Nie przypuszczaliśmy, kogo spotkamy na Dożynkach 2023 roku obchodzonych w Płochocinie. Uwagę zwrócił samotnie siedzący mężczyzna z niewielkim regalikiem z książkami. Kupiliśmy dwie z nich – dwa tomiki wierszy. Trzecia książka to była powieść. Tytuły wzbudzały ciekawość: „Tylko buty włożę”, „Za ręce” i „Serce z guzików”.

01-ADebkowski0wiersze

02-ADebkowski0-wiersze

03-Sercezg

Okazało się, że to mieszkaniec naszego miasta. Zaprosiliśmy go do przedstawienia swojej twórczości na stronach Wirtualnego Muzeum. Szybko okazało się, że to nie tylko poezja i proza, ale też teatr a w tle rodzina związana z naszą ziemią od pokoleń. Talenty swoje pan Andrzej Marek Dębkowski prezentuje głównie w Ośrodku Kultury „Arsus” w Ursusie. Tam są ludzie, którzy czekają na nowe przedstawienia i spotkania autorskie.

Przedstawiamy więc Państwu „naszego” twórcę. Na spotkanie przybył z żoną Ewą. Potoczyła się rozmowa i zataczała coraz szersze kręgi.

04-20230917_155626-Andrzej-i-Ewa

Ewa i Andrzej Marek Dębkowscy

Kiedy zaczęła się pańska twórczość?

Zacząłem pisać późno, jakieś 20 lat temu, gdy miałem 50 lat. Początki były skromne: słowa do znanej melodii na wesele kuzynki żony, wierszyki okazjonalne i dowcipy, których kolekcja wynosiła aż 600 sztuk. Opowiadałem je nawet w programie TVN  „Maraton uśmiechu” Mariusza Czajki. To był czas okazjonalnej twórczości, sprawdzania swoich możliwości i ich odbioru przez innych.

Aż przyszedł ten moment, że opanowała mnie gorączka twórcza. Nie rozstawałem się z notesem, wstawałem z łóżka aby zapisać cisnące się w myślach strofy. Wiele wierszy straciłem. Szczególnie te, które przypływały w nocy. Szkoda mi było je tracić Czasem mówiłem sobie: „to tylko dwie linijki, rano dokończę Ale przypływają kolejne linijki, robią się z tego zwrotki i muszę wstać i zapisać.

Pamięta pan swój pierwszy „poważny” wiersz?

To był wiersz „Dziewczyna” dla mojej żony. Jest w tomiku „Za ręce” z przedmową Andrzeja Zaniewskiego, byłego prezesa Związku Literatów Polskich.

05-Ewa-ADebkowski028Dziewczyna

Ewa, zwiewna jej sukienka, zapach lata,
Zapach włosów kasztanowych.
Alabastrowa skóra odbita blaskiem
gdzieś w mazurskim jeziorze.
Wyryte „I.E” scyzorykiem na dębowej korze.
A bluzeczka jak z sieci pająka misternie utkana
Wysadzana rozmarynem, babim latem przetykana.
Za domem rosną, dojrzałe czerwone maliny,
Cieknie sok z malin po ustach dziewczyny.
Pocałunkiem zdjęty, jak dwie krople wina,
Takie piękne usta ma do dziś dziewczyna.
Alabastrowego ciała dotykając krągłości,
Kwiat rozwija swe płatki w rozkoszy miłości.
Zapominając o świecie co dlań był stworzony,
Pamiętam ten zapach do dziś zniewolony.
Zapach tamtego lata w ecru był kolorze,
Zachowam go w pamięci mój jedyny Boże.

Najpierw były wiersze. Czy proza kusiła pana? Skąd się wzięła proza w pana twórczości?

