Była mieszkanką Ożarowa Mazowieckiego. Dworek, w którym mieszkali jej rodzice a potem ona sama stał na rogu Mickiewicza i Duchnickiej, w miejscu, gdzie od 1 września 2015 roku rozpoczęła działalność filia Przedszkola Publicznego nr 1 przy ulicy Mickiewicza 51. Urodzona ok. 1910 roku, zmarła w Ożarowie 2 sierpnia 1992 roku i została pochowana na cmentarzu w Żbikowie. Uczyła śpiewu słynną śpiewaczkę operową Bognę Sokorską.
Niewiele pozostało po niej pamiątek: trzy zdjęcia, serweta z herbem, nagrania 4 pieśni, nieliczne wzmianki w publikacjach i wspomnienia mieszkańców Ożarowa Mazowieckiego.
Trzy zdjęcia
Zdjęcie ze zbiorów Archiwum Teatru Wielkiego
Zdjęcie ze zbiorów NAC (Narodowe Archiwum Cyfrowe), 1937 rok
I fragment oraz dedykacja dla redakcji Ilustrowanego Kuriera Codziennego.
Dedykacja artystki dla I. K. C.- Ilustrowanego Kuriera Codziennego
Na zdjęciu w Encyklopedii Teatru scena zbiorowa ze spektaklu „Sprzedana Narzeczona” Bedřich Smetana, 6 grudnia 1947 – Scena Muzyczno-Operowa (MTD) (Warszawa). Fot. Burzyński Roman. Również w Encyklopedii Teatru w dziale przedstawienia
Na zdjęciu: Józef Sendecki, Kazimierz Poreda, Halina Stecka, Maria Dobrowolska-Gruszczyńska, Jerzy Granowski, Zofia Komorowska.
Atłasowa serwetka obiadowa z wyhaftowanym rodowym herbem Nowina
Żyjący na przełomie XVII i XVIII wieku genealog heraldyk Kasper Niesiecki tak opisywał ten herb: „Ma być ucho od kotła białe w polu błękitnym, obiema końcami do góry obrócone, we środku niego miecz otłuczony, rękojeścią prosto do góry, końcem na dół, w hełmie nad koroną noga zbrojna z ostrogą, kolanem niby klęcząca w koronie, piętą w lewą tarczy skierowana”. Nazwisko Dobrowolscy jest wymienione wśród herbownych. Więcej informacji i legendy herbowe znajdziesz na stronie.
Nagrania z ok. 1961 roku czterech pieśni
z akompaniamentem Jerzego Lefelda:
Jerzy Lefeld (1898-1980) pianista, kompozytor i pedagog.
M. in. w Białymstoku w 1922 roku uczniowie Aleksandra Michałowskiego, profesora Akademii Muzycznej w Warszawie, Jerzy Żurawlew i Jerzy Lefeld, otwierają szkołę muzyczną. Szkołę firmuje sam mistrz Michałowski.
Dwie pieśni Eugeniusza Morawskiego- Dąbrowy (1876-1948) kompozytora, pedagoga i malarza
- Eugeniusz Morawski pieśń „Open the door to me, oh!” („Otwórz mi drzwi”) ze słowami Roberta Burnsa (ok. 1912), śpiewana po francusku,
- Eugeniusz Morawski pieśń „La detresse” („Rozpacz„), ze słowami Leopolda Staffa z 1910 roku, śpiewana po francusku,
- Stanisław Moniuszko „Niech się panie stroją w pasy”, krakowiak do słów Juliana Korsaka,
z akompaniamentem na fortepianie Barbary Hesse Bukowskiej, laureatki 2 nagrody w Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim w 1949 roku
- . Stanisław. Moniuszko „Groźna dziewczyna” do słów Jana Czeczota,
Nagrania pieśni pochodzą z audycji „Tak to bywało”, prowadzonej przez Adama Rozlacha w Polskim Radio Jedynka. „Słodkie Radio Retro” zostało nadane 6 lutego 2015 roku. Audycja jest prawie dwugodzinna. Na początku możemy usłyszeć cztery pieśni w wykonaniu Marii Dobrowolskiej-Gruszczyńskiej.
