niego uczeni, ze na każde pytanie trzeba odpowiadać.  I tak w czasie jednej z inspekcji płk Koczwara zapytał żołnierza wskazując na drążek w czołgu 7TP „co to jest?”. Żołnierz bez zastanowienia odpowiedział „rympał”. Reakcji pułkownika nie było a „Rympał” stał się jego przezwiskiem.

Rympałem nazywa się w środowisku przestępczym łom lub żelazny pręt potrzebny do wyłamania czy wyważenia czegoś podczas rozbójniczego czynu”.  

Pułkownik Stanisław Grąbczewski spotkał płk Józefa Koczwarę  (1889-1978) po wojnie w nieodległym Płochocinie, gdzie pułkownik pracował jako księgowy w miejscowym PGR. Podobnie jak Grąbczewski odmówił służby w Ludowym Wojsku Polskim, zapewniając, że wstąpi do niego gdy ostatni rosyjski żołnierz opuści Polskę.

O pułkowniku Józefie Koczwarze przeczytasz również pod linkiem.

Już w 1933 roku  porucznik Stanisław Konstanty Grąbczewski został odznaczony znakiem pancernym nr 303.

17-znak-pancerny

Odznaka Znak Pancerny

3 listopada 1932 roku Minister Spraw Wojskowych, marszałek Polski Józef Piłsudski zatwierdził „wzór i regulamin «znaku pancernego» jako odznaki dla żołnierzy formacji pancernych”. Jednocześnie „zamknął nadawanie odznaki oficera czołgów

Znak Pancerny nadawał Minister Spraw Wojskowych na wniosek dowódcy broni pancernych. W latach 30. XX wieku nadania znaków były ogłaszane w Dzienniku Personalnym Ministerstwa Spraw Wojskowych:

Nr 4 z 19 marca 1933 roku (znaki nr 1-242),

Nr 13 z 11 listopada 1933 roku (znaki 243-602 oraz 17 odznak honorowych nadanych polskim żołnierzom i obywatelom),

Nr 13 z 11 listopada 1934 roku (znaki nr 645-792 oraz 50 odznak honorowych nadanych 13 polskim żołnierzom i obywatelom oraz 37 oficerom Armii Rumuńskiej),

1 stycznia 1935 roku Stanisław Konstanty Grąbczewski został awansowany do stopnia rotmistrza (kapitana) wojsk pancernych.

Pozostanie w tych wojskach do zakończenia wojny obronnej z Niemcami w 1939 roku.

18-Stanislaw-Grabczewski-kapitan-rotmistrz-1935-JH

Stanisław Grąbczewski w mundurze z dystynkcjami rotmistrza (kapitana) w 1935 rok. Zdjęcie z pamiątek Jarosława Hilchera.

Umiejętności w prowadzeniu samochodu  czy motocykla były niezwykle cenne w szkoleniu oddziałów pancernych. Szczególnie cenne było przeszkolenie w jeździe terenowej.

Automobilklub Polski w 1938 roku zorganizował I Rajd Terenowy „wojsko kontra cywile”.

Trasa prowadziła przez tereny Puszczy Kampinoskiej, w której – jak wiedzą wędrujący współcześnie po wyznaczonych szlakach – nie brakuje bagien, rozlewisk, piaszczystych wydm i zarośniętych polan.

19-trasa-I-Jazdy-Terenowej-AP-1938

Trasa I Jazdy Terenowej Automobilklubu Polski w 1938 roku

Kapitan Stanisław Grąbczewski wystartował w tym Rajdzie jako reprezentant wojska.  Zwyciężył cywil.

20-rajd-samochodowy-terenowy-1938-

Warunki terenowe były bardzo trudne, o czym świadczą zdjęcia zamieszczone w publikacji Automobilklubu.

21-warunki-na-trasie-1938

Na trasie Rajdu Terenowego w 1938 roku

Kapitan Grąbczewski startował na Fiacie 518 nazywanym „Łazikiem”.