Miałem zamiar opisać rodzinę mojej mamy. I tak to się zaczęło Mama opowiadała mi historie ze swojego życia, jak chociażby tę o jesieni 1939 roku, jak poszła z babcią kopać ziemniaki koło torów. Widzą – lecą samoloty. Babcia mówi: To nasze! A po chwili po kartoflach poszła seria z karabinu maszynowego, to wojna – atak Niemców na Polskę.  Były kolejne rozmowy i wspomnienia. Opowieści mamy były impulsem do uruchomienia wyobraźni.

Po pewnym czasie powstała powieść, wymyślona przeze mnie a nawet wyśniona. Tak, jeden ze snów stał się kanwą do napisania przeze mnie książki „Serce z guzików”.

Ja mam łatwość wymyślania sytuacji, zdarzeń, ja piszę to od ręki. 

Napisany tekst szedł do korekty. Były różne uwagi i ja od ręki zmieniałem treść zaskakując panią korektorkę łatwością i szybkością zmian.

Każda z powieści ma pewną akcję, trzeba pamiętać…

Wszystko pamiętam.

Skończyłem pisać drugą powieść. Jej akcja toczy się raz w Polsce, raz w Niemczech, gdzie przebywają jej bohaterowie.

Obie książki dotyczą wybuchu wojny, okupacji, pierwszych lat powojennych. Dlaczego wybrał pan ten okres?

Dostarcza on mi dużo emocji  Lubię pisać o tym okresie, bo jest o czym.

Gdy byłem w szpitalu na rehabilitacji po operacji kolana, to nie zauważyłem nawet telewizora w sali, nie czułem potrzeby oglądania w nim czegokolwiek. Rozmawialiśmy, często do północy, ze współpacjentami. O czym? – o życiu.

Czy chce pan pozostać przy wojennym temacie swoich utworów?

Tak,

Co przeważa w fabule?

Miłość, romantyczna miłość

Wracam do pana powieści. Czy pisząc je myśli pan aby miały jakiś przekaz i jaki? Co pan chce osiągnąć, umiejscawiając akcję w czasach trudnych, wojennych?

No właśnie, patriotyzm, wiarę ale nie zawsze.

Najnowsza książka skupia się na temacie, który rzadko występuje w literaturze – to temat lekarzy podczas wojny. Opisuje, co przeżył taki młody chłopak, który z 3.roku medycyny w Krakowie w 1939 roku zostaje powołany do wojska. Z takim małym doświadczeniem. Po krótkim przeszkoleniu, przydzielają go do Armii „Łódź”, stawiają szpital polowy, dają narzędzia chirurgiczne i zaczyna się bitwa, nadlatują samoloty, przywożą rannych, nie było środków znieczulających, nogę trzeba było obcinać piłą do cięcia drewna…

Wisława Szymborska napisała w jednym ze swoich wierszy „Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”.

Czyli interesują pana postawy ludzkie w zagrożeniu, w trudnościach, w warunkach wojny, w zagrożeniu życia, w obliczu śmierci.

To chyba jest trudne dla pana, bo pan tej wojny nie przeżył.

Ale, ile ja się naczytałem, przygotowywałem się skrupulatnie, nawet do tego aby rzetelnie opisać różne sytuacje z punktu widzenia medycznego.

Syn ściągnął mi z Internetu przedwojenny instrukcję jak zachować się przy złamaniu ręki, jak bandażować głowę, rękę, … świetny poradnik pierwszej pomocy i bardzo aktualny, nie tylko w wojennych warunkach ale zawsze gdy nie ma numeru 112. Ostatnio zachęcałem wnuczkę aby nauczyła się czytania mapy a nie korzystania tylko z Google.

Czy pan lubi ludzi?

Ja kocham ludzi.

Czy to od nich czerpie pan różne relacje, wspomnienia, inspiracje?

Ja mam wrodzoną łatwość do tworzenia fabuły. Nie siedzę i nie zastanawiam się co napisać. Siadam i zaczyna mi się wyświetlać film a ja zapisuję to, co wyświetla się na moim wewnętrznym ekranie.

