Udostępniamy przedruk z Informatora Ożarowskiego nr 15 (136) z marca 2006 roku. Tekst ten łączy się z historią opowiedzianą przez pana Zbigniewa Szelenbauma „Historia kapliczki wyjątkowej. Kapliczki w Szeligach”.

Opisana kapliczka powstała w 1944 roku na pamiątkę urodzin i chrztu Anny Żaryn, córki Stanisława i Aleksandry. W 1939 roku zostali oni przyjęci wraz z rodzinami przez właścicieli dworu w Szeligach II, państwa Jawornickich, ówczesnych właścicieli Szelig. Stanisław ŻarynAleksandra Jankowska pobrali się w 1940 roku i w Szeligach urodziła się dwójka z ich dzieci: córka Maria w 1942 i córka Anna w 1944 roku. Rodzina Żarynów przebywała w Szeligach do 1945 roku. We dworze mieszkała też rodzina Olizarów, Jadwiga Olizar była siostrą Aleksandry.

Po dworze w Szeligach pozostała tylko kapliczka poświęcona Annie Żaryn i wspomnienia.

Jan Olizar opublikował bogato ilustrowane wspomnienia z okresu okupacji o losach rodzin Olizarów i Żarynów na podstawie wspomnień obu sióstr. Jednocześnie nakreślił obraz dworu w Szeligach II i I i ostatnich ich właścicieli państwa Jawornickich.

Szeligi we wspomnieniach mojej Matki Jadwigi Olizar
i Ciotki Aleksandry Żaryn z domu Jankowskiej

Pomimo że obydwie siostry Jadwiga i Aleksandra mieszkały u dziadków Karszo-Siedlewskich w Warszawie, to w czasie ich dzieciństwa i młodości najbliższym domem rodzinnym był niewielki podwarszawski dworek w Szeligach II, w których spędzały wakacje. Szeligi składały się wówczas z dwóch gospodarstw rolno-ogrodniczych prowadzonych przez ich ciotecznych dziadków Józefa (zm. 1942) i Konstantego (zm. 1926) Gozdawa-Jawornickich.

 Szeligi II posiadające ok.74 ha ziemi rolnej prowadził Konstanty Jawornicki wraz z siostrą Kazimierą. Obydwoje nie założyli rodzin własnych. Folwark Szeligi II Konstanty kupił w okresie I wojny światowej w 1916 roku od rodziny Sznajdrów. Konstanty był świetnym gospodarzem. Słabo zagospodarowany folwark zamienił w ciągu 10 lat w świetnie prosperujące gospodarstwo ogrodniczo – hodowlane. Rozwinął produkcję poszukiwanych wówczas szparagów, kukurydzy, pomidorów i ogórków. Warzywa odpowiednio oczyszczone i elegancko opakowane dowożone były wozami konnymi z Szelig do sklepów w Warszawie. Bliskość centrum Warszawy była bardzo dużym atutem dla produkcji warzywno-owocowej i hodowlanej rozwijanej w Szeligach  

Konstanty Jawornicki

Konstanty powiększył już istniejący sad o nowe gatunki drzew owocowych W sadzie założył pasiekę. W pamięci obu sióstr zachował się widok babki Kazimiery Jawornickiej, która na murowanym ganku dworku układała plastry wosku z miodem i zgarniała miód do słoików. Konstanty założył również plantacje malin, porzeczek i truskawek. Owoce dostarczane były w dniu zbiorów bezpośrednio do sklepów w Warszawie. Odbiorcy byli wymagający, owoce musiały być w najlepszym gatunku i prezentowane w atrakcyjny sposób. Owoce oczyszczone i przebrane, układane były w kobiałkach wykonanych z białej wikliny, wykładanych zielonymi liśćmi. W pamięci Jadwigi i Aleksandry zachowały się  miłe wspomnienia długich godzin prac spędzonych wspólnie z innymi, przeważnie młodymi pracownicami folwarku, przy sortowaniu i układaniu owoców.

