Już jest na rynku dostępna książka Joanny „Jota” Iwanickiej, mieszkanki Ożarowa Mazowieckiego pod tytułem „Fabryka”.  Domyślacie się, że chodzi o słynną ożarowską Fabrykę Kabli (1929-2003). Ale nie tylko. A co wspólnego z Fabryką ma mrówka, której wizerunek znajduje się na okładce?

Odpowiedzi szukajcie w lekturze opowiadań. Może wspomnienia pani Joanny Iwanickiej pobudzą pamięć tych, którzy też w Fabryce pracowali. Może będą to zupełnie inne wspomnienia a może i te same ale inaczej przez Was postrzegane?

Nim siądziecie do lektury książki, Wirtualne Muzeum zaprasza do przeczytania rozmowy z autorką, Joanną „Jota” Iwanicką.

Dlaczego powstała książka „Fabryka”? Czy to hołd złożony firmie? Czy to nostalgia? Czy to zamknięcie- rozliczenie się z przeszłością?
Ta trzecia sugestia jest częściowo prawdziwa. Jeżeli ktoś pisze i obserwuje cały czas świat dokoła siebie, to zawsze coś zostaje z tego etapu, który już jest za nami. A ja po prostu całe życie piszę.

O fabryce napisałam już pierwszego dnia gdy na nią zostałam „skazana”. To były czasy, kiedy nie wybierało się miejsca pracy a pracowało po skończeniu studiów z nakazu.

Ile lat przepracowała pani w fabryce?
Łącznie z przerwami – trzydzieści. Przyszłam do fabryki gdy miałam 23. lata. Uważam dziś, że byłam za młoda. Zaczęłam drugie studia, pracując w fabryce ( i je skończyłam) ale fabryka  to był przymus, łańcuch, który mnie trzymał.

Ile czasu pisała pani książkę „Fabryka”?
Kilka lat. Wszystkie opowiadania są z przeszłości. Najwięcej napisałam w latach dwutysięcznych.

Czy jest coś w społeczności, jaką była Fabryka, co fascynuje do dziś we wspomnieniach?
Nie odpowiem na to pytanie, bo mam nadzieję, że uda mi się napisać o tym w kolejnej książce. Ale jest „coś” takiego.

Czy jest coś z czasów funkcjonowania Fabryki, czego się nienawidzi?
Jest. To system, organizacja. Nienawidziłam fabryki jako fabryki. Wielokrotnie wypowiadałam i zapisywałam myśl, że fabryka jest takim miejscem, które generuje zło. Każdy, kto wchodzi w jej tryby może stać się złym człowiekiem. Teraz po wielu latach to zbladło, już teraz tak o tym nie myślę, ale w czasach pracy w fabryce cierpiałam z tego powodu.

Czy książka – zbiór opowiadań „ Fabryka” to przywołanie zapamiętanych obrazów z przeszłości czy też przetworzone wspomnienia i obecny stosunek do minionych zdarzeń?
Oczywiście jest to przetworzenie. Człowiek piszący tylko trochę odwołuje się do konkretnych wspomnień. Nie jestem kronikarką. Wspomnienia są bazą, punktem wyjścia, początkiem refleksji czy skojarzeń.

Pracowała Pani w Fabryce. Co dała pani osobiście ta praca (nie w znaczeniu materialnym)?
Po prostu życie. Nie mogę powiedzieć, że ona mi coś dała a raczej coś zabrała –  30 lat życia. Miałam zawsze do fabryki stosunek krytyczny Nie miałam jednak wyjścia, miałam dwoje dzieci, męża, czułam się jak związana łańcuchem. Ale z ludźmi byłam bardzo zaprzyjaźniona.

Co pozostało z Fabryki, czy po Fabryce?
Przyjaźnie, przyjaciele. Jest ich coraz mniej. Moje wszystkie przyjaciółki zmarły na raka i myślę, że fabryka miała na to wpływ.

Jestem chemikiem. Zaczynałam pracę w dziale, który dziś nie miałby prawa działać. Produkcja gumy, sadza, mnóstwo substancji rakotwórczych, wiele w postaci pylistej, łatwo wnikającej do organizmu.

Do kogo adresowana jest książka?
Do tych, którzy pracowali w fabryce, jakiejkolwiek fabryce w ówczesnych a niewykluczone i współczesnych czasach.

Ci, którzy pracowali w ożarowskiej Fabryce Kabli na pewno będą mieli do mnie pretensje, bo to jest tylko taki ułamek prawdy, subiektywny odbiór przeszłości.

