Przez kilkanaście lat miałam zaszczyt i przyjemność pracować w Filii Biblioteki Publicznej w Święcicach. W czasie przygotowań do obchodów 60-lecia tej placówki, poznałam jej założycielkę, Panią Ewę Ulanowską.
Spotkanie z Panią Ewą wywarło na mnie wielkie wrażenie. Jej erudycja, kultura, wrażliwość na bliźnich i przyrodę oraz pogoda ducha, mimo ciężkich doświadczeń życiowych i zmagania się z różnymi dolegliwościami, wzbudziły mój wielki podziw i szacunek a także skłoniły do refleksji nad własną postawą.
Miałam też zaszczyt wysłuchać wspomnień Pani Ewy dotyczących jej dzieciństwa, rodziny, pracy i działalności społecznej. Historia ta na tle burzliwie zmieniających się realiów społecznych i politycznych mogłaby stanowić scenariusz ciekawego, wciągającego filmu.
Pozwalam sobie spróbować przedstawić tę opowieść…
Teresa Sakowska
Ewa Ulanowska (Ewa Anselm) urodziła się w listopadzie 1940 roku w Mińsku. Była córką Konstantego Anselma i Alicji z domu Ambrożewicz.
Mińsk – obecnie stolica i największe miasto Białorusi. W 1921 r. Mińsk był włączony do Białoruskiej SRR. Od czerwca 1941 r. do lipca 1944 r. zajęty przez Niemców. 3 lipca 1944 r. Armia Czerwona odbiła miasto z rąk niemieckich. Od 1991 r. Mińsk jest stolicą Republiki Białorusi.
Rodzice
Konstanty Anselm – urodził się w 1911 roku w rodzinie ziemiańskiej, w majątku położonym w okolicy Mozyrza.
Mozyrz – miasto na Białorusi, nad rzeką Prypeć, w obwodzie homelskim. Do drugiego rozbioru Polski w 1793 roku znajdowało się w granicach Rzeczpospolitej.
Konstanty Anselm(1911-1944)
Dziennikarz, literat o poglądach lewicowych. Był redaktorem tygodnika społeczno-politycznego „Tędy”. W 1938 roku wydał w Warszawie swoją książkę „Klepsydra. Powieść o pokoleniu żywcem pogrzebanych”. Nakład książki został skonfiskowany przez władze sanacyjne, a jej autora w 1939 roku zmuszono do wyjazdu do Baranowicz, gdzie pracował jako nauczyciel. W drugiej połowie 1940 roku przeniósł się do Mińska, gdzie wszedł w skład kolegium redakcyjnego „Sztandaru Wolności”.
Sztandar Wolności – pismo, będące organem Komunistycznej Partii Białorusi, skierowane do Polaków i polskojęzycznej ludności Białoruskiej SRR, głównie do mieszkańców ziem północno-wschodnich II Rzeczypospolitej włączonych w jej skład w 1939 roku. Jego celem miało być przybliżenie i ukazanie w pozytywnym świetle „radzieckiej rzeczywistości”. Dziennik wydawany był w Mińsku, codziennie od 1 października 1940 do 21 czerwca 1941 roku.
Konstanty Anselm. Zdjęcie z kolekcji Ireny Lewandowskiej
Konstanty Anselm został w 1941 roku oskarżony o próbę przejęcia kontroli politycznej nad pismem. Aresztowany przez NKWD i poddany okrutnym torturom, przekonał się jak naprawdę wygląda sowiecka rzeczywistość i dokonał weryfikacji swoich poglądów.
Książka Konstantego Anselma „Klepsydra”
Alicja Ambrożewicz – urodziła się w 1919 roku w Warszawie. Córka Franciszka i Bronisławy, ogrodników prowadzących świetnie prosperujące gospodarstwo przy ulicy Górczewskiej na warszawskiej Woli. Państwo Ambrożewiczowie byli także właścicielami majątku położonego w Ożarowie, o powierzchni ok. 8 ha z budynkami gospodarczymi i drewnianym domem mieszkalnym. Tam również była prowadzona produkcja ogrodnicza. Alicja miała troje młodszego rodzeństwa: siostry Wandę (zmarłą tragicznie w dzieciństwie) i Jadwigę oraz brata Stanisława.