22-Fiat-518-lazik

Polski Fiat 518 Łazik – wersja uterenowiona (na podstawie umowy licencyjnej zawartej przez Polskę z koncernem Fiat w 1931, rozszerzonej w 1936 roku)  – zdjęcie poglądowe ze strony.

Zajmuje się również pracą szkoleniową. W Roczniku oficerski na marzec 1939 wymieniony jest kapitan Stanisław Konstanty Grąbczewski jako dowódca kompanii szkolnej ze starszeństwem od 1.01 1930 roku.

23-Grabczewski-rocz-of-1939

Zapis w roczniku oficerskim  na marzec 1939 roku

Kapitan Stanisław Grąbczewski był dowódcą kompanii pancernej a potem szkolnej w 3 batalionie pancernym w Warszawie.

W opisie jednostki napisano: „W 1933, w garnizonie Warszawa, sformowany został 3 batalion czołgów i samochodów pancernych. […]

15 lipca 1939 na ewidencji batalionu znajdowało się 56 czołgów 7TP, w tym 7 dwuwieżowych oraz 213 samochodów ciężarowych, 31 samochodów specjalnych, 20 samochodów osobowych, 4 ciągniki, 12 przyczep i 102 motocykle. W 1939 batalion stacjonował w Warszawie”.

24-7tp_01

Czołg 7TP. Zdjęcie ze strony.

Na stronie Kampania Wrześniowa 1939 napisano:

„W 1930 roku zakupiono 38 brytyjskich czołgów lekkich Vickers E. Miały posłużyć jako baza do zaprojektowania własnej konstrukcji w Biurze Państwowych Zakładów Inżynieryjnych. […]

Pierwszy prototyp powstał w 1934 roku. Testy wykazały, że lepiej radzi sobie w terenie niż Vickers, ale ma trochę niższą prędkość maksymalną. […]

w 1935 roku ruszyła seryjna produkcja pierwszych 22 egzemplarzy.[…]

Produkcja przebiegała jednak powoli na skutek przeznaczania większości funduszy na produkcję armatek przeciwpancernych. […]

Spowodowało to ograniczenie ilości wyprodukowanych maszyn do 132. Ilość ta wystarczyła do wyposażenia dwóch batalionów (jeden w ramach Armii „Prusy”, drugi w Armii „Łódź”), a 11 maszyn dwuwieżowych i 11 oddanych z fabryki już we wrześniu trafiło do obrony Warszawy.

TP7 był najlepszym polskim czołgiem podczas kampanii. Był znacznie lepszy od niemieckich Pz-1 i Pz-2 oraz sowieckiego T-26 i porównywalny z Pz-3, Pz-35(t) i Pz-38(t). 7TP bardzo dobrze radził sobie w boju jeżeli tylko wróg nie miał bardzo dużej przewagi liczebnej.

1 Batalion Czołgów Lekkich

Wojsko Polskie posiadało we wrześniu 1939 roku 132 czołgi lekkie 7TP. Zostały one podzielone na 3 grupy. 1 Batalion Czołgów Lekkich wchodzący w skład Armii „Prusy” posiadał 49 maszyn jednowieżowych. Brygada odniosła wiele sukcesów, jednak wobec przeważających sił niemieckich i utracie większości maszyn skapitulowała wraz z całym zgrupowaniem wojsk.

2 Batalion Czołgów Lekkich

2 Batalion Czołgów Lekkich również składał się z 49 jednowieżowych wozów. Wchodził w skład Grupy Operacyjnej „Piotrków” w ramach Armii „Łódź”. 17 września po utracie wszystkich czołgów ocalali żołnierze przekroczyli granicę rumuńską.

