Początki parafii w Ożarowie sięgają kaplicy pod wezwaniem św. Wojciecha w Ołtarzewie w dworze Kierbedziów poświęconej 25 marca 1928 roku.

Parafia pod wezwaniem św. Stanisława Kostki w Ołtarzewie została erygowana dekretem biskupa Stanisława Galla z dnia 8 lipca 1939 roku. Kaplica św. Wojciecha spłonęła wraz z dworem 8 września 1939 roku.

Kościół drewniany w Ożarowie stanął w 1945 roku a został wyświęcony przez bp Zygmunta Choromańskiego w listopadzie 1946 roku. Dopiero 2 kwietnia 1952 roku dekretem prymas kardynał Stefan Wyszyński zmienił wezwanie parafii na parafię św. Stanisława Kostki w Ożarowie.

Parafia utrzymała swoje wezwanie z 1939 roku czyli św. Stanisława Kostki ale kościół uzyskał wezwanie  św. Andrzeja Boboli.

Skan_20211028Drewniany kościółek pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli parafii pod wezwaniem św. Stanisława Kostki w Ożarowie. Rysunek wykonał Kazimierz Stachurski w oparciu o proporcje obiektu odczytane przez Pawła Zdanowicza ze starej mapy i zachowane zdjęcia.

Do końca 1950 roku był to kościół diecezjalny. Od stycznia 1971 roku objęli go pallotyni.

W parafii odbywały się dwa odpusty:

  • na wspomnienie św. Andrzeja Boboli 16 maja
  • na wspomnienie św. Stanisława Kostki, które było początkowo 13 listopada a potem zostało przeniesione na 15 września.

Zapisy księdza proboszcza Emiliana Skrzecza w księdze ,,Kronika Parafii” na temat pierwszych odpustów

odpust-sw.-Andrzej-Bobola-21-05-1950

Odpust na św. Andrzeja Boboli, patrona kościoła w Ożarowie w dniu 21 maja 1950 roku.
Sumę celebrował ks. kanonik Edward Tyszka, dziekan pruszkowski i proboszcz kościoła św. Kazimierza w Pruszkowie, kazanie wygłosił ks. Proboszcz Emilian Skrzecz.

 

1_odpust-sw-Stanislawa-Kostki-1951

Odpust na św. Stanisława Kostki, patrona parafii  w Ożarowie był celebrowany poprzez Czterdziestogodzinne nabożeństwo nazwane w Kronice Triduum odpustowym. W roku 1951 Nabożeństwo rozpoczęła Msza św. odprawiona przez ks. Proboszcza parafii św. Wincentego Ferreriusza w Borzęcinie Dużym, Stanisława Brejnaka

Z relacji wynika, że uroczystościom kościelnym – sumie odpustowej w maju na św. Andrzeja Bobolę towarzyszyły tradycyjne odpustowe stragany.

Stragany odpustowe rozstawiane były koło kościoła, potem wzdłuż Poznańskiej aż do ulicy Konopnickiej. Często były ustawiane wzdłuż ulicy Poniatowskiego począwszy od krzyża cholerycznego.

Wspomnienia mieszkańców Ożarowa

Barbara Lang wspomina:

„Były stragany z pierścionkami, koralikami, bransoletkami itp. dla dziewczynek; z zabawkami dla mniejszych dzieci – samochodziki, piłki, bączki, lalki, kalejdoskopy, skakanki, pistolety na kapiszony  itp., stragany z dewocjonaliami, strzelnice.

To wszystko było rozłożone na straganach, rozwieszone na wszystkich dostępnych na straganie linkach i drążkach. Były słodycze, obwarzanki, balony i czasem pańska skórka. I w zasadzie każdy stragan miał inny asortyment. Nawet stragany z zabawkami różniły się oferowanym towarem, dewocjonalia też były różne na różnych straganach.