Losy rodziny zostały pięknie i wyczerpująco opisane w opracowaniu pt. „Warszawsko-ożarowska rodzina Ambrożewiczów” zamieszczonym na stronie Wirtualnego Muzeum Ożarowa Mazowieckiego. Jego autorem jest cioteczny brat Pani Ewy Ulanowskiej, Pan Jerzy Rożecki.
Alicja studiowała polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Wyszła za mąż za Konstantego Anselma. Wraz z mężem wyjechała do Baranowicz a potem do Mińska. Tam w listopadzie 1940 roku urodziła im się córka Ewa.
Po agresji Niemiec na ZSRR w czerwcu 1941 roku, rodzicom Ewy udaje się opuścić Mińsk i wraz z dzieckiem powracają do Warszawy. Zamieszkują w kamienicy przy ulicy Świętojerskiej na Starówce. Tam przebywają przez cały okres okupacji podejmując różne zajęcia pozwalające utrzymać rodzinę np. prowadzą wulkanizację.
Od lewej: Rodzice Alicji Anselm Bronisława i Franciszek Ambrożewiczowie, Alicja Anselm i jej brat Stanisław Ambrożewicz, na kolanach Alicji mała Ewa Anselm, Na Woli, przy ulicy Górczewskiej 35.
Alicja z Ambrożewiczów Anselm z mężem Konstantym Anselmem i córką Ewą. Zdjęcie z kolekcji Ireny Lewandowskiej
Powstanie Warszawskie
To najbardziej tragiczny czas w historii rodziny Pani Ewy.
Pierwszego sierpnia 1944 r. pani Alicja gości w gospodarstwie swoich rodziców na Woli i wybuch Powstania nie pozwala jej wrócić do mieszkania na Starówce. Pan Konstanty także przebywa głównie poza domem angażując się w działania powstańcze. Mała Ewa wraz ze swoją nianią pozostają w domu na Świętojerskiej. Wraz z innymi mieszkańcami kamienicy, przebywają głównie w piwnicach, chroniąc się przed nalotami. Przygotowują wspólnie posiłki, ale skromne zapasy żywności szybko się wyczerpują. Opiekunka obawia się o zdrowie czteroletniej Ewy, która prawie nic nie je. Gdy Pan Konstanty dowiaduje się o tym, cudem zdobywa jakieś jedzenie dla córki i w czasie, kiedy zmierza z nim do domu, bomba trafia w bramę kamienicy. Konstanty Anselm ginie w jej gruzach. Jakże proroczy okazał się tytuł jego książki „…o pokoleniu żywcem pogrzebanych”.
Szczątki Konstantego Anselma zostały później prawdopodobnie pochowane pod Pomnikiem Polegli Niepokonani.
Pomnik „Polegli Niepokonani” na Woli w Warszawie. Zdjęcie własne autorki
Mama Ewy przebywa na Woli, gdzie Niemcy dokonują okrutnej rzezi ludności cywilnej. Wśród jej ofiar są rozstrzelani Franciszek Ambrożewicz (dziadek Ewy) i jego 19-letni syn Stanisław (wujek Ewy).
Rzeź Woli – eksterminacja mieszkańców warszawskiej dzielnicy Wola dokonana przez oddziały SS i policji niemieckiej na początku sierpnia 1944 roku. Rzeź Woli stanowiła bezpośrednią realizację rozkazu Adolfa Hitlera, nakazującego zburzenie Warszawy i wymordowanie wszystkich jej mieszkańców. W trakcie masakry, której punkt szczytowy przypadł w dniach 5–7 sierpnia 1944, w licznych masowych i indywidualnych egzekucjach zamordowano tysiące polskich mężczyzn, kobiet i dzieci, w tym pacjentów i personel trzech wolskich szpitali. Całkowita liczba ofiar pozostaje trudna do ustalenia.