1 i 2 Kompania Czołgów Lekkich Dowództwa Obrony Warszawy

1 Kompania Czołgów Lekkich Dowództwa Obrony Warszawy miała do dyspozycji 11 szkolnych 7TP w wersji dwuwieżowej. Brała udział w obronie Warszawy w dniach od 8 do 12 września. Po utracie większości maszyn w okolicach Okęcia została wcielona do 2 Kompanii Czołgów Lekkich Dowództwa Obrony Warszawy, która posiadała 11 jednowieżowych 7TP lub 9TP. Walczyła ona na ul. Opaczewskiej oraz w ataku na Wawrzyszew. 15 września czołgi wraz z piechotą przeprowadziły kontratak w celu połączenia się z oddziałami Armii „Poznań” – poniesiono wtedy duże straty. Ocalałe czołgi zostały zniszczone w momencie kapitulacji Warszawy 27 września.

Podsumowanie

Większość czołgów 7TP została zniszczona w czasie walk, 20 trafiło w ręce Niemców, a jeden w ręce Sowietów. Z przyczyn technicznych zostało porzuconych około 13 czołgów, a dwa razy tyle z powodu braku ropy. Około 20 maszyn zostało internowanych. Słabe opancerzenie czołgu powodowało duże straty podczas ataku na przygotowane pozycje przeciwpancerne wroga, ale bardzo dobre działo Boforsa było skuteczną bronią przeciwko wszystkim czołgom przeciwnika. Zbyt mała ilość 7TP we wrześniu nie mogła przyczynić sie do zmiany sytuacji na polu walki.

 

25-lekki-czolg-Renault-R-35-JHLekki czołg Renault R-35. Zdjęcie ze zbiorów Jarosława Hilchera.

Obrona Warszawy

Rotmistrz (kapitan) Stanisław Grąbczewski w obronie Warszawy

Ukazało  się wiele opracowań i wspomnień obrony Warszawy we wrześniu 1939 roku. W wielu pojawia się opis nocnego rozpoznania z 10 na 11 września z Marymontu na Wawrzyszew dowodzonego przez rotmistrza Witolda Chotkowskiego (poległ w tej akcji) z udziałem kapitana Grąbczewskiego.

 Książka wydana przez MON w 1984 roku „Obrona Warszawy 1939 we wspomnieniach” zawiera wspomnienia Tadeusza Tomaszewskiego, Juliana Janowskiego, Mariana Porwita, Aleksandra Pragłowskiego, Stanisława Roli-ArciszewskiegoTadeusza Kutrzeby.

25a-wydanie-I-1984-rok

Okładka książki Obrona Warszawy 1939 we wspomnieniach. Po lewej stronie podano strony, na których znajdziemy opisy związane z kapitanem Grąbczewskim. 

Zamieszczamy jeden z opisów akcji czołgów 7TP dowodzonych przez rtm Grąbczewskiego.

25b-Dokument_2022-02-08_181928

Jedno ze wspomnień o Stanisławie Grąbczewskim z książki.

Dostępna jest też Relacja kpt. Antoniego Brażuka, dowódcy kompanii czołgów rozpoznawczych w obronie Warszawy, Sokółka, 27 marca 1946 r.,w publikacji „Obrona Warszawy we wrześniu 1939 r. w relacjach jej uczestników” z 2010 roku w Niepodległość i Pamięć 17/1 (31), 273-336

Szkoła nr 2 w Ołtarzewie, która nosi imię Obrońców Warszawy tak opisuje postać obrońcy stolicy Stanisława Grąbczewskiego:

Grąbczewski Stanisław(1901- 1991 ), uczestniczył w Obronie Warszawy stojąc na czele Grupy pancerno – motorowej Dowództwa Obrony stolicy. Batalion pancerny organizował się w pierwszych dniach września 1939 roku, już po wybuchu wojny nie był przewidzianym planem mobilizacyjnym. Zalążkiem tego ugrupowania stała się kompania czołgów lekkich przewidziana pierwotnie do dyspozycji naczelnego wodza. Właśnie na jej dowódcę został wyznaczony kapitan Grąbczewski. 2 września 1939 roku przejął w Forcie Wolskim 11 czołgów 7- TP. Były one fabrycznie nowe, nie zostały jeszcze wyposażone w radiostację. Był to typ przewyższający, stanowiące większość wozów bojowych Wehrmachtu, czołgi Panzer- I i II. Kapitan Grąbczewski wspomina, że już w czasie walk robotnicy z Ursusa przyprowadzili kilkanaście czołgów 7- TP.