Zilustruję to przykładem. Kiedyś wybrałam się na pieszą wędrówkę wzdłuż zielonego płotu fabryki, na którym prezentowane są historyczne zdjęcia z Ożarowa. Wśród zdjęć z fabryki niczego i nikogo na tych zdjęciach nie rozpoznałam a przecież 30 lat za tym płotem pracowałam.

My jesteśmy ze swoimi własnymi wspomnieniami a z drugiej strony nasze wspomnienia mogą nie mieć nic wspólnego z rzeczywistością lub prezentować inny punkt widzenia na nią.

Czyli będą „dobudówki” do „Fabryki”?
Tak, mam już notatki do pisania kolejnych opowiadań.

Dziękujemy za rozmowę. Życzymy mocy twórczych i z niecierpliwością czekamy na kolejne książki. „Fabrykę” dopisujemy do listy polecanych regionaliów.

O autorce zbioru opowiadań przeczytacie w dziale Wirtualnego Muzeum – Ożarowscy Artyści.

 

Powiązane zdjęcia:

Ten post ma 6 komentarzy

  1. Elżbieta

    Świetna sprawa!Ta „Fabryka” wrosła w społeczna tkankę naszego miasta a jej historia do dzisiaj budzi liczne kontrowersje.

  2. Robert

    Bardzo cenna pozycja faktograficzna Ożarowa Mazowieckiego, gdzie można ją kupić? Tak mało jest wydawnictw z przeszłości Ożarowa, a przecież na każdym kroku tchnie historią. Gratuluję Autorce, szukam książki…

  3. Helena

    To bardzo wartościowa książka. Wiele tam wnikliwych obserwacji z życia bardzo szczególnej społeczności jaka funkcjonowała wokół właśnie tej fabryki. Każda społeczność jest w jakiś sposób szczególna, ale ta była szczególnie szczególna i myślę, że Joasia rozwinie ten temat w swoich następnych opowieściach. Bo to nie trudno zauważyć, że coś, że ktoś, że jakieś zjawisko lub proces są szczególne, ale żeby opisać tę szczególność trzeba znowu szczególnej wrażliwości, a to, to już specjalność artystów.
    Dla Wszystkich, którzy może bardziej jak ja tę fabrykę znali, to pasjonująca lektura. Wielu zostawiło tam kawał swojego życia, dobrych i złych wspomnień, które porywa „wiatr historii”
    Dobrze, że ta książka powstała, a nie powstała by, żeby ten że „wiatr historii” nie osadził Joasię w tej fabryce.

  4. Henryk

    Bogu dzieki ze ta fabryka kabli w Ozarowie istniala. Dala prace I srodki na utrzymanie rodzin setek mieszkancom Ozarowa I Oltarzewa. A jako mlody chlopak moglem jechac na kolonie organizowane dla dzieci pracownikow Kabla bo moj tata ta pracowal w dziale remontowo budowlanym. Bez tej fabryki Kabli I Huty Szkla to Ozarow I Oltarzew byly by tylko biedny I wioskami pod Warszawy.

  5. Janusz S

    Z chwilą wybudowania hali francuskiej Fabryka stała się miejscem gdzie można było zapoznać się z przemysłem z różnych okresów: przedwojennego, lat 60-tych no i najnowszej myśli technicznej. Pracowałem w tej fabryce 3 lata. Dużo się nauczyłem – co pózniej procentowało mi w dalszej pracy zawodowej. Pracowałem jako informatyk. W zakładzie nie było komputera – jeżdziliśmy na obliczenia do fabryki w Ursusie. W zakładzie był mały komputer , ale dedykowany do pomiarów kabli telefonicznych. Francuzi nie usunęli z blblioteki oprogramowania kompilatora języka fortran i pomimo niepełnej dokumentacji udało się napisać kilka programów doskonalących te pomiary.
    W Fabryce liczyliśmy komputerem płace dla pracowników umysłowych. Zawieruchy związkowe wykurzyły mnie z zakładu i może dobrze bo mógłbym siedzieć ,,niekoniecznie w domu”. Przeniosłem się do Centrum Projektowania i Zastosowań Informatyki w Warszawie. Okazało się pózniej , że też trafiłem do otoczenia gdzie czytało się ulotki , gazetki i Paryską Kulturę a koleżanka za biurka to była znana działaczka KOR-u – póżniej to się okazało. Pracowałem w dziedzinie zastosowań informatyki w procesie drukowania gazet, książek i gdyby nie praca w Fabryce Kabli to mógłbym sobie w nowej pracy nie poradzić

Skomentuj Henryk Anuluj pisanie odpowiedzi