Strzelnice były na wiatrówki, czasem były też pistolety pneumatyczne. Strzelało się do tarczy, do ruchomego celu – jak się zestrzeliło wszystkie kaczuszki czy inne obrazki, jakie tam się ruszały, to można było wygrać maskotkę; albo do kwiatka: był rządek kwiatów (sztucznych) obsadzonych w cieniutkich rurkach szklanych, jak się stłukło rurkę, to dostawało się kwiatka.

Trudno mi przypomnieć sobie dokładniej, bo to jednak już blisko 50 lat :), ale pamiętam tę atmosferę, te piszczałki, strzały, odgłosy różnych zabawek, podekscytowane dzieci – dzieci było dużo, jak to przy takich okazjach. Starsi chłopcy próbowali wygrywać dla siebie, albo dla dziewczyn fanty na strzelnicy. Była naprawdę atmosfera święta.

Kiedy w ostatnich kilku latach oglądam nasze odpusty, to dominującym uczuciem jest rozczarowanie – jak można było kompletnie zniszczyć taką fajną tradycję. Teraz wszystkie stragany sprzedają to samo z masowej produkcji. Wtedy dużo było asortymentu własnego wytworu sprzedawców. większość z tego była niedostępna w żadnych sklepach, co też było elementem święta. Teraz to wręcz profanacja tamtej tradycji. I nie ma już śladu tamtej atmosfery.
Wczułam się trochę. 🙂 Szczególnie w strzelnice, bo dla mnie to było najciekawsze.

Przypominam sobie też otoczenie drewnianego kościoła, który  był cofnięty od ulicy bardziej niż obecny kościół. Otoczony był (chyba) jakimś ogrodzeniem. Do chodnika wchodziło się po kilku schodkach, a przez te schodki przebijało wielkie stare drzewo (pewnie topola tzw. nadwiślańska, bo wtedy takie rosły przy drogach w całej Polsce). Nie było możliwości zobaczyć straganów i kościoła jednocześnie bez tych schodków i tego drzewa. Po lewej stronie kościoła, tam, gdzie dziś stoi obecny kościół, było pole zboża”.

odpust

Stragany przy drewnianym kościółku pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli parafii pod wezwaniem św. Stanisława Kostki w Ożarowie. Zdjęcie poglądowe. Rysunek wykonał Kazimierz Stachurski

 

Paweł Zdanowicz pamięta z dzieciństwa:

„Na straganach były też domki ze szkła kolorowego i lusterek, kolorowe figurki z gliny: piesków, kotków i innych zwierzątek a podczas odpustu w alei kasztanowej kwitły kasztanowce nasadzone po obu stronach ulicy Poniatowskiego wówczas brukowanej kamieniem polnym t.z.w,, kocimi łbami”.

Anna Dolota z kolei wspomina:

„Stragany nie mieściły się przy kościele. Rozstawiano je wzdłuż ulicy Poniatowskiego począwszy od krzyża cholerycznego z 1852 roku. Pamiętam małe  lusterka (okrągłe lub prostokątne) w plastikowych oprawkach, które po drugiej stronie miały zdjęcia zagranicznych aktorów i piosenkarzy.

Można było kupić coś słodkiego: lizaki w kształcie kogucików, watę cukrową, pańską skórkę, sezamki, dropsy miętowe, obwarzanki i precelki.

W powietrzu unosiły się kolorowe balony na drucikach  dmuchane powietrzem. Zdarzało mi się dostać gwizdek – glinianego kogucika, którego natychmiast używałam. Inne dzieci robiły to samo i panował ogólny harmider. Były też gwizdki metalowe z pojemniczkiem wydające ciekawe dźwięki dzięki ziarnom fasolki lub grochu.