Kazimiera Jawornicka, siostra Konstantego

Praca ta odbywała się na dużej drewnianej werandzie dworu, która była pełna wspaniałych zapachów świeżych owoców. Oprócz pracy było tam dużo zabawy i śmiechu.

Kolejnym działem rozwijanym w Szeligach II była produkcja kwiatowa. Plantacja bzów z północnej strony domu sprzedawana była na kwiat cięty. Różnorodność kolorów kwiatów i kształtów kiści bzu zachwycała barwą i kolorem. Na znacznych powierzchniach założono plantacje narcyzów, przeznaczonych na kwiat cięty. W okresie kwitnienia narcyzy tworzyły piękne, kolorowe, pachnące łąki. Biały kwiat narcyzów ze złotym oczkiem miał wielkie powodzenie w Warszawie. Niezależnie od produkcji sadowniczej, plantacji roślin owocowych i kwiatów, w Szeligach II Konstanty Jawornicki rozwinął hodowlę wysoko wydajnych krów
mlecznych. Mleko było dowożone bezpośrednio do odbiorców na Woli, w Gołąbkach, Babicach i Ożarowie (później Mazowieckim). Tak świetnie prowadzony przez Konstantego folwark zaczął przynosić duże dochody. Konstanty wydawał na siebie bardzo niewiele. Jego jedynym luksusem był dobry tytoń do nieodłącznej fajki. Wszystkie dochody inwestował w rozwój folwarku. W krótkim okresie przeprowadził w Szeligach kanalizację, doprowadził światło elektryczne i założył telefon. W tych działaniach był pionierem w okolicy. Konstanty jako młody, piękny mężczyzna o kruczych włosach i niebieskich oczach, był człowiekiem wybitnie towarzyskim. W tym okresie nawiązał wiele przyjaźni. Większość z nich przetrwała do czasów, gdy Konstanty gospodarował w Szeligach. Dlatego też w pamięci lat dziecięcych Jadwigi i Aleksandry zachowały się wspomnienia wizyt marszałka sejmu RP Wojciecha Trąmpczyńskiego, Sylwina Strakacza, sekretarza osobistego i nieodłącznego towarzysza Ignacego Jana Paderewskiego – światowej sławy muzyka i męża stanu. Bywał Piotr Bagniewski znany myśliwy, Rejent Wyganowski i wielu innych, których nazwiska zatarł czas. W Szeligach bywała również szeroko rozgałęziona rodzina Gozdawa-Jawornickich i Karszo-Siedlewskich, w tym znani w świecie kultury i polityki Jan Karszo-Siedlewski poseł RP w Teheranie i Jego brat Tadeusz Karszo-Siedlewski senator RP, który zginął w 1939 roku w obronie Warszawy.

Konstanty umarł w 1926 roku w wieku 64 lat. Od tego momentu zarząd folwarku formalnie przejmuje jego siostra Kazimiera, kochana przez wszystkich ze względu na swoją dobroć, zwana w rodzinie ”Babu”. Nie była jednak przygotowana do prowadzenia tak skomplikowanego i wielokierunkowego gospodarstwa i w związku z tym praktycznie cała rodzina Jej w tym pomagała.

Dworek i otaczający go park w Szeligach II

Dworek w Szeligach II był niewielkim budynkiem mieszkalnym, położonym z południowej strony zabudowań gospodarczych. Dworek otoczony był grupą starych drzew. W zadrzewieniu były lipy, klony, kasztanowce białe oraz piękny okaz starego jesionu wyniosłego. Z drzew iglastych należy wymienić kilka okazów sosny czarnej. W poszyciu drzew rosły liczne grupy krzewów ozdobnych. Dworek otoczony był wielką ilością, różnorodnych gatunkowo róż sztamowych. Kazimiera była wielką miłośniczką kwiatów. Sama sadziła kwiaty, szczepiła róże, pielęgnowała je, a następnie ścinała i wkładała do wazonów. Dzięki temu w okresie lata cały dom był pełny kwiatów i przyjemnych zapachów. Oprócz róż Kazimiera corocznie obsadzała dworek kwiatami jednorocznymi. Szczególnie lubiła nasturcje, bratki i konwalie.