Kilka informacji odnalezionych w Internecie
Maria Dobrowolska-Gruszczyńska ukończyła Konserwatorium Muzyczne we Lwowie.
1936 rok do wybuchu II wojny światowej
Od września 1936 roku rozpoczęła pracę (aż do wybuchu II wojny światowej) w Prywatnym Instytucie Muzycznym w Białymstoku. Prowadziła lekcje śpiewu solowego.
Zezwolenie Departamentu Muzyki w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie na prowadzenie Instytutu Muzycznego otrzymała Helena Frankiewicz. Do niej dołączyły z Warszawy dwie siostry – pianistka Zofia i Jadwiga. Siostry urodziły się w Stanisławowie. Ukończyły Konserwatorium Polskiego Towarzystwa Muzycznego we Lwowie. Helena była też wychowanką Aleksandra Michałowskiego – wybitnego chopinisty, kompozytora, wykładowcy w Wyższej Szkole Muzycznej Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego im. F. Chopina w Warszawie.Nie wykluczone, że we Lwowie poznały Marię Dobrowolską –Gruszczyńską, którą zatrudniły w swoim Instytucie Muzycznym. Była to pierwsza placówka kształcenia muzycznego na Podlasiu.
Na stronie Opera i Filharmonia Podlaska możemy przeczytać krótkie noty biograficzne sióstr Frankiewicz.
„Wykładowcami w tej zacnej placówce, oprócz sióstr Frankiewicz byli: Maria Dobrowolska-Gruszyńska – śpiewaczka, Alicja Wille-Szataginowa – pianistka i Tanchel Kotowicz – skrzypek (absolwent Konserwatorium w Lipsku)”.
Opowieść o siostrach Zofii, Helenie i Jadwidze Frankiewicz i prowadzonym przez nie Instytucie Muzycznym w Białymstoku, przy ulicy Sienkiewicza 14 przeczytasz we wspomnieniach historyka Andrzeja Lechowskiego „Trzy siostry – trzy niezwykłe kobiety„.
W 1951 roku upaństwowiono szkołę. Dokumenty pokazują bezduszny styl myślenia władzy: „zawiadamiamy, że szkoła została upaństwowiona, a obywatelkę mianujemy kierownikiem tej szkoły”. Do tego są wydane świadectwa moralności, że siostry mogą pracować w oświacie. Siostry przepracowały ponad 50 lat w szkolnictwie muzycznym, otworzyły przedszkole muzyczne.
Plakat z opracowania Ligii Hnidec „Nauczanie muzyki w Białymstoku w okresie międzywojennym
– rys historyczny. Dzieje kultury muzycznej Białegostoku w okresie międzywojennym”.
***
Stanisław Olędzki w opracowaniu „Wokół Opery i Filharmonii Podlaskiej Mój punkt widzenia”, Tom V lata 2010-2011 napisał:
Prawdziwą damą dawnej Szkoły Muzycznej była znana śpiewaczka (sopran) Maria Dobrowolska-Gruszczyńska (nie mylić z Marią Gruszczyńską, primadonną Opery Warszawskiej za dyrekcji Stanisława Moniuszki). Nosiła się jak prawdziwa gwiazda, wnosząc do Białegostoku powiew wielkiego świata”.
Rok 1937
Udział Marii Dobrowolskiej – Gruszczyńskiej w koncercie charytatywnym w 1937 roku w Białymstoku w wykonaniu profesorów Instytutu sióstr Frankiewicz.
Plakat z opracowania Ligii Hnidec „Nauczanie muzyki w Białymstoku w okresie międzywojennym
– rys historyczny. Dzieje kultury muzycznej Białegostoku w okresie międzywojennym”.