W następnych dniach Dowództwo Obrony Warszawy otrzymało jeszcze jedną kompanię czołgów lekkich i czołgów rozpoznawczych. W skład grupy pancerno-motorowej weszły również 3 zmotoryzowane kompanie działek przeciw pancernych oraz sekcja motocyklistów. 6 IX dwie kolumny wyruszyły z rejonów Ogrodu Saskiego w celu rozpoznania terenu wokół Warszawy. Jedna kolumna udała się w stronę Wyszkowa, w celu rozpoznania przeprawy na Bugu, a druga (którą dowodził kpt. Grąbczewski), w kierunku Tarczyna i Grójca.
8 IX w rejonie Nadarzyna i Grodziska Mazowieckiego nasze czołgi natknęły się na przednie straże 4 Dywizji Pancernej niemieckiej. Kiedy Niemcy podeszli do Okęcia, czołgi zajęły pozycję obronne w rejonie ulicy Grójeckiej. Pan Grąbczewski wspomniał, że na placu Zawiszy spotkali żołnierzy ustawiających ckm, a wśród nich był (zob.) Janusz Kusociński. Gdy trzeba było zrobić rozpoznanie północnego skrzydła hitlerowców czołgi skierowano do Wawrzyszewa i na skraju Puszczy Kampinoskiej natknęły się na czołgi wroga. Mimo zaskoczenia czołgi kpt. Grąbczewskiego poszły do szturmu. Niemcy utonęli w ciemnościach w nocy i cofnęli się w głąb puszczy. Na polu zostało 6 czołgów wroga.

26 IX 1939 roku kpt. Stanisław Grąbczewski za swe czyny bojowe, wraz z 18 obrońcami stolicy, odznaczony został Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari V klasy”.

26-Srebrny-Krzyz-Virtuti-Militari-kl.-5

Srebrny Krzyż Virtuti Militari kl. 5 nadany kpt. Stanisławowi Grąbczewskiemu pod koniec września 1939 roku

Kapitan Stanisław Grąbczewski w niewoli niemieckiej

Kapitan Stanisław Grąbczewski dostał się do niewoli niemieckiej.

Z zachowanej korespondencji obozowej można podać dwa niemieckie obozy dla oficerów – oflagi-, w których przebywał Stanisław Grąbczewski.

Są to: od końca września 1939 roku Oflag X A Itzehoe

Oflag X A pierwszy obóz jeniecki utworzony w niemieckim okręgu wojskowym X i jeden z pierwszych oflagów utworzonych na terenie III Rzeszy. Trafili tutaj polscy oficerowie, którzy dostali się do niewoli podczas kampanii wrześniowej. Pierwszy transport dotarł do oflagu 8 września 1939 roku.

Obóz znajdował się na terenie miejscowości Itzehoe, w dawnych koszarach wojskowych. Do połowy stycznia 1940 roku przetrzymywano w nim ok. 1050 polskich żołnierzy i oficerów, których później przetransportowano do Stalagu w Sandbostel.

Itzehoe to miasto w Niemczech, w kraju związkowym Szlezwik-Holsztyn, nad rzeką Stör, na północny zachód od Hamburga.

Ostatnia, zachowana  korespondencja do Oflagu X A nosi datę wysyłki z Warszawy 1 sierpnia 1940 roku, której odbiór pokwitował Stanisław Grąbczewski 8 sierpnia 1940 roku.

Nie zachowała się korespondencja od sierpnia 1940 do marca 1943. Stanisław Grąbczewski mógł być przenoszony do innych obozów jenieckich.

Od marca 1943 do marca 1944 roku jest więźniem o numerze 52735/XB Oflagu Woldenberg II C.