Wyposażenie dworku składało się głównie z mebli XIX-wiecznych. Na ścianach wisiały obrazy, przeważnie malarzy polskich i portrety rodzinne. Podłogi z desek były malowane w kolorze brązowym, a ściany w jasnych, pastelowych kolorach. Kazimiera, osoba cicha i skromna, miała jednak artystyczną duszę. Pięknie haftowała. Mając poczucie estetyki i doboru właściwych kolorów, starała się upiększać swoje otoczenie. Dlatego posiadłość zachowała się w pamięci rodziny oraz sąsiadów jako piękne miejsce.

Zabudowania gospodarcze w Szeligach II

W pamięci mojej Matki i Ciotki zachowały się nazwiska osób, które wówczas pracowały w gospodarstwie, głównie dzięki temu, że z ich dziećmi bawiły się i przyjaźniły. Były to: Niedziałkowa – prowadząca kuchnię i Lodzia Kozłowska, która ją zastąpiła. Serdeczną towarzyszką zabaw Aleksandry była jej rówieśniczka Antonina Niedziałkowa, córka kucharki. Domem, oraz częściowo gospodarstwem, do wojny zarządzała kuzynka, a zarazem przyjaciółka Kazimiery, Karolina Skierska. Na stałe mieszkał w domu kuzyn Kazimierz Russocki, którym Konstanty, a następnie Kazimiera się opiekowali. Był kombatantem I wojny światowej. Osobą, którą Kazimiera Jawornicka wyznaczyła na swoją spadkobierczynię była jej siostrzenica, a moja Babka Zofia Jankowska z domu Karszo-Siedlewska. Natomiast w sierpniu 1939 roku Kazimiera aktem darowizny ofiarowała córkom Zofii Jankowskiej, Jadwidze i Aleksandrze po 28,0 ha ziemi rolnej. W 1938 roku na zlecenie Zofii Jankowskiej architekt Padee rozpoczął rozbudowę dworku. Udało się od strony zachodniej domu dobudować 3 pokoje, przesuwając równocześni piękną drewnianą rzeźbioną werandę, w kierunku zachodnim. Niestety wojna nie pozwoliła zrealizować całego planu rozbudowy dworku, oraz budowy i modernizacji innych budynków mieszkalnych i gospodarczych. Do wojny udało się rozbudować, według wskazań Zofii Jankowskiej, jeden z budynków mieszkalnych dla pracowników folwarku. Pozostałe domy pracownicze były to typowe „czworaki”, czyli cztery 2-pokojowe mieszkania przeznaczone dla poszczególnych rodzin. Domy otoczone były niewielkimi ogrodami, w których mieszkańcy sadzili głównie warzywa i kwiaty.

Wybuch II wojny światowej całkowicie zmienił rytm życia w Szeligach II. 1 listopada 1939 roku do Szelig II przyjechali wyrzuceni przez Niemców ze swojego majątku w Wielkopolsce moi dziadkowie Zofia i Alfred Jankowscy z córką Aleksandrą i moimi rodzicami Jadwigą i Władysławem Olizar oraz moją siostrą Urszulą. Ojcu udało się uciec z niemieckiego obozu jenieckiego. Prababcia Kazimiera przyjęła wszystkich z otwartymi ramionami, bardzo serdecznie. Rodzice, mając wykształcenie rolnicze, zajęli się folwarkiem. Jadwiga domem, Władysław produkcją rolną i ogrodniczą. Dworek w Szeligach II był w okresie okupacji pełen osób dorosłych i dzieci. W 1940 roku urodziłem się ja, a w 1943 roku moja siostra Elżbieta (po wojnie w 1950 – siostra Teresa).