Pani Ewa tak opisała śmierć dziadka i jego syna: „Dziadek wraz z synem zostali złapani w ulicznej łapance. Niemcy zdecydowali, żeby dziadka wypuścić, „bo może się przydać” jako ogrodnik, specjalista produkcji warzyw, kwiatów, owoców. Ale dziadek powiedział „Nie, jak ginąć, to razem”. Złapał syna w objęcia i wtedy ich zastrzelono. Później, gdy babci udało się przejąć ich ciała po ekshumacji, byli w objęciach. I tak zostali pochowani…”
Kobiety z rodziny Pani Ewy (mama, babcia i ciocia Jadwiga z małą córeczką) unikają niechybnej śmierci z rąk okupanta podejmując brawurową ucieczkę z Warszawy i docierają do Ożarowa.
W tym czasie Niemcy dokonują masowych wysiedleń ludności Warszawy. Także mała Ewa ze swą opiekunką muszą opuścić dom przy Świętojerskiej. Wraz z innymi mieszkańcami, gnane przez Niemców, udają się w kierunku Pruszkowa.
Jak wspomina Pani Ewa, niezwykle ciężka i wyczerpująca była ta droga. Ludzie musieli przedzierać się przez zalegający na ulicach gruz i inne przeszkody. Ona – wówczas czteroletnia dziewczynka, zupełnie opadła z sił i nie mogła iść dalej. Wtedy żołnierz niemiecki wziął ją na ręce i niósł przez najgorszy odcinek drogi. Pani Ewa, której rodzina doznała tylu krzywd od Niemców, pamięta do dziś ludzki gest tego człowieka.
Wypędzenie ludności Warszawy – między sierpniem a październikiem 1944 roku niemieckie formacje wojskowe i policyjne wypędziły z domów blisko 550 tys. Warszawiaków. Zdecydowana większość wypędzonych została skierowana do podwarszawskich obozów przejściowych – przede wszystkim do Dulagu 121 w Pruszkowie. Stamtąd blisko 150 tys. osób wywieziono na roboty przymusowe w głąb Rzeszy lub do niemieckich obozów koncentracyjnych.
Pani Alicja Anselm usilnie starała się odnaleźć swoje dziecko. Jeździła, szukała, rozpytywała czy ktoś widział Ewę. Wreszcie dostała informację, że Ewa z nianią były widziane w jednym z baraków obozu w Pruszkowie. Udało jej się je odnaleźć i wykupić z rąk Niemców przeznaczając na ten cel rodzinną biżuterię.
Pani Alicja przywozi córkę do majątku w Ożarowie i tam razem z matką Bronisławą i siostrą Jadwigą z dzieckiem przebywają do końca wojny.
Po wojnie
Po zakończeniu działań wojennych Bronisława Ambrożewicz, z pomocą córki Jadwigi, wielkim wysiłkiem przywraca do świetności gospodarstwo w Ożarowie, zniszczone i ograbione zarówno przez Niemców jak i Rosjan.
Alicja Billig w 1955 roku. Zdjęcie z kolekcji Jerzego Rożeckiego.
Pani Alicja wraca do Warszawy i podejmuje pracę w Polskim Radiu. Tam poznaje ówczesnego dyrektora Polskiego Radia – Wilhelma Billiga. Znajomość ta prowadzi do małżeństwa. W 1947 roku przychodzi na świat przyrodni brat Ewy – Piotr.
Wilhelm Billig
Wilhelm Billig- inżynier, dyrektor Polskiego Radia, potem wiceminister Poczt i Telegrafów, wreszcie pełnomocnik rządu do spraw wykorzystania energii jądrowej. Odbył wiele podróży. Wrażenia z nich zawarł w swoich książkach: „Europa z profilu”(1948), „W kraju pagód i ryżu”(1956), które wydał pod pseudonimem Wacław Bielecki.