Oflag II C Woldenberg  – niemiecki obóz jeniecki w miejscowości Woldenberg (obecnie polski Dobiegniew w woj. lubuskim), przeznaczony dla oficerów Wojska Polskiego (oflag) i ich ordynansów. Obóz Woldenberg II C został utworzony w drugiej połowie 1941 r., jako jeden z kilku na obszarze pogranicza historycznych krain Pomorza i Ziemi Lubuskiej m.in. Arnsvalde (Choszczna) i Gross Born (Bornego Sulinowa). W obozie osadzono polskich oficerów wziętych do niewoli we wrześniu i październiku 1939 r., a także przeniesionych z obozu Braunschweig XI B, w 1942 r. Lübeck X C, a w 1944 r., również jeńców po upadku Powstania Warszawskiego.

W ciągu pięciu lat funkcjonowania obozu przebywało w nim ponad 6700 polskich oficerów i podchorążych (z tego 700 szeregowych). Zajmował powierzchnię 25 ha i został zbudowany przez polskich żołnierzy w odległości około jednego kilometra w kierunku na południowy zachód od dzisiejszej miejscowości Dobiegniew.

„Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Woldenberg stał się miejscem bogatego życia kulturalnego i naukowego. Działały w nim trzy teatry, w których m.in. grywał późniejszy znany aktor Kazimierz Rudzki, ukazywała się prasa obozowa, funkcjonowało kilka orkiestr, radio, kluby sportowe, liczne koła naukowe (m.in. Koło Metodologii Nauk, Lekarzy, Leśników, Farmaceutów, Rolników, Prawników, Socjologów, Spółdzielców, etc.), kluby dyskusyjne, koła zainteresowań, m.in. działały cztery instytuty językowe, Instytut Pedagogiczny oraz Studium Dokształcania Politechnicznego”. – cytat z tekstu o fenomenie obozu Oflag Woldenberg II C (całość przeczytasz na stronie przystanekhistoria.pl).

W mowie pogrzebowej Józef Kiljański mówi o trzech obozach i czwartym o zaostrzonym rygorze. Nie mamy jednak zachowanej korespondencji potwierdzającej ten fakt.

W 1939 roku Stanisław Grąbczewski pisze do szwagra Bolka Kapuścińskiego, męża Zofii, siostry swojej żony. Jest rozgoryczony skąpymi informacjami jakie do niego dotarły. Rozżalenie potęguje fakt, że pisze w przeddzień Wigilii 1939 roku a nie otrzymał nawet opłatka od bliskich, choć inni więźniowie otrzymali paczki i listy.

27-zakonczenie-listu-23-12-1939

Zakończenie listu Stanisława do Bolesława Kapuścińskiego z 23 grudnia 1939 roku. Ze zbioru listów z oflagów Jarosława Hilchera.

25 grudnia 1939 roku Bolesław donosi Stanisławowi, że jego żona Eugenia i córka Basia są zdrowe i bezpieczne u nich w Komorowie. Pisze po niemiecku aby mieć większą pewność dotarcia listu do adresata.

Bolesław zapowiadał paczkę, przekazywał informacje o najbliższych, w tym o bracie Gieni Tadeuszu, mamie Stanisława, zapewniał też o swojej przyjaźni: „Tadeusz został lekko ranny w nogę i obecnie przebywa w obozie jenieckim. Ojciec jest przeziębiony, ale czuje się dobrze. Przeczytałem Twój list do Ireny; Rozumiem Twoją troskę, ale zapewniam, że Twoje oskarżenia są bezpodstawne i możesz całkowicie polegać na swoim przyjacielu”.

 Początek kontaktów z rodziną był dramatyczny. Jeńcy oflagu  – oficerowie i podoficerowie jeszcze przeżywali klęskę wojny obronnej 1939 roku. Rodziny, najczęściej w początkowych dniach wojny wyruszyły na wschód, skąd trzeba było wracać po napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku. Wszyscy się szukali, niepewni, co się stało z ich bliskimi. Szybko w poszukiwania włączył się Czerwony Krzyż. Dla pewności dotarcia Stanisław wysyłał listy na Nowogrodzką 50 do siedziby Państwowego Banku Rolnego, gdzie pracował szwagier  Bolesław Kapuściński.