W końcu 1939 roku przyjechał do Szelig, cudem uratowany, późniejszy mąż Ciotki Aleksandry, Stanisław Żaryn. Jako oficer I Dywizjonu Artylerii Konnej [jako oficer zwiadowczy – ogn. pchor] [w obronie północnego Mazowsza] brał udział w bitwie pod Chorzelami, w której był ranny. Transportem rannych wysłany na wschód do Kowla, który został zajęty w dniu 17 września 1939 roku przez wkraczające do Polski wojska radzieckie. Szczęśliwie uciekł i przez zieloną granicę na Bugu przedostał się do Warszawy, tym samym ratując życie przed losem w Katyniu.

Z małżeństwa AleksandryStanisława Żarynów zawartego w 1940 roku, urodziły się: Maria w 1942 roku i Anna w 1944 roku (po wojnie w 1947 – Szczepan, w 1954 – Joanna, w 1958 – Jan).

Kazimiera Jawornicka z Urszulką Olizar, lato 1939 r.

Stanisław Żaryn, po ukończeniu w 1943 roku studiów na tajnej Politechnice Warszawskiej na Wydziale Architektury, stał się zastępcą mojego Ojca, w zarządzaniu Szeligami II. Znakiem późniejszego talentu architektonicznego Stanisława, było zaprojektowanie na wiosnę 1944 roku, pięknej kamiennej kapliczki usytuowanej przy drodze w zachodnim krańcu folwarku. Kapliczkę wybudował zaprzyjaźniony z rodziną pracownik rolny z Szelig Jan Nawrocki. Kapliczka zachowała się do chwili obecnej .Kapliczka ta była miejscem gorących modlitw rodzin, których bliscy brali udział w Powstaniu Warszawskim. W powstaniu wzięli udział Władysław Olizar i Stanisław Żaryn oraz wielu pracowników rolnych z Szelig

Sad w Szeligach II w okresie okupacji

Po wybuchu Powstania, 6 sierpnia 1944 roku aresztowana została moja Ciotka Aleksandra Żaryn wraz z trzema kobietami z Szelig. Wszystkie cztery wywiezione zostały na przymusowe roboty do Niemiec. W okresie Powstania Warszawskiego folwark Szeligi I jak i Szeligi II przeżywały wielki napływ uchodźców z Warszawy. Były to głównie kobiety z małymi dziećmi i starcy. Szeligi wszystkim zapewniły dach nad głową i wyżywienie. Głównie owoce, warzywa i mleko, czyli wszystko, co miały. W domu i gospodarstwie w Szeligach zatrudnionych było fikcyjnie wielu młodych ludzi. Zatrudnienie było im potrzebne tylko do otrzymania dokumentów, a sami byli głęboko zaangażowani w konspiracji podobnie jak Władysław Olizar i Stanisław Żaryn.