Piotr Billig – ukończył filologię klasyczną. Wykładowca greki, łaciny, wiedzy o starożytności, tłumacz, pisarz. Autor książek „ Przypadki Saula Vogla”(1980) i „Czwarty wymiar”(2000). Mieszka w Danii w Kopenhadze.
Ewa początkowo pozostała pod opieką babci w Ożarowie. Dziś bardzo dobrze wspomina ten czas spędzony w drewnianym domu z malowniczym gankiem tonącym w zieleni, beztroskie zabawy z rówieśnikami, kąpiele w stawie, dekorowanie kwiatami znajdującej się na wyspie figury Matki Bożej.
Figura fundacji Ambrożewiczów z 1927 roku. Najlepiej widoczna z okien pociągu. Stała pierwotnie na wyspie otoczonej stawem, który częściowo wysechł a częściowo został zasypany.
Drewniany dom dziadków Ewy Ulanowskiej w Ożarowie. Przed domem Bronisława Ambrożewicz, mama Alicji i babcia Ewy. Zdjęcie z lat sześćdziesiątych, z kolekcji Jerzego Rożeckiego.
Ewa z babcią Bronisławą Ambrożewicz w Ciechocinku przy słynnej fontannie „Jaś i Małgosia”. Zdjęcie z kolekcji Ireny Lewandowskiej.
Gdy osiągnęła wiek szkolny zamieszkała z mamą i jej mężem w Warszawie, a do Ożarowa wracała już tylko na wakacje. Relacje Ewy z ojczymem układały się bardzo dobrze. Dziś opowiada o nim jak o najlepszym ojcu.
Warszawskie mieszkanie państwa Billigów znajdowało się przy ulicy Racławickiej 126.
Willa przy ul. Racławickiej 126 to tzw. Willa Mościckiej. Wybudowana na zamówienie Marii, drugiej żony prezydenta Ignacego Mościckiego. Miała być domem Mościckich po zakończeniu prezydentury. Zaprojektowana przez znanego warszawskiego architekta Antoniego Jawornickiego, z wielką starannością urządzona przez prezydentową. Ukończona została w 1939 roku, lecz para prezydencka nie zdążyła w niej zamieszkać. W czasie wojny mieściło się tam kasyno wojskowe.
Była w nim bardzo bogata biblioteka. Tam Ewa, jako młoda dziewczyna zapałała wielką miłością do literatury. Czytała wszystko. Zachwyciła się „Duszą zaczarowaną” Romain Rollanda, książkami Józefa Kraszewskiego, Henryka Sienkiewicza, mitologią.
Ewa Ulanowska z przyrodnim bratem Piotrem Billigiem. Zdjęcie z kolekcji Ireny Lewandowskiej.
Edukacja
Po szkole podstawowej Ewa uczyła się w Technikum Rolniczo-Drobiarskim w Piasecznie. Po jego ukończeniu odbyła staż zawodowy w gospodarstwie szkolnym Technikum Rolniczego w Pszczelinie, a następnie podjęła naukę w tamtejszym Studium Nauczycielskim.
W czasie stażu rolniczego, zachęcona przez pedagogów, udała się na wieś aby nakłaniać młodych rolników do zrzeszania się w Kołach Młodzieży Wiejskiej. Wieś, na którą przybyła z tą misją to Płochocin. Jak opowiada, przyjechała do Płochocina późną jesienią, w szary, ponury dzień. Wokół rozciągały się nagie pola, niewiele drzew, krzewów. Nie spodobało jej się to miejsce. Również misja założenia Koła się nie powiodła. Nie mogła wtedy przypuszczać, że w tej okolicy przyjdzie jej spędzić większość życia.
Ewa Ulanowska
W Pszczelinie, Pani Ewa poznaje swojego przyszłego męża, Pana Leszka Urbańskiego.
Po ślubie, mąż Pani Ewy objął posadę agronoma w gromadzie Święcice. Młodzi państwo Urbańscy otrzymali mieszkanie służbowe w Święcicach w budynku zwanym „agronomówką”.