Rodzina Zarzyckich poniosła straty, spłonęły zgromadzone jesienią zapasy i nasiona oraz nawozy na następny rok, nie było czego sprzedać aby mieć zimą pieniądze na utrzymanie rodziny. Zima 1939/1940 była bardzo mroźna i śnieżna. W gospodarstwie wymarzło wiele drzew owocowych i orzechów, bukszpany, cisy i żywopłoty. Żona Stanisława ogrzewała tylko jeden pokój w ich mieszkaniu na Żoliborzu, córkę Basię zabrał do swojego domu w Komorowie Bolesław Kapuściński, szwagier Stanisława. Uczyła się wspólnie z Alą, jego córką. Nie znalazłszy najemcy na mieszkanie Gienia zrezygnowała z niego i w 1940 roku przeniosła się do Ołtarzewa, do swojego domu rodzinnego. W Warszawie na Kruczej całą okupację mieszkała matka Stanisława, Stanisława z Onuszkiewiczów Grąbczewska (ojciec Stanisława zmarł w 1935 roku).

27a-Stanislawa-Grabczewska-matka-StanislawaStanisława z Onuszkiewiczów Grąbczewska (1867-1953), matka ppłk Stanisława Grąbczewskiego. Sygnowane tzw. suchym stemplem. Zdjęcie wykonane w atelier Stanisława Bogackiego przy Krakowskim Przedmieściu 7 w Warszawie, właściciel atelier przy ul. Krakowskie Przedmieście 7 w latach [1896-1920]. Fotograf Cesarskiego Towarzystwa Racjonalnego Polowania oraz Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów.O fotografie również pod linkiem. Zdjęcie ze zbiorów Jarosława Hilchera.

Bolesław wysyłał paczki żywnościowe do obozu oraz paczki z bielizną i ubraniami. Waga paczek była ograniczona, trzeba było mieć z obozu talon na paczkę. Korespondencja była też pod niemiecką kontrolą. Jeniec otrzymywał kartę poliniowaną, którą przesyłał wraz ze swoim listem, i którą rodzina wypełniała w odpowiedzi. Znacznie więcej miejsca było na kopertach, które po rozłożeniu pozwalały pisać dłuższy list na wewnętrznej stronie koperty.

Listy były cenzurowane. Z kolei rodziny starały się przekazać też informacje o aktualnej sytuacji politycznej. Pan Grąbczewski opowiadał po wojnie o takim dopisku znającego język polski cenzora: „Niech ciocia Ania i ciocia Pola uważają, bo dostaną w d… jak ciocia Frania”. Oczywiście chodziło o Anglię, Polskę i Francję.

28-26.V.1943-a-list-od-matki

List od matki Stanisława wysłany 26 marca 1943 roku do oflagu Woldenberg II C, który Stanisław otrzymał 8 czerwca 1943 roku. Ze zbioru listów z oflagów Jarosława Hilchera.

29-26.V.1943-list-od-matki

Treść listu matki Stanisława wysłanego 26 marca 1943 roku do oflagu Woldenberg II C, który Stanisław otrzymał 8 czerwca 1943 roku. Ze zbioru listów z oflagów Jarosława Hilchera.

30-26.XI_.1943-a-list-do-corki

List Stanisława do córki Barbary z 26 listopada 1943 roku z Oflagu II C Woldenberg. Ze zbioru listów z oflagów Jarosława Hilchera.

31-26.XI_.1943-b-list-do-corki

32-26.XI_.1943-c-list-do-corki-cd

List Stanisława do córki Barbary z 26 listopada 1943 roku z Woldenbergu. Ojciec składa jej życzenia imieninowe, zapowiada prezent w postaci „klejnotu rodowego” wyrzeźbionego w srebrze przez artystę współwięźnia, wie, że córka jest zakochana. Ze zbioru listów z oflagów Jarosława Hilchera.