Lubię dialogi – one też wyświetlają się na moim ekranie. Mam łatwość wymyślania sytuacji, budowania akcji. Przy tworzeniu zazwyczaj towarzyszy mi żona Ewa. Jest pierwszym czytelnikiem, recenzentem, obserwuję jej odbiór wymyślonej przeze mnie fabuły.

Jak pan pisze książkę? Po kolei, rozdział za rozdziałem.

Tak po kolei. Podobnie piszę wiersze.

Czasem usłyszę jakieś fajne słowo, cytat, powiedzenie, czasem w czasie oglądania filmu, mówię Ewuniu, trzeba to zapisać, bo przyda się. Czasem wracam do już napisanej treści i wstawiam te „właściwe” (zasłyszane) słowa.

Jakie ma pan plany książkowe?

Mam sporo poezji napisanej ale nie wydanej. Ale może jeszcze ta druga książka. Czasy są trudne dla piszących. Ludzie nie czytają papierowych książek, „Serce z guzików” jest na e-booku. Dobiega końca umowa z wydawnictwem. Jest wiele niewiadomych.

Czy działa pan w jakiejś grupie twórców?

W 2010 roku trafiłem do Ośrodka Kultury „Arsus” w Ursusie. A tam do Klubu Literackiego Metafora.

Jestem wśród twórców Metafory do dziś.

Tam startowałem w wielu Turniejach Jednego Wiersza, zdobywając nagrody i wyróżnienia.

Moje utwory publikowane są w almanachach Klubu Literackiego „METAFORA” wydawanych przez Ośrodek Kultury „Arsus” w Warszawie-Ursusie.

Galeria okładek Almanachów z publikowanymi wierszami
Andrzeja Marka Dębkowskiego

Spotykałem się też z czytelnikami na wielu spotkaniach autorskich. Organizowane są warsztaty literackie.

Metafora utrzymuje kontakty z podobnymi organizacjami w naszej okolicy: w Pruszkowie, Brwinowie, Sochaczewie.

Moje wiersze są w Almanachu „Metafora Współczesności” Międzynarodowej Grupy Literacko-Artystycznej „Kwadrat” , w wydawnictwie konkursu „Opowiem wam historię”, Warszawa – dzielnice czy w wydawnictwie Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego, edycja XXI zatytułowanym „Kończy się Era…”.

Inne publikacje

W Klubie Literackim Metafora spotykałem inną ożarowską autorkę – Joannę Iwanicką.

Wieczory autorskie

Galeria dyplomów

 

Rozmawiamy o planach wydawniczych, o twórczości pisarskiej, publicystycznej. Czy to pana jedyna pasja?

Nie. W pewnym momencie pojawił się teatr. I to była niezwykle zaborcza pasja.

Razem z żoną zostaliśmy aktorami teatru „Scena Przyfabryczna”. Oczywiście grupa teatralna działa przy Ośrodku Kultury „Arsus”. To teatr amatorski, prowadzony przez Joannę Godlewską, autorkę większości scenariuszy i reżyser spektakli.

Ja bardzo dużo czasu poświeciłem dla teatru. Praktycznie 4 lata. Zaniedbałem swój kanał „Dziadkowe przepisy” na YT, mam zebrane wiersze na kolejny tomik ale nie mam czasu na jego wydanie. Raz w tygodniu wyjazd na próbę, trzeba nauczyć się tekstu (mąż miał zawsze najwięcej do nauczenia, bo miał główne role – dopowiada żona), to było 60 stron A4 do nauczenia na pamięć, Raz dziennie powtarzało się role.

Dopiero operacja kolana wyłączyła mnie na rok z teatru. Zespół żałował, bo mężczyzn aktorów jest mało, a kobiet dużo.