***
W Kalendarium wydarzeń polityczno-gospodarczych i kulturalnych w Białymstoku w latach 1919 -1939, na podstawie lokalnej prasy pod datą 16 listopada 1937 roku znalazł się zapis: ” w Państwowym Gimnazjum Żeńskim przy ulicy Mickiewicza 1 odbył się pierwszy koncert urządzony przez sekcję muzyczną Koła Miłośników Historii, Literatury i Sztuki. Wystąpili M. Dobrowolska-Gruszczyńska (sopran), Helena Frankiewicz i A. Szataginowa (fortepian), T. Kotowicz (skrzypce), Zofia Frankiewicz (główny akompaniament)”.
***
26 czerwca 1937 roku Ilustrowany Kurier Codzienny zamieścił informacje o występach Marii Dobrowolskiej-Gruszczyńskiej w Bukareszcie, stolicy Rumunii.
Relacja opatrzona była zdjęciem śpiewaczki (pokazane w dziale zdjęcia) z jej dedykacją dla czytelników Kuriera.
Okupacja do Powstania Warszawskiego 1939-1944
Teofila Pytkowska i Jolanta Zaręba-Wronkowska w pożegnaniu Natalii Gruszczyńskiej-Rossołowskiej opublikowanym w Przeglądzie Pruszkowskim nr 2, str. 64-65, rok 2003 napisały:
„W czasie okupacji niemieckiej, kiedy zakazane były wszelkie przejawy życia kulturalnego, w domu pp. Gruszczyńskich organizowano dla zaufanej publiczności – głownie młodzieży – koncerty i spektakle recytatorskie.
Wśród wykonawców często tu występujących, byli: sopranistka Maria Dobrowolska – Gruszczyńska i Ryszard Gruszczyński ociemniały śpiewak o pięknym barytonie. Uczestnicy tych koncertów zrzucali się „co łaska” , składając się w ten sposób na paczki dla więźniów Pawiaka, Oświęcimia lub obozów jenieckich”.
Stanisław Konstanty Gruszczyński (1880 – 1943) – polityk, działacz samorządowy. Burmistrz Pruszkowa 1932-1939,
***
Zofia Łosiewicz- Chmurowa we wspomnieniach zatytułowanych „Przed świtem” i opublikowanych w Przeglądzie Pruszkowskim nr 1, 1981 rok napisała:”udzielano lekcji z zakresu różnych dyscyplin nauki i sztuki. Na przykład w domu państwa Gruszczyńskich udzielała lekcji śpiewu profesor Konserwatorium Warszawskiego — pani Zofia Kozłowska,zdobywając w ten sposób skromne fundusze na dofinansowanie domowej kasy borykającej się z problemem wyżywienia legionu gości, wydobytych z obozu pruszkowskiego. Działalność tej sędziwej, lecz energicznej, damy była w pewnym sensie kontynuacją muzycznych tradycji domu, w którym jedna z córek uczyła się śpiewu, jedna muzyki, a cała rodzina pomagała przez cały czas trwania okupacji w urządzaniu niezapomnianych koncertów dla młodzieży pruszkowskiej. Występowała na nich Maria Dobrowolska-Gruszczyńska, niewidomy śpiewak solista Ryszard Gruszczyński, śpiewaczka Helena Lipowska, aktor i reżyser Marian Wyrzykowski i inni wokaliści. Po klęsce powstania warszawskiego nie organizowano już imprez tego typu, ze względu na żałobę narodową i niebezpieczeństwo większego zgromadzenia ludzi w domu, gdzie przechowywano wiele osób nielegalnie”.
Wirtualne Muzeum nie znalazło powiązania między śpiewaczką Marią Dobrowolską-Gruszczyńską, śpiewakiem Ryszardem Gruszczyńskim i burmistrzem Pruszkowa Stanisławie Gruszczyńskim, mimo zbieżności nazwisk.