Z korespondencji ze stycznia 1940 roku wynika, że Stanisław Grąbczewski otrzymał od żon swoich podwładnych paczki żywnościowe i wiadomości (Danusia żona porucznika Sempolińskiego, żona kolejnego wojaka pani Kraskowska). Prosił żonę aby podziękowała, podkreślając, ze jest to jej obowiązek jako żony oficera.

Stanisław Grąbczewski był człowiekiem wierzącym. Pisał do żony: „ U Gontarczyka kup krzyżyk nieodczyszczony zwykły metal i wstążki dwie u Zygadlewicza, poza tem książkę do nabożeństwa w księgarni św. Wojciecha”.

Wspomniał też: „Święta Wielkanocy [1940 roku] spędziłem w gronie kolegów i waszych fotografii”.

Był spragniony listów i wiadomości o najbliższych, najprostszych opisów ich codzienności, prosił o zdjęcia. Prosił żonę Gienię, którą nazywał Gigi, Gigusia o listy tylko do niego. Podał kontakt do odbioru niewielkiego depozytu pieniężnego jaki zostawił dla rodziny w Warszawie. Sam wysłał swoją fotografię. Wysłał też portret narysowany, jak pisał w liście do żony przez ojca prezentera telewizyjnego Jana Suzina, porucznika Leona Marka Suzina, bardzo znanego architekta, współwięźnia w Oflagu X A.

33-Zdjęcie_2022-02-08_115027

Portret kapitana Stanisława Grąbczewskiego wykonany w Oflagu X A w 1940 roku. Z pamiątek Jarosława Hilchera. Pozostaje niewyjaśniona sprawa autorstwa tego portretu.

 Warto uświadomić sobie, że kapitan Stanisław Grąbczewski spędził w obozach jenieckich 5,5 roku. Mamy porównanie jakie są skutki trwającej 2 lata pandemii.

Z obozowej korespondencji wybraliśmy fragment opisu wieczerzy wigilijnej 24 grudnia 1943 roku w Woldenbergu. W tym też liście Stanisław przywołuje obraz swojej pierwszej wigilii w obozie jenieckim 24 grudnia 1939 roku.

34-dwie-wigilie-1939-1943

W okresie Świąt stale myślą wracałem do Was, urozmaicając sobie czas odczytywaniem ostatnio otrzymywanych listów. Wigilię jadłem o 19 –stej w gronie 10 kolegów. Muszę nadmienić, że była obfita, dzięki opiece nad nami. W naszej gromadzie zrobiliśmy: sałatkę z sardynką, zupę grzybową z kluskami, kotlety z tuńczyka (jest to morskie zwierzę, niezbyt smaczne ale ryba), kompot  no i kawa. Było więc jadło tak obfite po raz pierwszy naszej niewoli. Pierwsza [wigilia to] 2 małe kromki chleba z margaryną, kartofle trzy pieczone na kaloryferze, butelka piwa. Zapobiegliwość jeniecka poprawiła się. Nastrój jedynie psuły troski o swoich najbliższych i brak widoków na koniec naszej udręki”.

Zachowana korespondencja obozowa kończy się 24 marca 1944 roku na wymianie gorzkich słów z córką Barbarą, która mimo próśb ojca i rodziny zaręczyła się z wybrańcem swojego serca Wojciechem Kossowskim i nie zważając na prośby o zaczekanie do powrotu ojca z niewoli, wzięła ślub.

Rok później Stanisław Grąbczewski powrócił do domu z niemieckiej niewoli.

 

Inne informacje z korespondencji obozowej

Zamieszczamy je ze względów poznawczych. Takie informacje przekazywała głównie żona Eugenia. Dotyczą ogólnej sytuacji i sytuacji w rodzinie. Pamiętajmy, że w oflagu obowiązywała cenzura.