Agronom gromadzki – specjalista rolnictwa, skierowany do gromady z zadaniem udzielania pomocy fachowej, porady, instruktażu i szkolenia rolników indywidualnych.
Biblioteka
Pani Ewa, wówczas 22-letnia młoda mężatka odczuwała dotkliwie brak dostępu do ukochanych książek. Pomyślała, że ten problem dotyczy też innych okolicznych mieszkańców, a szczególnie dzieci i młodzieży. Wpadła więc na pomysł założenia na miejscu biblioteki. Przedstawiła go ówczesnemu przewodniczącemu Gromadzkiej Rady Narodowej, panu Kwiecińskiemu i uzyskała przychylność władz i pomoc organizacyjną. Opiekę merytoryczną nad powstającą placówką objęła kierowniczka Biblioteki Powiatowej z siedzibą w Piastowie, pani Irena Zarzycka.
Życie, twórczość i działalność Ireny Zarzyckiej zostały przedstawiona w opracowaniu „Irena Zarzycka – królowa romansów” zamieszczonym na stronie Wirtualnego Muzeum Ożarowa Mazowieckiego.
Największy problem stanowiło znalezienie lokalu, więc Pani Ewa przeznaczyła na bibliotekę pokój stołowy w swoim dwupokojowym mieszkaniu.
Ewa Ulanowska w swoim mieszkaniu w 60.rocznicę powstania Biblioteki w Święcicach z b. dyrektorką Biblioteki Publicznej w Ożarowie Elżbietą Paderewską i obecną dyrektorką Anitą Nowińską
Z wizytą u Ewy Ulanowskiej w 60. rocznicę założenia Biblioteki w Święcicach. Na zdjęciach Anita Nowińska, Ewa Ulanowska, Teresa Sakowska dyrektor Filii w Święcicach do 2023 roku
I tak w sierpniu 1962 roku rozpoczęła działalność Biblioteka Gromadzka w Święcicach, a Pani Ewa przez kilka lat pracowała w niej jako bibliotekarka. Biblioteka była odwiedzana szczególnie chętnie przez dzieci i młodzież, a młoda i zaangażowana bibliotekarka stworzyła kółko teatralne, z którym przygotowała kilka przedstawień prezentowanych szerszej publiczności w świetlicy Zakładów Przemysłu Drożdżowego w Józefowie.
… |
Księga inwentarzowa Biblioteki Gromadzkiej w Święcicach i jedna z kart spisu książek
Gdy Pan Urbański przeszedł do innej pracy, żona objęła po nim stanowisko agronoma gromadzkiego. Biblioteka została wtedy przeniesiona do innego pomieszczenia w agronomówce (do pokoju dla stażystów) i poprowadziła ją pani Barbara Paczkowska, nauczycielka ze szkoły w Święcicach.
Młoda Pani Agronom
Jako agronom, Pani Ewa miała pod opieką wsie: Święcice, Kolonia Orły, Michałówek, Płochocin, Pilaszków, Pogroszew, Wolskie i Myszczyn. Współpracowała z rolnikami w zakresie odnowy materiału siewnego, doboru ras zwierząt hodowlanych, budowy silosów na kiszonki itp. Współdziałała z Kółkami Rolniczymi, organizowała kursy i pokazy mające na celu podniesienie kwalifikacji osób pracujących w rolnictwie i wiejskich gospodarstwach domowych. Zakładała Koła Gospodyń Wiejskich. Jesienią 1964 roku, ówczesna agronom Pani Ewa Ulanowska pod kierunkiem Inspektora Kół Gospodyń Wiejskich przy PZKR w Pruszkowie Emilii Szczepańskiej założyła w Święcicach Koło Gospodyń Wiejskich liczące ok.10 kobiet. Została pierwszą przewodniczącą koła. Założone przez nią KGW w Święcicach działa prężnie do dnia dzisiejszego. We współpracy z mieszkańcami prowadziła na terenie naszej Gminy terenową opiekę społeczną, organizowała dziecińce wiejskie zapewniające opiekę nad dziećmi rolników w czasie nasilonych prac polowych. Dziecińce były lokalizowane w użyczanych przez gospodarzy lokalach w prywatnych domach.