Rok 1945-1948
Maria Dobrowolska-Gruszczyńska pracowała w Państwowej Średniej Szkole Muzycznej II stopnia w Warszawie, prowadząc klasę śpiewu solowego.
W latach 1945-1948 jej uczennicą była Bogna Sokorska, wybitna polska śpiewaczka.
Bogna Sokorska, po powrocie w 1948 roku do Polski Ady Sari (właśc. Jadwiga Szayer), przeniosła się do niej na dalsze kształcenie głosu.
Bogna (Bogumiła) Sokorska z d. Kaczmarska, urodziła się w Piastowie pod Warszawą, 6 kwietnia 1927 roku. Kaczmarscy, to była dość uboga rodzina, jednak o pięknych tradycjach patriotycznych, ponad ogólną przeciętność. Jej brat Janusz był utalentowanym malarzem, wieloletnim prezesem Zarządu Głównego Związku Polskich Artystów Plastyków, jego syn (bratanek Bogny), Jacek Kaczmarski został uwielbianym przez tłumy bardem Solidarności, zaś brat cioteczny Andrzej Strejlau został pierwszym trenerem i selekcjonerem reprezentacji Polski w piłce nożnej (1989 -1993).
Od dziecka marzyła o śpiewie, jednak początkowo rodzice chcieli by została krawcową, uważając, że śpiewanie może pozostać Jej dodatkową przyjemnością, jednak nie sposobem na życie. W ramach tej „przyjemności” rozpoczęła nauki w warszawskiej szkole muzycznej w klasie Marii Dobrowolskiej-Gruszczyńskiej. Jak opisuje w ilustrowanej biografii Bogny Sokorskiej autorka (uczennica Bogny Sokorskiej) Justyna Reczeniedi („Bogna Sokorska. Życie i kariera Słowika Warszawy. Wspomnienie” – Wydawnictwo Novae Res 2011 r.): „…Mając siedemnaście lat, poznała swojego męża, o jedenaście lat starszego Jerzego Sokorskiego, który był pianistą, kompozytorem, a potem jej akompaniatorem przez całe życie. – Mąż jest moim najlepszym doradcą i przyjacielem. Nigdy nie pozwalał mi zajmować się gospodarstwem, sam wykonywał domowe obowiązki, a mnie zmuszał do śpiewu. To on zapisał młodą Bognę na przesłuchanie do legendarnej śpiewaczki i wybitnego pedagoga Ady Sari, u której Sokorska uczyła się przez (rzecz niespotykana!) 20 lat. – Bogna była wierną, pilną i wręcz fanatyczną uczennicą wielkiej Maestry – wspomina krytyk muzyczny Bogusław Kaczyński…”
Nadmienić należy, że dodatkowo odbyła Studia wokalne w Royal Academy w Londynie pod kierunkiem Dorothy Robinson.
Fragment noty Jana Stanisława Kiczora „Bogna Sokorska – artyzm najczystszej wody„. Więcej przeczytasz na stronie.
Lata 1947-1949
Maria Dobrowolska-Gruszczyńska występuje w Scenie Muzyczno-Operowej (MTD) w Warszawie.
Od 6 grudnia 1947 do 14 kwietnia 1948 roku odbyło się 47 wystawień „Sprzedanej Narzeczonej” Bedřicha Smetany. Śpiewaczka występowała w roli Ludmiły i Marzenki. Ze spektaklu pochodzi zdjęcie z artystką prezentowane pośród 3 zachowanych jej fotografii.
Od 12 lutego 1949 do 28 maja 1949 roku można było usłyszeć śpiewaczkę w wystawionej 3 razy operze „Wesele Figara” z muzyką Wolfganga Amadeusa Mozarta.
Gazeta Ludowa nr 144 z 16 grudnia 1947 roku donosiła w numerze o spektaklu „Sprzedanej Narzeczonej” w Operze Warszawskiej.