– Słonina 28 zł za kg, cukier 7 zł, ziemniaki 1,5 zł, masło 43 zł
– Działała Sekcja pomocy rodzinom wojskowych PCK (pani Eugenia Czibirynowa)
– szczepili się na tyfus
– odwiedzili ich Trenkierowie

odwiedzali się wzajemnie z państwem Dahlenami, którzy mieli dom i gospodarstwo prawie naprzeciwko, tuż przy Dworze Ołtarzew. Płk Wacław Dahlen wg słów jego żony „nie miał słów uznania dla ciebie”, komentowano też brak podobieństwa w portrecie rysunkowym wykonanym w obozie  przez porucznika Leona Suzina.

– Matka Stanisława Grąbczewskiego ma emeryturę w wysokości 70 zł miesięcznie, Hania przysłała jej pieniądze z Włoch

– „Co do służby, to z życiem jest 5 dziewczyn i 2 chłopaków i ogrodnik na miejsce pana Wróblewskiego, który jest w niewoli. Poza tym jest dniówka 4 zł dziennie”

– Chcą zasiać w ołtarzewskim gospodarstwie owies i buraki pastewne dla 3 koni i krowy, nie mają nasion marchwi i koniczyny

– Niepotrzebnie wydane pieniądze na remont szklarni, której nie użyto, bo mrozy sięgały -26 stopni i nie dało się ogrzać szklarni

– Tadeusz ranny w nogę, w szpitalu w Berlinie (częściowa amputacja) przebywał w Oflagu IV A wspólnie z mjr Głowackim.

– Pani Meyerowa mieszka kątem w Warszawie u siostry, mąż w niewoli pod Moskwą

Brat Stanisława Grąbczewskiego Aleksander przedostał się w 1940 roku do Ameryki. Jego ówczesny adres to: 316 Williamson St, Elisabeth N J USA, New Jersey, Elisabeth w stanie Nowy Jork,

Informacja niepotwierdzona to wpis w portalu genealogicznym MyHeritage  o Aleksandrze Grabczewskim: Zmarł w 1951 a NJ, ur. ok. 1919  (wg informacji pana Stanisława ur. w 1906 r.). Małżeństwo w USA w 1941 roku z  Reginą Kozak. Wiemy na pewno, że Aleksander zmienił nazwisko w USA na Grabczewski, co miał mu za złe pan Stanisław.

Drugi brat Tadeusz przedostał się wg słów pana Grąbczewskiego do Francji, tam organizował obóz dla oficerów w Cerizay.

Ośrodek Oficerski w Cerizay – jednostka zborna rezerwy oficerów Wojska Polskiego we Francji będąca faktycznie obozem odosobnienia dla wojskowych i cywilów, których generał Władysław Sikorski uważał za wrogo nastawionych do niego. Ośrodek utworzony został rozkazem ministra spraw wojskowych z 22 listopada 1939 w Cerizay k. Angers we Francji. Oficjalnie była to jednostka wojskowa dla nadwyżek oficerów Wojska Polskiego, dla których w tej fazie reorganizacji polskiej armii nie było przydziałów oraz dla „nieprawomyślnych” i „sprawców klęski wrześniowej”. . Liczba osób przebywających w tym ośrodku wahała się od 50 do 100. Po klęsce Francji ośrodek został ewakuowany na wyspę Bute w Szkocji, gdzie funkcjonował pod nazwą „Stacja Zborna Oficerów Rothesay”.

Ciekawy artykuł Mirosława Dymarskiego „Polskie obozy odosobnienia we Francji i Wielkiej Brytanii w latach 1939-1942″.

 

Wpis dotyczący historii życia ppłk Stanisława Konstantego Grąbczewskiego został ukończony 12 marca 2022 roku. Ze względu na obszerność materiałów wpis został podzielony na części. Pierwsza z nich została opublikowana 12 marca 2022 roku.


Przeczytałeś część drugą.

Poprzednia , czyli część pierwsza

Następna, czyli część trzecia.

Powiązane zdjęcia:

Dodaj komentarz