W 50.rocznicę założenia przez panią Ewę Koła Gospodyń Wiejskich w Święcicach, została uhonorowana pamiątkową tacą z grawerunkiem.
Odwiedzając swoich podopiecznych smukła, wysoka (180 cm wzrostu) pani agronom przemierzała wiele kilometrów wiejskimi drogami, a z powodu ich złego stanu poruszała się głównie pieszo. Oprócz fatalnych dróg bardzo dokuczał jej brak łączności. Jedyny telefon w okolicy znajdował się w siedzibie Gromadzkiej Rady w Święcicach i był dostępny tylko w godzinach pracy urzędu. Pani Ewa wspomina swoiste „urządzenie sygnalizacyjne” zlokalizowane w pobliżu szkoły podstawowej – była to metalowa czasza oraz pręt, którym uderzano alarmując o niebezpiecznych zdarzeniach w okolicy.
W czasie swojej pracy na stanowisku gromadzkiego agronoma, Pani Ewa nawiązała wiele bliskich znajomości, a nawet przyjaźni. Chętnie wspierała swoich sąsiadów, ale też z wdzięcznością wspomina jak jej pomagano, na przykład kiedy rolnicy zaopatrywali jej rodzinę w owoce i warzywa na zimę.
Praca w Ożarowie
W 1973 roku, gdy zlikwidowano gromady i podstawową jednostką administracyjną stała się gmina, Ewa Urbańska podjęła na krótko pracę w Urzędzie Gminy w Ożarowie Mazowieckim na stanowisku kierownika Referatu Zdrowia, Kultury i Opieki Społecznej .
Ewa Ulanowska na tarasie domu w Płochocinie. Zdjęcie z kolekcji Ireny Lewandowskiej.
Pani Ewa tak opisuje swoją dalszą drogę zawodową:
„Na skutek źle układającej się współpracy z władzami, odeszłam z Urzędu do Fabryki Kabli w Ożarowie, gdzie pracowałam przez dziesięć lat, najpierw jako kierownik Kancelarii Ogólnej a później jako kierownik zaopatrzenia socjalnego na tzw. Hali Francuskiej.
W czasie, gdy żywność była na kartki pomyślałam sobie, że byłoby dobrze jakoś ludziom pomóc w sprawach żywieniowych i po uzyskaniu zgody mojego zwierzchnika, Pana Ryszarda Wróbla, zorganizowałam na Hali bufet, w którym każdy mógł zjeść gorący posiłek lub napić się kawy.
Wspominam, jak trudno było bufet zorganizować. W tamtych czasach na rynku brakowało wszystkiego. Ile się musiałam najeździć do Warszawy zanim udało mi się zdobyć to, co potrzeba.
Do dziś nie mogę odżałować tego, co stało się z tym wspaniałym zakładem, który dawał zatrudnienie tylu ludziom.
W międzyczasie władze gminne się zmieniły i dostałam propozycję objęcia pracy jako kierownik Referatu Opieki Społecznej.
W 1985 roku zaistniała możliwość zorganizowania Ośrodka Pomocy Społecznej. Dzięki takiemu Ośrodkowi można było powiększyć zakres usług dla osób wymagających wsparcia. Atutem też były pieniądze, które wpływałyby z Warszawy na wykonywanie zadań Ośrodka.
Dostałam poparcie dla mojej inicjatywy od ówczesnego Naczelnika i Sekretarza Urzędu i zostałam organizatorką tej akcji. Początkowo OPS zatrudniał 6 osób, w tym 4.pracowników socjalnych i mieścił się w dwóch małych pomieszczeniach przy ul. Strażackiej.
Na stanowisku kierownika Ośrodka Pomocy Społecznej przepracowałam 10 lat, tj. do czasu przejścia na emeryturę”.