1950 rok
Gazeta „Życie Radomskie” nr 345, rok 1950, str. 6 zamieściła tekst pod tytułem „Piękny a niedoceniony koncert”. Mieszkańcy Radomia zostali zaproszeni na koncert zorganizowany w Powiatowym Domu Kultury przez Artos.
Artos – Państwowa Organizacja Imprez Artystycznych w latach 1945-1955, która, jak napisała Iwona Miernik w swoim opracowaniu, „w okresie stalinizmu w Polsce była niemal monopolistą w zakresie prowadzenia profesjonalnej działalności koncertowej i estradowej „. Opracowanie o działalności Artosu dostępne pod linkiem.
W koncercie jako solista wystąpił znany pianista Stanisław Staniewicz a następnie popis swoich możliwości głosowych dała Maria Dobrowolska-Gruszczyńska z akompaniamentem St. Staniewicza.
I fragment dotyczący artystów.
***
Prezentujemy też zachowany plakat koncertu z 24.listopada 1950 roku w Szczecinie.
Chojnacka Edwarda, ur. 26 XII 1915, Warszawa, zm. 3 IV 1993, tamże,pianistka;wykonawczyni m.in. zapomnianych utworów kompozytorów polskich XIX w. Matka klawesynistki Elżbiety Chojnackiej (1939-2017).
Rok 1960-61
Zachowane i zaprezentowane powyżej nagrania 4 pieśni w wykonaniu Marii Dobrowolskiej-Gruszczyńskiej z akompaniamentem Jerzego Lefelda i Barbary Hesse-Bukowskiej.
Rok 1966
Gazeta Białostocka nr 250 z 21 października 1966 roku na stronie 4 zamieściła tekst o Instytucie Muzycznym sióstr Frankiewicz w związku z trzydziestą rocznica powstania szkoły. Maria Dobrowolska-Gruszczyńska wymieniona jest wśród pedagogów, którzy pracowali od początku istnienia tej placówki.
Wspomnienia mieszkańców Ożarowa
Maria Dobrowolska-Gruszczyńska we wspomnieniu Anny Orłowskiej
Pani Gruszczyńska była kilka lat młodsza od mamy pani Hani, urodzonej w 1902 roku. Mogła urodzić się około 1910 roku.
Śpiewaczka była niewysoką, drobną kobietą. Miała dźwięczny głos, ciemne włosy, ubierała się w sposób nie zwracający uwagi.
Pani Gruszczyńska mieszkała z mężem w budynkach mieszkalnych Dyrekcji Kolei Państwowych na Pradze. Mieli piękne, duże mieszkanie. Była tam pani Maria Orłowska, mama pani Hani i ona to opowiadała. Mąż był dyrektorem w utworzonej w 1922 roku EKD. Kompleks budynków nie został zniszczony po zakończeniu działań wojennych. Już po wojnie Maria Gruszczyńska do mieszkania służbowego sprowadziła Tadeusza K., którego spotkała chyba w jakimś domu dziecka w czasie objazdów Opery Objazdowej, z którą występowała w całej Polsce. Zachwyciła się jego głosem i postanowiła się nim zająć. Mąż już nie żył ale skarżyła się, że sąsiedzi dokuczali jej (zamieszkała z dużo młodszym mężczyzną). Przeprowadziła się do domu rodziców w Ożarowie. Rodzice zmarli chyba w czasie okupacji. Nie wiem, gdzie zostali pochowani. Pan Dobrowolski był niewysoki, przygarbiony, z białymi włosami, mówił z bardzo silnym akcentem kresowym, czasem nie można go było zrozumieć.
Dom Dobrowolskich w Ożarowie stał frontem do ulicy Mickiewicza. Miał dwa wejścia. Jedno od frontu, drugie przez duży drewniany taras od ogrodu. Od frontu wchodziło się do salonu, czyli największego pokoju w domu, w którym królował fortepian. Drugie wejście po schodkach na taras prowadziło do małej sieni i pokoju, później przeznaczonego dla pana Tadeusza K. i dalej do innych pomieszczeń.