Jeździliśmy raz w roku na Ogólnopolski Festiwal Teatrów Amatorskich „Decha” do Bielska Podlaskiego albo do zamku w Szydłowcu na Zamkowe Spotkania Teatralne o laur „Złotego Gargulca”, gdzie nas zapraszali. Były kwalifikacje, bo zgłaszało się po 100 i więcej teatrów. Wysyłaliśmy naszą propozycję przedstawienia. W przeglądzie wystawiało 13-14 teatrów. To był maraton: piątek, sobota, niedziela, non stop przedstawienia teatralne. Jeden teatr ustawiał swoją scenografię, wystawiał sztukę, wszystko zabierał i wchodził następny zespół teatralny. W Bielsku Podlaskim był stary dom kultury i scenografie trzeba było wnosić po stromych schodach a potem znosić. W krótkim czasie pobudowali przepiękną scenę z garderobami i nowoczesnym wyposażeniem. Pewnie w Warszawie nie ma domu kultury z tak nowoczesną sceną.

Zagrałem też w 2019 roku w etiudzie filmowej. Była to praca pani Doroty Guzińskiej, która studiuje reżyserię. Zagrałem dziadka bohatera etiudy. Zdjęcia trwały 3 dni. Etiuda nosiła tytuł „Może na dłużej”.

Aktorzy etiudy filmowej „Może na dłużej”

Zapraszam do obejrzenia 10.minutowego filmu „Może na dłużej”w serwisie YouTube.com.

Czytaliśmy w ramach Flash Mop Panią Twardowską w galeriach handlowych np. w Faktorii, bywaliśmy na próbach teatru żydowskiego i z nimi czytaliśmy w galeriach.

Zamierzają Państwo wrócić na scenę?

Tak, jeśli tylko zakończę rehabilitację kolana.

Mamy niezapomniane wspomnienia z przedstawień, w których graliśmy.

Galeria plakatów przedstawień Teatru Scena Przyfabryczna

Galeria zdjęć ze spektakli teatralnych

Przyszło mi do głowy, że jednak bakcyl teatru dopadł mnie dużo wcześniej. Jeszcze w czasach szkolnych. Mieliśmy w Ołtarzewie teatrzyk, wystawialiśmy sztuki w kościele w Ołtarzewie.

Dziękujemy za rozmowę i czekamy na kolejne tomiki wierszy i powieści.

Wybór wierszy

Kapliczka

Kapliczka przydrożna, mały kościółek na jednej nodze
Ofiarowany najczęściej Matce Niebodze
Lub Jezusowi Frasobliwemu, który na łokciu wsparty
Duma nad losem świata, kosturkiem podparty
Ziemia wokół kapliczki wydeptana,
Przychodzą ludzie prosić matkę o łaski, już od rana
Zanoszą modlitwy, składają kwiaty
Choć kapliczka chyli się ku ziemi
Bo zbudowana przed czterystu laty
Po bokach powiewają wstążeczki kolorowe
Zawieszone przez dzieci dla Matki, w święto jej majowe
I ja stanę na chwilę zadumany
W rękach mam bukiet polnych maków dla Ciebie zerwanych
Kładę go ostrożnie przed obliczem Matki
Wspomnij mnie kiedyś Matko, gdy już zwiędną kwiatki.

Anioł Stróż

Za dnia siwy Anioł przysiadł na skwerze
Z trudem złożył swe skrzydła
Przyglądał się ludziom wpatrzonym w telefony
Zastanawiał się, dokąd gna ta lawa
Gdzie wulkan, co skałę tę stopił
I wypluł w czas obojętności
Anioły skończyły swój dyżur
Na obrazach zostanie ich cień
Któż strzeże teraz ludzi?
Kamery, Facebook, You Tube
Śledzą bez pozwolenia ludzi co dzień.