Pamiętam też zabawkę przypominającą obecne jojo. Była to kula wypełniona trocinami, szczelnie owiniętą w złotą najczęściej folię i jeszcze dla większej trwałości w przezroczystą folię lub celofan z doczepioną gumką (były też kule szmaciane wypełnione trocinami z doczepioną gumką). Trzeba było zrobić pętelkę na palec, nawinąć gumkę, upuścić kule i wiedzieć kiedy leciutko poderwać ją do góry. Obecnie zabawka zmieniła formę i przypomina metalową szpulkę. Dziewczyny mogły kupić hula hop dla ćwiczeń smukłej talii. Koła były druciane, okręcone żyłką, często w różnych kolorach.

Elżbieta Marcinkowska-Wilczyńska

„Ożyły wspomnienia z dzieciństwa i ta niezapomniana atmosfera …
Jakimś cudem ocalały u mnie pamiątki tamtych lat. Warto zbierać różne rzeczy, robię to całe życie.
Ta mała figurka ma w ustach otwór bo miała małe papieroski, które się zapalało i leciał dymek w kształcie kółek. Do dziś nie wiem jak to się działo. Brakuje tylko domku z kolorowych szybek o brzegach posypanych brokatem. Zawsze chciałam mieć taki ale mama mówiła, że to zbyt niebezpieczne i kupowała mi szmacianą piłeczkę na gumce choć ją prosiłam o taką w kolorowym celofanie”.

IMG-8516
Figurka z papieroskiem
1_IMG-8507
odpustowe pamiątki pani Elżbiety
IMG-8509
odpustowe pamiątki pani Elżbiety Na zdjęciu oprócz różnych gwizdków widać „skaczącą żabę”, która miała gumową przyssawkę pod spodem. Gdy przyssawka puszczała żabka skakała.
IMG-8510
odpustowe pamiątki pani Elżbiety
IMG-8513
odpustowe pamiątki pani Elżbiety

W 1978 roku zmieniono wezwanie kościoła i parafii na Miłosierdzia Bożego.

Odpusty na św. Andrzeja Boboli i św. Stanisława Kostki przeszły do historii i niewielu je pamieta.

 

Objaśnienia:

Pańska skórka
tradycyjny cukierek domowej roboty, zawijany w papierek i sprzedawany głównie w Warszawie oraz na Mazowszu.
Cukierek jest wytwarzany z cukru, wody, syropu (np. truskawkowego), ubitych ze szczyptą soli białek, żelatyny i mąki ziemniaczanej[2]. Po ugotowaniu masy jest ona wylewana na płaską blachę i po wystygnięciu krojona w kwadraty o boku ok. 3 cm.
Cukierek jest sprzedawany m.in. przy stołecznych cmentarzach w dniu Wszystkich Świętych[3]. W 2008 został wpisany na listę produktów tradycyjnych w województwie mazowieckim. W Krakowie podobną rolę spełnia miodek turecki, a w Lublinie i na Lubelszczyźnie – szczypka. – źródło: wikipedia

Jojo
(inaczej zwane kołem Maxwella) – rodzaj zabawki w postaci ciężarka-szpulki zawieszonego na sznurku.
Obecnie zabawka zmieniła formę. Posiada kulkowe łożysko, które powoduje, iż po opuszczeniu jojo na koniec sznurka, zaczyna się ono kręcić w miejscu. To umożliwia wykonywanie różnego rodzaju sztuczek (tricków).
Wyróżnia się pięć podstawowych stylów jojowania, różnią się one sposobem mocowania jojo do sznurka i palca, co w zależności od stylu zmienia możliwości wykonywania tricków.
Więcej szczegółów w wikipedii.
Jojo to nie tylko zabawa ale i sport. Od 2002 roku odbywają się Mistrzostwa Europy w jojowaniu. Relacje z mistrzostw w 2015 roku przeczytasz tutaj.

 

 

Powiązane zdjęcia:

Ten post ma jeden komentarz

  1. Paweł

    Pani Elżbieto piękne dzięki za przysłanie wspomnień z dzieciństwa, za wspomnienie szklanych domków, których ja też się nie doczekałem. Warto zbierać pamiątki. Gratuluję. PZ

Skomentuj Paweł Anuluj pisanie odpowiedzi