Po wojnie kwaterunek przydzielił do mieszkania na poddaszu rodzinę Kaczmarczyk. Po pewnym czasie wyprowadzili się do Ostrołęki.
W czasie okupacji, po wybuchu Powstania Warszawskiego do tłumienia Powstania Niemcy ściągali posiłki. Wielu mniejszych i większych dowódców zginęło w czasie działań wojennych. Niemcy powoływali nowych i przydzielano im oddziały. Do Ożarowa trafiło wielu właśnie takich. U rodziców pani Hani mieszkał oficer z ordynansem (ordynans nie wiem gdzie mieszkał, nazywano go pucybutem, on nie rozumiał tego słowa i sam zaczął mówić o sobie Pusio). Był chyba nauczycielem w Niemczech. Do pani Gruszczyńskiej trafił oficer, który był nauczycielem muzyki, chyba w konserwatorium. Urządził z gospodynią kilka koncertów, na których on akompaniował pani Gruszczyńskiej. Nie było to dobrze przyjęte przez sąsiadów, którzy traktowali to jako współpracę z Niemcami.
Oficer od państwa Orłowskich był przyzwoitym człowiekiem. W pokoju, który zamieszkiwał przechowywano kilka osób z Powstania, w tym jedną żydówkę. Pani Hania pamięta jedno wydarzenie Ktoś ostrzegł o zbliżaniu się do domu patrolu z gestapo. Niemiec posadził panią Hanię przy stoliku, dał jej lalkę (miała już 14 lat i nie bawiła się lalkami ale była bardzo drobna), ułożył warkoczyk na plecach. Gestapowcy walili kolbami w drzwi, mama wyszła do nich (mówiła świetnie po niemiecku) a po dłuższym czasie pojawił się jak gdyby nigdy nic oficer niemiecki stacjonujący u Orłowskich. Niebezpieczeństwo zostało zażegnane i uciekinierzy uratowali. Krótko potem starsza o 4 lata siostra pani Hani Krystyna ubrana w biały fartuszek, z opaską czerwonego krzyża i w czepeczku jako eskorta pojechała ukryć żydówkę w Krakowie u zakonnic.
Pani Maria Gruszczyńska pod koniec życia miała kłopoty z pamięcią. Kiedyś pojechała do Warszawy i tam złamała nogę Przywieziono ją karetką do domu. Leżała praktycznie do śmierci.
Pani Orłowska wspomagała jak mogła potrzebującą pomocy artystkę. Miedzy innymi zanosiła posiłki. Naczynia umyte odbierano przy kolejnej wizycie. Serweta pani Gruszczyńskiej z wyhaftowanym herbem Nowina (którą prezentujemy we wpisie) służyła do zawinięcia i ochrony naczyń i pozostała w domu państwa Orłowskich.
Maria Dobrowolska-Gruszczyńska zmarła w sierpniu 1992 roku. Nie miał kto jej pochować. Pogrzeb zorganizowała pomoc społeczna. Jednak w przeddzień pogrzebu przyjechały osoby z ZASP-u z Warszawy i przełożono o dzień pogrzeb, na którym na pożegnanie pani Marii śpiewała w kościele jakaś śpiewaczka.
(Wirtualne Muzeum występowało do Instytutu Teatralnego o udostępnienie materiałów ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi)
Pani Maria śpiewała też w kościele drewnianym w Ożarowie na pogrzebie ojca pani Hani pana Stefana Orłowskiego. Pogrzeb był pod koniec maja 1969 roku ale spadł śnieg i było bardzo zimno. W kościele zepsuły się organy i pani Maria śpiewała a cappella.
Mama pani Hani, malarka Maria Wędrowska-Orłowska (sygnowała obrazy swoim panieńskim nazwiskiem Wędrowska) namalowała duży portret pani Marii Dobrowolskiej-Gruszczyńskiej. Artystka pozowała siedząc w stroju z opery Giacoma Pucciniego Madame Butterfly.