W 1943 roku zaopiekowano się dwojgiem młodych Żydów, pomimo iż groziło to naszym rodzinom karą śmierci. Kobieta o imieniu Irena Chobocka naprawdę nazywała się Lena Engelberg, a jej „kuzyn” po wojnie okazał się faktycznie jej mężem – Lazarem Engelberg. Irena pracowała w domu i zajmowała się dziećmi, a Lazar pracował jako robotnik rolny. Pracownicy folwarku jak i sąsiedzi Szelig wiedzieli, że Choboccy o wyraźnych rysach semickich są narodowości żydowskiej, nikt jednak nie zdradził nas i nie doniósł Niemcom, że przechowujemy Żydów. W latach 90-tych Jadwiga i Władysław Olizar oraz Aleksandra i Stanisław Żaryn odznaczeni zostali żydowskim medalem „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata”. W okresie okupacji nadal w gospodarstwie prowadzono produkcję warzywną. Dodatkowo założono na znacznej powierzchni inspekty, w których produkowano bardzo opłacalne nowalijki. Podobnie jak przed wojną, wszystkie produkty były sprzedawane bezpośrednio w sklepach w Warszawie. Warzyw i owoców było pod dostatkiem dla licznej rodziny, służby i pracowników oraz ich rodzin. Zaopatrywanych było również wiele rodzin biednych, rozbitych aresztowaniami oraz wygnanych z domów rodzinnych. Znacznie gorzej było z zaopatrzeniem w mięso, na które okupant nałożył bardzo wysokie kontyngenty i zabicie bez pozwolenia świni czy cielaka groziło ciężkim więzieniem. W styczniu 1945 roku, w kilka dni po wejściu do Warszawy Armii Czerwonej, moja Prababka Kazimiera Jawornicka, już wówczas prawie niewidoma 78. letnia kobieta wraz z całą rodziną (16 osób –w tym 6 małych dzieci) została wyrzucona z Szelig i pozbawiona wszystkiego co posiadała. Zmarła w pażdzierniku 1946 roku w Warszawie na rękach swojej siostrzenicy Zofii Jankowskiej.

W bezpośrednim sąsiedztwie, od wschodniej strony granicząc miedzą z Szeligami II, znajdowały się Szeligi I, w których gospodarował młodszy brat Konstantego, Józef Gozdawa – Jawornicki z żoną Wandą z domu Bielicką. Było to bardzo dobre, kochające się małżeństwo, niestety bezdzietne. Szeligi I były trochę mniejszym folwarkiem. Ziemie rolne obejmowały poniżej 50 ha. Józef Jawornicki wraz żoną w trakcie I wojny światowej został zmuszony przez cofające się wojska rosyjskie do opuszczenia własnego domu i wyjazdu na wschód wraz ze stadem rasowych koni, których hodowlą wraz z żoną zajmował się z pasją i wielką miłością. Wrócili ograbieni ze wszystkiego, szczęśliwi, że uszli z życiem. Pojawili się po wojnie u brata Konstantego jako typowi „bieżeńcy”. Konstanty pomógł, pożyczył pieniądze na kupno Szelig I.

Dworek w Szeligach I był bardzo podobny do domu Konstantego w Szeligach II. Podobnie okolony grupą starych drzew, które z południowej strony dworku przypominały krajobrazowe założenie parkowe w stylu angielskim. Park tworzyły swobodnie rosnące grupy lip, kasztanowców białych, klonów, jaworów oraz akacji.

Szeligi I – Józef Jawornicki z przyjacielem

W parku rosły też siewki jabłoni i grusz, które prawdę mówiąc nie dawały wartościowych owoców jadalnych, ale w okresie kwitnienia oraz przebarwienia jesiennego tworzyły piękne efekty plastyczne. Obszar parkowy miał bardziej charakter terenu dzikiego, niż pielęgnowanego parku. W sąsiedztwie parku znajdował się sad owocowy i duże tereny składowe m.in. buraków. W bezpośrednim sąsiedztwie dworku rósł piękny okaz starej gruszy, pod którą gromadziła się cała rodzina. Częstym gościem, a następnie stałym mieszkańcem Szelig I był brat Wandy, wysoki, z długim wąsem, były legionista pułkownik Władysław Bielicki, chodzący zawsze w wytartym legionowym mundurze.