Oszuści miłości

Poeci, szamani słów
Którzy umieją czytać pismo drzew, kwiatów i fal
Zaklinacze kobiecego uniesienia
Miłości, piękna, nadziei i śmierci
Tlące się w ich duszach iskierki podpalają oceany
Wyciosani z nicości, pozbawieni ciała
Jakby z innych wymiarów osnuci gęstą mgłą
Gladiatorzy poezji, władający piórem jak włócznią
Literackie potwory nocnych koszmarów
Stające do nierównej walki o przetrwanie
Książęta słów, oszuści miłości, oddechu i blamażu
Igrające z losem ptaki wolności
Czytajcie i podziwiajcie demonów nocnych libacji, upadłych kobiet
I wiecznego kaca.

 „Piękna, która przybyła”

A ty tańczysz boso na piasku
W sukience bez pleców
W cieniu boskich piramid
Niczym królowa Nefretete
Której linie szaty i głos
Jak źródło żywej wody zmieniają kolor pustyni
W kwitnącą oazę
W dłoniach, ramionach przenosisz delikatnie
Dające nowe życie święte żuki Echnatona
Cienie – stróże piramid kalkują twoją fotografię na piasku
Ktoś opowiada
Nie słuchasz, dotykasz dłonią mojej twarzy
Królowo Nefretete.

Poiesis (poezja)

Stoję w zamęcie antycznego świata poezji
Jak koncertmistrz
Albo lepiej jak Platon
Przywracający światu harmonię
Afrodyta rozpala ogniska miłości na ciepłych plażach Koryntu
Hestia kołysze łagodnie dziecko do snu
Samotny Luciferus zamiata Drogę Mleczną
Dziewczęta zaplatają konstelacje gwiazd w swoich włosach
Wsuwając w nie odrobiny kwiatów pomarańczy
Drżą skrzydła kamiennych ptaków wzbijających się do lotu
Potrącane cieniem Akropolu
Jakże jest piękny świat, mówiący obcą mową
I biały kapelusik Ewy
Ta mała chwila wzruszenia.

Wspomnienie

Pamiętasz ty dom, babci swej dom
Gdzie róże same pną się do rąk
Zapach łubinu i malwy czar
Rozgrzewa serca mego pamięci żar
Dźwięk kosy ostrzonej, dźwięk babki klepanej
Siach – siach, pokos za pokosem, kłos układa się równo
Pada kłos za kłosem
Sierp lśni w słońcu i snopy formuje
Stoi snop za snopem i kopy buduje
Wio – prr stają wozy, snopki wędrują do góry wysoko
Patrzę prosto w niebo i przymrużam oko
Zapach ścierniska nozdrza me wypełnia
Słoma, zapach trawy, mysz stoi kościelna
A słońce grzeje, stoi tak wysoko
Opalone ludzkie ciała cieszą moje oko
Babci modlitwa „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”
Kobiet śpiewanie „Zachodźże słoneczko, jeśli masz zachodzić,
Bo nas nogi bolą po tym polu chodzić”
Rżenie koni, koń kary łbem kasztankę po szyi pociera,
Pije wodę, parska, spode łba na mnie spoziera
Mamy mej wołanie, – chodź synku tu do mnie
To zjemy śniadanie
Pajda chleba z bochna wielkiego, biały ser, śmietana,
Zsiadłe mleko do tego
Bose nogi od rżyska się kują
Babcia z dziadkiem krzyż na bochnie stawiają
Za żniwa Bogu dziękują
Połyskują kosy w słońcu położone,
Jak szable przed bitwą na sztorc postawione
Siadają zmęczeni żniwiarze, chlebem pojadają
Opowiadają bajdy, jak to kiedyś bywało
Nadstawiam ucha by nic nie uronić
By tę chwilę, słońce, zapach do dziś trzymać w dłoni.

Oba tomiki wierszy ilustrowane są zdjęciami kilimów haftowanych przez Janinę z Pietrzaków Jaworską, kuzynkę Andrzeja Marka Dębkowskiego. Popatrzcie jak wyglądają w kolorze.

Galeria kilimów Janiny Jaworskiej

 

 

 

Powiązane zdjęcia:

Dodaj komentarz