Nie wiadomo, co stało się z tym obrazem i z innymi obecnymi w dworku pani Marii Gruszczyńskiej. Niezaradny życiowo Krzysztof K. sprzedawał wiele przedmiotów po śmierci swojej protektorki.
Mimo pomocy ks. Proboszcza ze Żbikowa i wyprawy na cmentarz w Żbikowie z panią Hanią nie udało się odnaleźć grobu pani Marii Dobrowolskiej-Gruszczyńskiej.
Maria Dobrowolska-Gruszczyńska we wspomnieniu Barbary Campbell
Barbara Campbell zamieszkała w Ożarowie Mazowieckim ze swoim mężem Szkotem, Robertem Campbellem w 1984 roku. Zamieszkali w tej samej dzielnicy i nawet przy tej samej ulicy Adama Mickiewicza, co i pani Maria Gruszczyńska.
Poznała Marię Dobrowolską-Gruszczyńską około 1987 roku.
Była niska, drobna, szczupła miała rozpuszczone włosy średniej długości. Była miła, kontaktowa. Głos miała delikatny śpiewający. W latach, kiedy Barbara Campbell ją poznała śpiewaczka zbliżała się do osiemdziesiątki. Miała problemy z chodzeniem i pamięcią. Mieszkała z niezaradnym panem Tadeuszem, który czasami pięknie śpiewał.
Artystką opiekowała się pani Gadyńska. Pani Maria Gruszczyńska zmarła w domu.
Pani Gadyńska załatwiała pogrzeb w Żbikowie. Robert Campbell dał pieniądze. Basia Campbell ofiarowała do trumny swoją suknię balową, którą jej mąż kupił w Wiedniu.
Barbara pamięta też dworek pani Marii Gruszczyńskiej. Front domu był od Mickiewicza i tu było główne wejście. Dom miał taras i ogród od Duchnickiej. Od Duchnickiej można było też wejść.
Gdy Basia bywała u pani Marii, dom wydawał się ogołocony z mebli – sprzedawał je pan Tadeusz, mimo iż pani Gadyńska pilnowała. Na ścianach były obrazy. W salonie stał fortepian.
Barbara Campbell była na pogrzebie artystki na cmentarzu w Żbikowie.
Podziękujmy więc Radzie Miasta Ożarów Mazowiecki i burmistrzowi, że zamiast pamiątki po słynnej śpiewaczce mamy w tym miejscu przedszkole, które równie dobrze można było postawić w dowolnym innym miejscu. Jakież to wyższe względy kierowały urzędnikami aby podejmować takie bezsensowne decyzje?
Cóż, Panine Krzysztofie, ma Pan rację, taki sam los jak dom Przy ul. Adama Mickiewicza 51 spotkał kilka lat później dom (dworek) przy tej samej ulicy przy przejeździe kolejowym. Obie posesje były oznakowane biało-niebieskimi szachownicami z napisem „Zabytek chroniony prawem” …. cóż smutne…. Następny w kolejności jest magazyn przy ul. Kolejowej 1. Ww. czekają aż się sam rozpadnie…… ech!
To w końcu kto pokrył pogrzeb pomoc społeczna czy p. Campbell. Jak p. Basia mogła być na pogrzebie na cmentarzu w Żabikowie jak nawet proboszcz nie znalazł tam grobu pani
Marii .Artykuł pełen sprzeczności relacji p.Basi.
Szanowna pani, wspomnienia mają to do siebie, że mogą się różnić Pani Orłowska też nie odnalazła grobu w Żbikowie. Minęło 30 lat, pani Maria Dobrowolska-Gruszczyńska nie miała rodziny i grób mógł zostać sprzedany innym osobom. Wirtualne Muzeum ustaliło to, co zostało zaprezentowane we wpisie. Jeśli dysponuje pani wiedzą w tym temacie, zapraszamy do podzielenia się nią z gośćmi Muzeum.