A poza pracą zawodową…
Z małżeństwa z Leszkiem Urbańskim Pani Ewa ma dwie córki: Annę i Irenę. Małżeństwo jednak nie wytrzymało próby czasu i po trzynastu latach trwania zakończyło się rozwodem.
Jej drugi związek małżeński, z Panem Zdzisławem Ulanowskim trwał również trzynaście lat, przerwany śmiercią małżonka.
Po przejściu na emeryturę, Pani Ewa poświęciła się rodzinie, szczególnie pomocy przy wychowaniu wnuczek.
Pani Ewa Ulanowska zawsze chętnie działała na rzecz lokalnej społeczności i otoczenia przyrodniczego. Gdy zamieszkała na osiedlu Płochocin, wraz z mężem załatwiła sadzonki drzew, zmobilizowała sąsiadów i wspólnie obsadzili młodymi drzewkami ulicę Parkową po obydwu stronach. Chociaż kilka drzew w międzyczasie zmarniało, to dzisiaj szpalery okazałych lip cieszą oko, dają cień i poprawiają jakość powietrza.
Wyczulona na potrzeby bliźnich, często interweniuje u władz gminnych w różnych sprawach lokalnych i, co przyjmuje z satysfakcją, problemy przez nią sygnalizowane są skutecznie rozwiązywane.
Również los zwierząt nie jest jej obojętny. Był czas kiedy wraz z córką Ireną, przy pomocy rodziny i przyjaciół, utrzymywały 11 bezdomnych psów i 15 kotów. Obie panie pomagają także jeżom, a w ich domu często schronienie i opiekę znajdują chore czy zranione ptaki.
Ewa Ulanowska z córką Ireną i ich podopiecznymi. Zdjęcie z kolekcji Ireny Lewandowskiej.
Córka Irena – przyjaciółka zwierząt
Pani Ewa Ulanowska, mimo nękających ją problemów i dolegliwości zdrowotnych jest pogodna, pełna humoru i dystansu do swoich słabości, czemu dała wyraz w swojej fraszce:
„Nie mam słuchu w prawym uchu
Nie mam wzroku w lewym oku
Zmysł dotyku mam w zaniku
Ale jeśli o smak chodzi
Ten mnie nigdy nie zawodzi!”
Praca i aktywność Pani Ewy Ulanowskiej wywarła niewątpliwy wpływ na rozwój naszej gminnej społeczności i może stanowić inspirację dla wielu z nas.
Ewa Ulanowska czyta wiersz wnuczki na spotkaniu 10 maja 2023 roku w Filii Biblioteki Publicznej w Święcicach, zorganizowanym przez ówczesną kierowniczkę Filii Teresę Sakowską.
Z rodzinnego albumu. Po lewej stronie Ewa z babcią, Bronisławą Ambrożewicz.
Teresa Sakowska
Piękne życie i pięknie opisane! Gratuluję Autorce i dziękuję serdecznie WMOM za publikację. To arcyciekawe świadectwo lokalnej historii i ważnych gminnych instytucji w II połowie XX wieku
Miałam przyjemność chodzić z corka Anna do jednej klasy XL LO im Żeromskiego i pomimo, ze byłyśmy dobrymi koleżankami nie miałam pojęcie , ze jej mama i ona sama wraz z siostra Isia może się poszczycić taka wspaniała historia rodzinna, znałam pare szczegółów od Ani, ale nigdy nie poznałam tylu szczegółów co teraz! Jestem bardzo dumna, ze poznałam Panią Ewę osobiście i nie raz byłam u niej w domu w Plochocinie, bardzo dobrze, ze są tacy ludzie i możemy poznać ich historie, mnie to zajęło aż 40 lat , ale warto było, serdecznie pozdrawiam p. Ewę i jej rodzine!!!!
Asiu , witaj.
Mama i ja serdecznie Ci dziękujemy za ciepłe słowa i przesyłamy moc serdeczności.
Asiu.
I oczywiście przekazuję pozdrowienia od Isi.
Dzieki kochana!!!!!