Józef Jawornicki, brat Konstantego z Szelig I

Józef Jawornicki, w przeciwieństwie do brata Konstantego, był tradycjonalistą w działaniach gospodarczych. Preferował sianie owsa, zboża i pszenicy. W tym osiągał świetne wyniki. W pamięci Jadwigi i Aleksandry zachował się w okresie dwudziestolecia widok złocistych stogów i stert. Żona Józefa Wanda całkowicie była skupiona na hodowli koni, które były pasją jej życia. Konie były kontraktowane przez pułki kawalerii konnej, ale również brały udział w wyścigach i wygrywały cenne nagrody. Jeden z medalistów szczególnie zachował się w pamięci mojej Matki Jadwigi i ciotki Aleksandry, był to złoty kasztan „Chrobry”. Znana jest w rodzinie historia, która wydarzyła na początku II wojny światowej. Gdy w 1939 roku do Szelig weszły wojska niemieckie, jeden z oficerów niemieckich w randze pułkownika, zachwycony końmi, próbował kupić jednego z ulubieńców Wandy Jawornickiej. Wówczas moja Prababka powiedziała, że kocha tego konia i nie jest on na sprzedaż. Jeżeli jednak Niemcy odstąpią od oblężenia Warszawy, to wówczas ofiaruje mu go w prezencie. Po upadku stolicy oficer ten zjawił się w Szeligach z ponowną propozycją kupna. Jednakże Wanda Jawornicka odmówiła mu. Oficer niemiecki okazał się człowiekiem honoru, zasalutował starszej Pani i odjechał nie pozwalając swoim żołnierzom zabrać żadnego konia z Szelig. Należy tutaj wymienić bardzo zżytego z rodziną koniuszego Patera, który był z końmi na wschodzie, a następnie wrócił z Jawornickimi do Szelig. Przy koniach w Szeligach pracował również jego syn Bronisław Patera.

Wanda Jawornicka z Szelig I na ulubionym koniu

Oprócz koni wielkim uczuciem Wanda darzyła psy, które zawsze Ją otaczały. Uczucie przywiązania do zwierząt u mojej Prababki było tak duże, że po zakończeniu życia któregoś konia lub psa chowano je na specjalnie wyznaczonych terenach położonych poza granicami parku. Często w spacerach odwiedzała te miejsca wspominając zwierzęta, które już odeszły. Wanda była osobą bardzo pogodną i dobrą. Była bardzo lubiana przez wszystkich, którzy mieli możliwość Ją poznać. Po śmierci męża Józefa w 1942 roku, Wanda prowadziła gospodarstwo z pomocą rządców. W okresie okupacji hitlerowskiej włączyła się czynnie do pomocy dla sierot i wdów. Dom Jej zawsze był otwarty dla osób i rodzin zagrożonych aresztowaniem, czy potrzebujących wsparcia materialnego.

Wanda Jawornicka zm. w 1962 r.

Największą tragedią, jaką przeżyła moja Prababka było to, że tak oczekiwane wyzwolenie przyniosło Jej wypędzenie z domu rodzinnego. Straciła wszystko, co kochała – dom, w którym była szczęśliwa z mężem i ludźmi jej bliskimi i ukochane konie, które musiała zostawić. Część psów, którym mimo zamknięcia udało się wydostać, poszło z Nią razem na tułaczkę. Wanda Jawornicka zmarła w 1962 roku w otoczeniu ludzi, którzy Ją kochali. Szczególnie serdeczną opieką otaczały ją dawne pracownice i przyjaciółki z czasów przedwojennych. Najbliższymi były Maria Dobrowolska i Maria Kaniowa. Kondukt żałobny, dzięki życzliwości ówczesnego dyrektora PGR, wyruszył z Szelig I. Wóz, na którym jechała trumna na cmentarz w Babicach ciągnęły, dzięki staraniom dawnych pracowników folwarku, jej stare konie, tak bardzo przez Nią kochane.

Jan Olizar

Zdjęcia pochodzą z artykułu Jana Olizara opublikowanego w Informatorze Ożarowskim. Dziękujemy pani Jolancie Kołodyńskiej-Rzeźnik za ich udostępnienie z archiwum Informatora.
Publikacja: Informator Ożarowski nr 15, 2006 rok

Powiązane zdjęcia:

Ten post ma jeden komentarz

  1. Agata

    Dzień dobry,
    Moim pradziadkowie Bronisław i Helena Wolińscy pracowali w dworku w Szeligach II.

Dodaj komentarz